Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Mikrozwyczaje, czyli jajka w plenerze

Ostatnia aktualizacja: 30.05.2024 08:00
Zielone Świątki już za nami, za chwilę wchodzimy w Oktawę Bożego Ciała. Trudno jednak zostawić bez wspomnienia jedną z wyjątkowych tradycji zielonoświątkowych Śląska Cieszyńskiego – wyjątkowych, bo nie religijnych czy związanych z obyczajem, lecz kulinarnych.
Jajeczniki w Goleszowie
Jajeczniki w GoleszowieFoto: M.Okraska

Internet uwielbia „nowinki”, nawet jeśli są stare jak świat i praktykowane od dekad – wystarczy, że pojawi się coś nietypowego dla wszystkich regionów kraju, i zaraz pisze o tym każdy portal kulinarny czy „kobiecy”. Nie inaczej jest z wajecznicą, czyli tradycyjnym smażeniem jajecznicy w Zielone Świątki pod gołym niebem. Zwyczaj ten przypisywany jest przez portale internetowe po prostu „Śląskowi”, ale, jak wiemy, jeden Śląsk nie istnieje. Chodzi głównie o okolice Cieszyna, Ustronia, Wisły i Goleszowa, chociaż nie tylko – wajecznicę współcześnie jada się także na Zaolziu, np. w okolicy Suchej Górnej, a słyszy się także o przyrządzaniu jej w okolicach Istebnej czy Kolbuszowej – bezpieczniej zatem uznać ją za potrawę (i zwyczaj) „góralski”. Chociaż znowu – nie ma jednych górali.

Jak wszystkie zwyczaje kulinarne, ten także praktykowany jest rodzinnie, a wręcz grupowo. W dzień Zielonych Świątków gromadzą się całe rodziny, grupy kilkunastosobowe, by wspólnie „warzyć” wajecznicę na wolnym powietrzu. Mieszkam na Śląsku Cieszyńskim i media społecznościowe mam od kilku dni „zalane” wajecznicą. Lokalni mieszkańcy wrzucają zdjęcia z przygotowań krok po kroku, oraz z samej konsumpcji, która potrafi przerodzić się w trwające do wieczora spotkanie piwne. Wajecznicę smażą na działkach, w wiatach i kolibach, nad rzeczkami, w ogródkach, tam, gdzie zazwyczaj robi się grilla. Na zdjęciach dokumentują paleniska, wielkie patelnie, wręcz gary pełne surowych żółtek, deski do krojenia obłożone cebulą, boczkiem i słoniną, zadowolone rodziny przy drewnianych ławach.

To jeszcze nie wszystko: tradycje na Śląsku Cieszyńskim silnie wychodzą poza obręb domostwa i sytuują się w przestrzeni społecznej jako temat do rozmów. Dlatego kilka dni przed Wielkanocą rozmawia się wszędzie o pieczeniu murzina/murzyna („ciasta” na słono z wędlinami i kiełbasami), w okresie Bożego Narodzenia przez bez mała miesiąc plotkuje się o ciasteczkach cieszyńskich (ile należy upiec rodzajów, jakie kształty, gdzie zamówić), a tuż przed Zielonymi Świątkami pojawiają się rozmowy o tym wydarzeniu. Dyskutuje się miejsce, liczbę jaja, rodzaj wędliny, na której będzie się smażyć, a także odnotowuje się w przestrzeni publicznej obecność licznych zaproszeń na uroczyste warzenie wajecznicy przed remizą OSP, na festynie koła gospodyń wiejskich czy na spotkaniu PZKO na Zaolziu. W tym roku w Cieszynie wajecznicę podawała (przez cały dzień, do godziny dwudziestej!) także elegancka restauracja położona na samej starówce. Spożywanie tej potrawy na talerzu pod dachem trochę oczywiście godzi w samą ideę święta, ale zainteresowanie nie było małe.

Co jajecznica ma wspólnego z Zielonymi Świątkami? Tradycyjnie spożywa się ją właśnie tego dnia, a do nazwy święta nawiązuje obfity dodatek zieleniny, głównie szczypioru. Cieszyńska wajecznica w okolicach Istebnej nazywa się „smażylnicą”, a w Goleszowie, zaledwie 10 kilometrów od Cieszyna, nosi nazwę „jajeczniki”. Goleszowianie w tym roku smażyli ją na Górze Chełm, a spotkanie organizowała parafia.

Wajecznica jest ścięta, gęsta, nie może „się lać”, ponieważ tradycyjnie podaje się ją na pajdzie chleba. Tak – nie „z pajdą”, lecz na niej. Najpierw smaży się słoninę lub boczek, potem dodaje liczne jajka i zieleninę. Ta wielowiekowa tradycja nieodmiennie łączy się z „polem”, czyli jest praktykowana na zewnątrz, na świeżym powietrzu. Spotkanie wajecznicowe organizowano na polanie leśnej, na hali, nad rzeką. Towarzyszyły mu rodzinne pogawędki, śpiewy, a nawet tańce.

Śląsk Cieszyński jest etnograficznie wyjątkowo stały – odtwarzane są w nieco zmienionej formie starsze zwyczaje, zamiast wprowadzania nowych. Kilka razy do roku przychodzi wydarzenie, w którym „wszyscy” uczestniczą, rzecz, którą „wszyscy” robią, potrawa, którą „wszyscy” jedzą. To przyjemne, kolektywne doświadczenie świadczy o przetrwaniu odwiecznych obyczajów.


Magdalena Okraska


Magdalena Okraska.jpg
Korona dla królowej wesela. Czy są jeszcze tradycyjne śluby?

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

 

Czytaj także

Współczesna architektura proekologiczna - jak powinna wyglądać?

Ostatnia aktualizacja: 19.01.2022 08:30
W piątkowe popołudnie tematem będzie m.in. architektura. Gośćmi Czwórki będą Janusz Marchwiński i Katarzyna Zielonko-Jung, autorzy książki "Architektura proekologiczna".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Międzyświęta

Ostatnia aktualizacja: 28.12.2023 08:00
Każde świętowanie kiedyś się kończy, a czas świąteczny nieuchronnie staje się okresem zwykłym, pozaobrzędowym. Są jednak takie okresy, które sytuują się właściwie pomiędzy – w oczekiwaniu na kolejny czas wyjątkowy po zakończeniu poprzedniego. Należy do nich z pewnością czas pomiędzy Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem.
rozwiń zwiń