Kapusta to kolejny bardzo ważny ważny składnik, który mieszkańcy wsi mieli w swoim menu. Aż do przesytu, bo jak się tylko zaczynała jesień, to kapusta w wiejskiej kuchni dominowała aż do późnej wiosny, przez co można było mieć już jej dosyć. Chodzi oczywiście o kapustę kiszoną, bo taka mogła przez kilka tygodni czy nawet miesięcy być przechowywana.
- Kapusty uprawiano bardzo dużo, bo zdawano sobie sprawę, że odpowiednie jej przygotowanie gwarantowało jedzenie na całą zimę - tłumaczyła w audycji prof. Mariola Tymochowicz. Kapusta ze względu na to, jak była powszechna, stała się symbolem rodzimości, swojskości i dostatku. Skąd wiedz tytułowe, niezbyt pochlebne powiedzenie? Oczywiście związane jest z kształtem warzywa i dźwiękiem przypominającym głuchawy odgłos, który słyszymy, gdy popukamy w kapustę.
Dla mieszkańców wsi bardzo ważne było, żeby kapusta przy kiszeniu się udała. Dlatego pilnowali, by w trakcie tego procesu przestrzegać pewnych zasad, np. kiszenie należało zakończyć przed 1 listopada, bo kiszona później mogła "pachnieć trupem". Pilnowano, aby przy kiszeniu nie uczestniczyła dziewczyna czy kobieta podczas miesiączki ani kobieta w ciąży, bo jej dziecko mogło być podobnie ciapowate co kiszonka, nieporadne życiowo.
Kapusta oczywiście pojawia się na wigilijnym stole w postaci gołąbków czy mieszanej z grzybami lub grochem. Musi też być na weselu w postaci bigosu.
***
Tytuł audycji: Źródłosłów
Opowiadała: prof. Mariola Tymochowicz
Data emisji: 18.12.2021
Godzina emisji: 8.50