Historia

Aristide Briand i nierealny projekt federacji europejskiej

Ostatnia aktualizacja: 24.07.2017 06:02
- Piękna jest idea Locarno i usunięcia konfliktów ze stosunków międzynarodowych, ale nie wytrzymywały one zderzenia z twardą i straszliwą rzeczywistością międzynarodową w jakiej były głoszone – mówił na antenie PR dr Jan Zamojski.
Audio
  • Audycja biograficzna na temat życia i działalności Aristide Brianda - wielokrotnego premiera Francji i współtwórcy paktu Brianda-Kellogga. (PR, 22.02.1998)
Gustav Stresemann, Austen Chamberlain i Aristide Briand w Locarno fot. WikipediaccBundesarchiv.
Gustav Stresemann, Austen Chamberlain i Aristide Briand w Locarno fot. Wikipedia/cc/Bundesarchiv.

24 lipca 1909 Aristide Briand po raz pierwszy został wybrany na premiera Francji.

- Sądzę, że pomiędzy narodami, które są geograficznie zbliżone, jak to ma miejsce w Europie, winien istnieć rodzaj więzi federacyjnej. Narody te powinny mieć możliwość nawiązania kontaktu, dyskutowania o swych interesach, podejmowania wspólnych rozstrzygnięć, co pozwoliłoby im w konkretnej sytuacji stawić czoło poważnym problemom, gdyby takie zaistniały – tak przemawiał Briand w 1929 roku na forum Ligi Narodów, prezentując ideę jedności europejskiej, która charakteryzowała rządy wielokrotnego premiera Francji.

Pierwszy Europejczyk?

- Czy można uznać Brianda za pierwszego Europejczyka w dzisiejszym rozumieniu tego słowa? – pytał na antenie PR red. Sławomir Szof.

- Było by to trudne. Idea jedności europejskiej jest niezwykle stara. Można cofnąć się nawet do czasów rzymskich. W XIX wieku też miała wielu zwolenników – mówił gość audycji z cyklu "Postacie XX wieku" dr Jan Zamojski. - Briand niewątpliwie działał w tym nurcie, ale ja byłbym bardzo powściągliwy przed tego rodzaju określeniami.To się wiąże z jego deklaracją z 1930 roku o unii federacyjnej Europy. To właściwie jedyny akt, w którym zadeklarował się jako Europejczyk.

Kariera polityczna

W polityce pojawił się późno - w wieku 40 lat. Początkowo działał jako poseł i minister. Premierem po raz pierwszy został wybrany 24 lipca 1909. Od tej pory dwadzieścia dwa razy był wybierany ministrem, w tym piętnaście na szefa dyplomacji, a dziesięciokrotnie mianowano go premierem. Imponujący dorobek polityka, który zaczynał jako socjalista i anarchista, a pod koniec życia uważano go za oddanego człowieka prawicy.

Sztuka kompromisów

Do pojawienia się Hitlera w Europie, a zwłaszcza we Francji dominowali politycy wywodzący się z kręgów prawniczych, którzy przenosili na grunt polityki międzynarodowej pewne zasady z prawa cywilnego. Aristide Briand był typowym przedstawicielem tej kategorii – widzenia w polityce sztuki kompromisów.

- Owszem był to wspaniały mówca parlamentarny, doskonały polityk, ale też człowiek urzeczony przez "paktomanię" – mówił dr Zamojski – jego szkoła, która przetrwała także w latach 30. była niesłychanie zgubna dla polityki francuskiej.

Briand i Polska

- Jestem dosyć krytyczny wobec Brianda i daleki od idealizowania tej postaci – mówił historyk – my jako Polacy możemy mieć do niego dużo pretensji, przede wszystkim za Locarno i jego konsekwencje. Bardzo dalekosiężne jeśli idzie o Polskę.

Z drugiej strony powinniśmy mu być wdzięczni za zawarcie sojuszu polsko-francuskiego z 1921 roku, którego był jednym z twórców. Wtedy uważał się i był uważany za wielkiego przyjaciela Polski.

