Według polskich władz, zgodnie z ustaleniami polskich i niezależnych białoruskich historyków, na liście białoruskiej jest około 4000 polskich oficerów rozstrzelanych przez NKWD w 1940 roku.
Minister sprawiedliwości Białorusi Władimir Adamuszko oświadczył tymczasem 22 maja, że w białoruskich archiwach nie ma listy polskich oficerów rozstrzelanych w 1940 roku. Na konferencji poświęconej 90 rocznicy założenia białoruskich archiwów, Władimir Adamuszko powiedział, że strona białoruska aktywnie zajmowała się problemem listy katyńskiej, ale jej nie znaleziono. Minister sprawiedliwości Białorusi oświadczył, że ta lista nie istnieje. Dodał do tego, że tego rodzaju listy sporządzano na miejscu egzekucji.
W grudniu Aleksander Łukaszenka również wygłosił tezę, że w 1940 roku nie rozstrzeliwano polskich oficerów na terytorium Białorusi. Polscy historycy wypowiedź Łukaszenki określili jako kłamstwo i cynizm, podkreślając, że masowe egzekucje Polaków na Białorusi to fakt historyczny. – „Na terytorium Białorusi radzieckie NKWD nie rozstrzelało w 1940 roku ani jednego Polaka” odpowiedział 23 grudnia Łukaszenka na pytanie polskiego dziennikarza. - Szukaliśmy we wszystkich archiwach, KGB i wszystkich struktur państwowych. Tak, jak obiecałem. Na Białorusi nie został rozstrzelany ani jeden Polak. Były tylko punkty przesyłowe. Polacy, którzy tam trafiali, byli wysyłani głównie do Federacji Rosyjskiej i być może na Ukrainę - powiedział Łukaszenka.
Zobacz film Biełsatu: Katyń 70 lat później >>>
Nieśmiertelnik i medalik chrzcielny znaleziony w Katyniu
Białoruski niezależny historyk Ihar Kuzniecow uważa, że białoruska lista katyńska na pewno istnieje, choć nie wiadomo, czy nie znajduje się obecnie w archiwach rosyjskich. Uważa też, że może być dłuższa, niż do tej pory sądzono. Białoruski historyk za wygłaszanie tych poglądów został na początku roku wezwany do KGB, które ostrzegało go przed dyskredytowaniem dobrego imienia Republiki Białoruś.
10 maja br. ambasador polski Leszek Szerepka podkreślił, że polskie władze są przekonane, że na terytorium Białorusi spoczywa około 4 tys. rozstrzelanych oficerów polskiej armii, w tym wielu narodowości białoruskiej. Dyplomata wyraził żal, że w odróżnieniu od Rosji i Ukrainy, na Białorusi nie ma ani jednego znaku upamiętniającego zabitych.
agkm/Biełsat.eu/pl/Interfax Zapad/BelTA
Zobacz także: serwis specjalny portalu polskieradio.pl: KATYŃ >>>