27 kwietnia
Dziewiąty dzień walk
Niemców po raz kolejny zaskoczył opór powstańców ŻZW na Placu Muranowskim. Przeciw garstce bojowników stanęła 320-osobowa jednostka szturmowa. Jürgen Stroop raportował: Początek "akcji" - godz. 9, koniec godz. 23. "Zewnętrzny wygląd ujmowanych obecnie Żydów wskazuje na to, że teraz nadeszła kolej na tych Żydów, w których ręku spoczywało kierownictwo całego oporu. Z wyzwiskami na ustach przeciwko Niemcom i Führerowi oraz przekleństwami na niemieckich żołnierzy rzucali się z płonących okien i balkonów". W powojennej książce "Rozmowy z katem" Stroop miał powiedzieć Kazimierzowi Moczarskiemu, że "nie były to już pozbawione nadziei tłumy, lecz syjonistyczna awangarda. Ludzie, którzy doskonale wiedzieli, dlaczego i o co walczą. [...] Wyszkoleni, dobrze uzbrojeni, twardzi, sprytni, zdeterminowani umrzeć, jeżeli jest to konieczne".