W wigilię dnia św. Jana na wzgórzach i leśnych polanach palono wielkie ogniska – sobótki. Wokół ognisk tańczyły ubrane na biało dziewczęta, przepasane bylicą, czarodziejskim zielem o niezwykłej mocy i śpiewały pieśni miłosne. Chłopcy popisywali się zręcznością, skacząc przez płomienie. Czasami skakano przez ogień parami – chłopcy razem z dziewczętami, mocno trzymając się za ręce. Udany skok wróżył im gorącą miłość i wierność, aż po grób.
Na Pomorzu, oprócz sobótkowych ognisk, zapalano także beczki smolne oraz nasycone smołą miotły i wiechcie, i płonące umieszczano na wysokich słupach.
Chłopcy popisywali się zręcznością, skacząc przez płomienie. Czasami skakano przez ogień parami – chłopcy razem z dziewczętami, mocno trzymając się za ręce. Udany skok wróżył im gorącą miłość i wierność, aż po grób.
W obchodach świętojańskich ważną rolę spełniał mityczny kwiat paproci, który zakwitać miał o północy. Strzegły go czarownice, diabły i różne potwory, zatem należało go zerwać z zachowaniem różnych zwyczajowych procedur ochronnych. Szukając kwiatu paproci, trzeba było więc np. rozebrać się do naga, przepasać – na krzyż – zielem bylicy, różańcem lub szkaplerzem, trzymać w ręku Pismo Święte, modlitewnik lub inną pobożną książkę, a gdy już odnalazło się paproć, nakreślić wokół niej krąg kredą święconą. Zdobyty kwiat paproci należało nieść w milczeniu i nie oglądać się za siebie; w domu położyć go na ołtarzyku domowym, a u prawosławnych pod ikoną. Wówczas na dom i domowników spływać miały szczęście, wielka mądrość i bogactwo, bo we wszystkich schowkach, mieszkach i skrzyniach pojawić się miały złote monety.
Poszukiwanie kwiatu paproci bywało jednak najczęściej pretekstem do spotkań zakochanych pod osłoną świętojańskiej nocy; nocy, podczas której dziewczyny często gubiły swe panieńskie wianki. Motyw tych pogubionych wianków – wianków, które poszły z wodą, żal, a nawet lament z powodu ich utraty – przewija się w wielu świętojańskich pieśniach ludowych.
Przeczytaj także:
Noc Kupały - święto ognia i płodności
Wierzono mocno, że bylica, blisko spokrewniony z nią piołun, a także dziurawiec, mięta, ruta, biedrzeniec, czarny bez, gałązki i liście leszczyny w noc św. Jana nabierają szczególnych, leczniczych, a także czarodziejskich mocy. Przede wszystkim bylica miała zwalczać czarownice i odpędzać od domów wszelkie zło. Wieszano więc ją na drzwiach domów, obór i stajen, noszono zaszytą w odzieży, wrzucano w świętojańskie ogniska – przeciw czarom i urokom.
Kwiat paproci zakwitać miał o północy. Strzegły go czarownice, diabły i różne potwory, zatem należało go zerwać z zachowaniem różnych zwyczajowych procedur ochronnych.
W noc świętojańską szczególnych właściwości nabierać miała woda. Mówiono, że w tę noc kwitnie i dopiero od św. Jana można bezpiecznie się kąpać.
Dziewczęta na wydaniu wiły wianki – symbol panieństwa – z kwiatów polnych i ogrodowych, z chabrów, maków, rumianków, ruty i różyczek, przywiązywały je do deseczki, i z przylepioną do niej świeczką puszczały na bieżącą wodę, bacznie obserwując jak płyną. Czasami robiono także jeden bardzo duży wieniec, od całej grupy i puszczano go na wodę na szczęście wszystkich zebranych na brzegu dziewcząt.
Barbara Ogrodowska
***
Tekst pochodzi z książki "Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne" dr Barbary Ogrodowskiej, wyd. Muza, Warszawa 2010.
Więcej tekstów dotyczących ludowej obrzędowości dawniej i dziś w dziale świętujemy.