- Zapamiętałam moment, kiedy on zaczął chrypnąć. Strasznie żeśmy go żałowali - wspominała w archiwalnym nagraniu Joanna Poraska, spikerka Polskiego Radia. - Przyszedł i mówi: "Słyszycie jak ja mówię? Zdarłem sobie głos do reszty, już dzisiaj będę mówił mało. Ja wam po cichu powiem, co macie napisać, a wy to przeczytacie, bo wy jeszcze możecie mówić, a ja już nie mogę gadać".
Jego emocjonalne słowa nadal bardzo mocno oddziałują puszczane wprost z archiwalnych taśm. Mówił bez przygotowania, czasem miał coś konkretnego zanotowane na małej kartce. Od razu stawał do mikrofonu i mówił prosto, serdecznie.
Wzywał do spokoju
8 września rano Starzyński po raz pierwszy przyjechał do siedziby Polskiego Radia na Zielnej.
- Wzywał wtedy do powrotu pracowników agend podległych magistratowi, pracowników elektrowni, gazowni, wodociągów, kanalizacji, aprowizacyjnych, wzywał kupców do otwierania sklepów. Wzywał ludzi do spokoju - mówi na archiwalnej taśmie Józef Małgorzewski, pracownik radia przy ulicy Zielnej.
Na Zielną przyjeżdżał dwa razy dziennie. Jego przemówienia odczytywano na antenie kilkakrotnie. Niektóre brzmiały dramatycznie. 17 września, gdy pociski uderzały w zabytki Warszawy i setki zwykłych kamienic mówił:
- To nic, że dzisiaj zrujnują Warszawę, zrujnowali i kiedyś Warszawę inni. Ona się odbuduje. Ale tego, że takimi metodami się ją rujnuje, tego historia Niemcom nie przebaczy - przemawiał wtedy wyraźnie poruszony.
Wiedział, że go zniszczą
W archiwum Polskiego Radia zachowało się wspomnienie szczególne. O tym, w jakim stanie był prezydent Warszawy w dniu kapitulacji miasta. Wanda Telakowska, znajoma prezydenta, w odruchu serca zaniosła mu wtedy do ratusza bukiet róż.
- Woźny wrócił z poleceniem, ażebym weszła do pokoju, gdzie urzędował Starzyński. Rzeczywiście był nieprawdopodobnie zmieniony i zmęczony. Siedział za biurkiem pełnym listów, obok stał parawan, za którym było łóżko i jakaś umywalka - opowiadała.
Prosiła go wtedy, by uciekał z miasta. - Starzyński odpowiedział: "Są stanowiska, na których trzeba zostać do końca. Mam pełną świadomość, że Niemcy mnie zniszczą" - relacjonowała potem w radiu.
Paczki na Gwiazdę nie mógł już odebrać
27 października, minęła kolejna rocznica jego aresztowania w 1939 roku. Mimo upływu tylu lat wciąż nic nie wiemy pewnego ani o okolicznościach śmierci Starzyńskiego, ani o miejscu wiecznego spoczynku.
IPN współpracuje z prokuraturą niemiecką nad ustaleniem prawdopodobnej wersji wydarzeń. Zeznania świadków są rozbieżne. Nie da się ich zweryfikować, bo znaczna część ludzi już nie żyje.
Wiadomo, że paczka bożonarodzeniowa dla Starzyńskiego została zwrócona z Pawiaka. Jego współpracownicy dowiedzieli się wtedy, że został wywieziony do Niemiec. Jedna z teorii mówi, że zmarł w obozie koncentracyjnym w Dachau. Inna, że został zamordowany w swoim mieście.
Istnieje również zeznanie, że Starzyński był przez Niemców torturowany psychiczne, odtwarzaniem swoich przemówień dla Warszawy. Płyty z przemówieniami zostały jednak wyniesione z siedziby Polskiego Radia i ukryte zaraz po zajęciu przez Niemców stolicy.
Posłuchaj również archiwalnych dźwięków poświęconych Stefanowi Starzyńskiemu zgromadzonych w serwisie specjalnym Polskiego Radia wolnaeuropa.polskieradio.pl
usc