Układ w Locarno

W 1925 roku podpisano traktat z Locarno, gwarantujący nienaruszalność granicy francusko-niemieckiej i pakt o nieagresji. Jednocześnie w swoich postanowieniach pozostawiał otwartą kwestię wschodniej granicy Niemiec. Gustav Stresemann, niemiecki minister spraw zagranicznych , był wtedy bardzo zainteresowany uzyskaniem w układach międzynarodowych formuły, która dawałaby możliwość rewizji granicy z Polską. Za wynegocjowanie układu obaj politycy otrzymali Pokojową Nagrodę Nobla.

- Do czasów Hitlera włącznie był to problem, który dominował w polityce niemieckiej. Briand był niestety człowiekiem, u którego górę brał interes francuski w tym sensie, żeby ułożyć stosunki z Niemcami nad wszelkimi innymi aspektami – mówił gość audycji.

Z polskiego punktu widzenia postawa Brianda w tym okresie zupełnie zatarła jego rolę przy układzie polsko-francuskim z 1921 roku. Odtąd Polska zmieniła swoją strategię, opartą do tej pory wyłącznie na sojuszu z Francją i zaczęła szukać innych rozwiązań. Między innymi na fali tej reorientacji do władzy doszedł w 1926 roku Józef Piłsudski. Efektem był traktat o nieagresji ze Związkiem Sowieckim z 1932 roku i późniejszy układ z Niemcami.

- Francji się to nie podobało, ale było to konsekwencją polityki francuskiej, która była szkołą Brianda. Briand był proniemiecki z naszego punktu widzenia. Przedkładał interes dobrych stosunków francusko-niemieckich nad wszelkie inne – podkreślał dr Jan Zamojski.

Idea paneuropejska

W 1927 roku Briand wyszedł z propozycją przyjęcia uniwersalnego układu delegalizującego wojnę. Pakt paryski, zwany paktem Brianda-Kelloga, był zderzeniem dwóch istniejących w tym czasie idei pacyfistycznych. Paneuropejskiej, którą reprezentował premier Francji i amerykańskiej, mającej swój początek jeszcze w XIX wieku. Był to dwustronny pakt potępiający wojnę i odrzucający konflikt zbrojny w stosunkach między tymi dwoma państwami. Deklarację z czasem podpisało jeszcze sześćdziesiąt państw. Układ, który miał doprowadzić do wyrzeczenia się wojny praktycznie okazał się nieskuteczny.

7 września 1929 Briand na forum Ligi Narodów w Genewie przedstawił cytowany wyżej projekt Federacji Europejskiej. Idea zyskała licznych zwolenników. Pomysł poparli m.in: Tomasz Mann, Albert Einsten, czy Sigmund Freud.

W 1932 Aristide Briand przegrał w wyborach prezydenckich, co było dla niego życiową porażką. Wycofał się z rządu i po paru miesiącach, 7 marca 1932, zmarł. Nie doczekał dojścia Hitlera do władzy i obrócenia w pył jego idei.

mjm

Czytaj także

Ignacy Jan Paderewski. "Polska, i temu jednemu służyć będę do śmierci"

Ostatnia aktualizacja: 06.11.2024 06:00
"Nie przyszedłem po dostojeństwa, sławę, zaszczyty, lecz aby służyć, ale nie jakiemuś stronnictwu. Szanuję wszystkie stronnictwa, lecz nie będę należał do żadnego. Stronnictwo powinno być jedno: Polska, i temu jednemu służyć będę do śmierci" - mówił w 1919 roku w Warszawie Ignacy Jan Paderewski, wybitny pianista i polityk.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Philippe Pétain – bohater czy zdrajca?

Ostatnia aktualizacja: 26.04.2022 05:35
– Dla mnie nie ulega wątpliwości, że gdyby umarł przed wybuchem II wojny światowej, dziś byłby bohaterem narodowym – stwierdził historyk, profesor Jerzy Eisler, oceniając postać byłego marszałka Francji.
rozwiń zwiń