Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Pieśni z tysiąca i jednej nocy

Ostatnia aktualizacja: 30.07.2019 10:45
Stylizowane okładki jej płyt zdobiły główną witrynę najlepszego sklepu płytowego w Tel Awiwie – „The Third Ear”. Trudno było się oprzeć, zwłaszcza że dawno nie wznawiano na winylach oryginalnych albumów. A „Alf Leila Wa Leila” to jedna z najlepszych studyjnych pozycji w dorobku egipskiej artystki, nagrana i wydana dokładnie pół wieku temu.
Okładka płyty Om Kalsoum Alf Leila Wa Leila   -   .
Okładka płyty Om Kalsoum "Alf Leila Wa Leila أم كلثوم - ألف ليلة وليلة". Foto: mat. pras.

Napisać o Om Kalsoum (bądź Oum Kalthoum albo Umm Kulsum), że jest wybitną egipską artystką XX wieku, to nie napisać nic. Jej życie to pasjonująca historia, w której splatają się różne wątki, także te polityczne. Kopciuszek, który zawładną sercami milionów. Pochodziła z biednej rodziny z małej osady w delcie Nilu. To jej ojciec, imam, poznał się na głosie i talencie dziewczynki, następnie zaś pokierował jej edukacją (jako nastolatka występowała w przebraniu chłopaka).

Egipscy kompozytorzy tamtych czasów dzielili się na dwie grupy: tych, którzy dla niej pisali, i tych, którzy nie mieli z nią styczności. Ta druga to margines.

Kariera Om Kalsoum nie miała sobie równych. Artystka stała się bohaterką narodową, zwłaszcza w szczytowym okresie popularności po II wojnie światowej. Była twarzą Egiptu, wspierała świat arabski w czasie wojny sześciodniowej z Izraelem w czerwcu 1967 roku (w listopadzie tego samego roku wystąpiła na dwóch legendarnych koncertach w paryskiej Olympii - organizator Bruno Coquatrix wypłacił jej jedne z najwyższych honorariów w historii sali, które śpiewaczka przekazała rządowi egipskiemu). Jej słodko-gorzkie pieśni wywoływały skrajne, czasami wręcz histeryczne emocje. Na pogrzebie Om Kalsoum w 1975 roku zgromadziły się ponad cztery miliony ludzi. Żegnano ją jak narodowy skarb, bo tylko o niej mówiono: „Róża Nilu”, „Królowa Nilu” czy „Czwarta piramida Egiptu”. Charles de Gaulle nazwał ją “La Dame”, zaś nie kto inny jak Maria Callas - “La Voix Incomparable” (Niezrównany głos).

Om Kalsoum - związana bardzo blisko z egipskim radiem - pozostawiła tony nagrań, głównie koncertowych. Jej styl zmieniał się, bo pisali dla niej najwięksi egipscy kompozytorzy XX wieku. Wiele mówiące jest rozróżnienie, które zastosował Nadim Mahmoud, autor komentarza do niniejszej płyty. Według niego egipscy kompozytorzy tamtych czasów dzielili się na dwie grupy: tych, którzy dla niej pisali, i tych, którzy nie mieli z nią styczności. Ta druga to margines.

Jej repertuar był ogromny: od prostych piosenek (w pierwszych latach), po blisko dwugodzinne, narracyjne opowieści - suity (pod koniec życia). Zapis studyjny na płycie „Alf Leila Wa Leila” z 1969 roku dokumentuje ostatni, dojrzały okres twóczości artystki. Po latach współpracy m.in. z narodowym twórcą Mohammedem Abdelą Wahabą nawiązała kontakt z młodym, wówczas trzydziestoletnim kompozytorem Balighiem Hamdim, który odświeżał tradycję, pozwalając sobie na zerkanie w stronę Zachodu. „Alf Leila Wa Leila” („Tysiąc i jedna noc”) otwiera się zatem na nowe: gitarę elektryczną (na której gra mój ulubiony egipski muzyk Omar Khorshid) i organy (Hany Mehanna). Słychać tu akordeon, dęte, przepastne aranżacje, jakby Wschód zawłaszczał, na swój własny sposób, instrumenty i pomysły zachodnie. Teksty napisał Morsi Gamil Aziz. Kalsoum zaś wchodzi w trans – na każdym poziomie emocjonalnego przekazu. Jest wyrazista, sugestywna, jej niski głos tworzy hipnotyzującą 30-minutową opowieść podzieloną na części (instrumentalne i wokalne, kuplety i refreny).

"Alf Leila Wa Leila” otwiera się zatem na nowe: gitarę elektryczną i organy. Słychać tu akordeon, dęte, przepastne aranżacje, jakby Wschód zawłaszczał, na swój własny sposób, instrumenty i pomysły zachodnie.

Artystka lubiła powtarzać: „Jeśli osoba na szczycie czuje, że osiągnęła wszystko, czego chce, oznacza to jedno - śmierć. To koniec”. Kalsoum, będąc na szczycie, zawsze chciała więcej (w czasie nagrywania „Alf Leila Wa Leila” skończyła właśnie siedemdziesiątkę). Słynny kompozytor Sayed Darwish (zm. 1923) słuchał jej jako młodej dziewczyny i już wtedy wróżył jej wielką karierę: „Ona nie śpiewa muzyki, ona nią żyje. W jej sposobie śpiewania jest coś szczególnego, nie wiem, co to jest, ani jak to wyrazić... Słysząc, jak śpiewa moje piosenki, przeżywam te same chwile, które zainspirowały mnie do ich komponowania”.
 
PS. Jeśli komuś będzie, mało proszę sięgnąć po wznowioną w tej samej serii płytę z 1970 roku – „El Hob Kollo -  أم كلثوم​-​الحب كله” (LP Souma Records, 5/5)

Jacek Hawryluk, Program 2 Polskiego Radia

Om Kalsoum

"Alf Leila Wa Leila", أم كلثوم - ألف ليلة وليلة

[Souma Records 1969]

Ocena: 5/5

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

Czytaj także

Glaschu, czyli Glasgow: pieśni miasta i o mieście

Ostatnia aktualizacja: 28.06.2019 11:00
Album zawiera pieśni miłosne skierowane do Glasgow, miejsca urodzenia Mary Ann Kennedy i miejsca ważnego dla Szkocji, jej historii i kultury. Tu jest Akademia Muzyczna, na której można uczyć się gry na tradycyjnych instrumentach, są kluby muzyczne, festiwal Celtic Connections, tu są też szkoły z językiem gaelickim.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Czekoladowa perkusja

Ostatnia aktualizacja: 11.06.2019 07:30
Niebywała okazja, aby posłuchać jednego z najciekawszych peruwiańskich perkusistów. Nakładem frapującej wytwórni Buh Records ukazało się wznowienie płyty Julio „Chocolate” Algendonesa z lat 90.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Egzotyczny Kair

Ostatnia aktualizacja: 25.06.2019 10:36
Płyta na nadchodzące upały. W latach 50. młodzi Amerykanie, dorastający w czasie II wojny światowej, zainteresowali się egzotycznymi brzmieniami. 
rozwiń zwiń