Gdyby referendum w Wielkiej Brytanii odbyło się teraz, wystąpiłaby ona z Unii Europejskiej. 40% badanych w sondażu Brytyjczyków głosowałoby za wyjściem, 37% opowiedziałoby się za pozostaniem w Unii. Jakie byłyby konsekwencje takiej decyzji?
Ignacy Morawski, ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości uważa, że gdyby tylko było wyjście Wielkiej Brytanii z Unii bez jakichkolwiek konsekwencji gospodarczych czy politycznych, to nikt by nie stracił. Wielka Brytania pozostałaby w europejskim obszarze gospodarczym, w strefie wolnego handlu. Wiązałoby się to raczej z problemami politycznymi, które potem mogłyby się przełożyć na gospodarkę.
Wielka Brytania jest ważnym partnerem handlowym dla innych krajów europejskich, prześcignęła Francję, stając się najważniejszym globalnym partnerem handlowym dla Niemiec, a dla Polski to drugi największy partner, jeśli chodzi o eksport.
Według Ignacego Morawskiego, na wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii handel by nie ucierpiał. Kluczowym jest fakt, czy utrzymana zostanie strefa wolnego handlu, a pewnie tak będzie. Jeśli jednak Wielka Brytania będzie stosować zasadę „wybierania wisienek z tortu”, czyli brania to co się podoba, a nie dawania nic w zamian, to inne kraje też mogą zacząć stosować taką politykę, wówczas wspólnota Unii może przestać istnieć.
Jeśli Wielka Brytania wprowadziłaby cła albo regulacje, np. specyfikacje różnych towarów, które ograniczają możliwość sprzedawania artykułów europejskich w Wielkiej Brytanii, wówczas zaczęłaby się podjazdowa wojna na takie regulacje między nią a Unią Europejską, a to mogłoby mieć konsekwencje gospodarcze.
To wszystko jest jednak na razie futurologią. Brytyjczyków powinno się zapytać nie o to czy chcą wyjść z Unii, ale czy chcą, aby Unia w ogóle istniała. Bo łatwo wyjść z Unii, żyć sobie spokojnie i niezależnie, a jednocześnie mieć obok siebie stabilną Unię.
Jeżeli taką politykę wybiera kraj, który samotnie jest poza Unią, jak Norwegia czy Szwajcaria, a obok istnieje stabilna Unia, to dobrze. Gorzej, gdy wychodzi duży kraj, który ma wpływ na politykę europejską i który może mieć wpływ na decyzje innych krajów.
David Cameron zapowiada referendum, ale to jest perspektywa kilku lat, natomiast rynki już reagują.
Analityk walutowy Marek Wołos z Domu Maklerskiego TMS Brokers twierdzi, że jest widoczna reakcja funta brytyjskiego. Funt jest wyraźnie słaby. Za jedno euro trzeba zapłacić około 85 pensów, podczas gdy jeszcze 3 tygodnie temu był to kurs 80 pensów za euro. Funt jest słaby też na naszym rynku, kosztuje mniej niż 5 zł, podczas gdy euro 4,20 zł. Inwestorzy zaczęli inaczej traktować funta, ale to widać od dłuższego czasu.
Ignacy Morawski wątpi, żeby zapowiedź referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii miała wpływ na rynek walutowy teraz, to jest jednak odległą perspektywa, nie wiadomo, czy David Cameron będzie premierem za 4-5 lat. Funt jest słaby co wynika z wielu przyczyn, a na świecie generalnie spadło zaufanie wobec Wielkiej Brytanii. Sytuacja budżetowa tego kraju jest gorsza niż oczekiwano, PKB rośnie dużo wolniej niż oczekiwano.
Cała ta dyskusja nad wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej odbywa się 40 lat po wstąpieniu tego kraju do EWG (Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej).
Rozmawiał: Krzysztof Rzyman
Projekt powstaje we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej: