Bronisław Geremek, który był przecież nie tylko politykiem, ale też historykiem zajmującym się średniowieczem, stawiał tezę (tak przynajmniej twierdził prof. Ludwik Stomma), że "mediewistyka jest domeną historyków inteligentnych - lubiących karkołomne interpretacje i jednocześnie leniwych - wolących, by źródeł do studiowania było minimum".
Przypadek Mieszka potwierdza ją częściowo (z tym lenistwem był prof. Geremek chyba nazbyt surowy...): o pierwszym historycznym władcy Polski nie wiemy sporo na pewno (nawet jego imię stanowi dla nas zagadkę), za to teorii na jego temat jest co niemiara. Tym bardziej, że obok historyków swoje do powiedzenia mają też archeolodzy. Najbardziej rozpalają wyobraźnię te na temat pochodzenia księcia.
Czy Mieszko I był Słowianinem?
To najbardziej oczywista hipoteza. Ziemie polskie zamieszkiwali Słowianie, więc naturalne jest, że to jeden z lokalnych władców - prawdopodobnie wzbogacając się na handlu niewolnikami - zgromadził w swoich rękach tyle środków, że zdołał utworzyć zręby organizmu państwowego. Mianem Słowianina określają Mieszka kronikarze epoki: saski dziejopis Widukind, biskup merseburski Thietmar i muzułmański kupiec Ibrahim ibn Jakub.
Lokalną, słowiańską genealogię Mieszka I podawał już pierwszy polski, choć importowany, kronikarz Gall Anonim, wskazując, że przed nim panowali kolejno: Siemowit, Lestek i Siemomysł. Dziś część badaczy skłania się ku temu, by uznać te imiona nie za prawdziwe, ale za symboliczne i wyrażające cechy, które potrzebne były do scementowania monarchii (posiadanie wizji/idei, spryt, przenikliwość umysłu). Równie dobrze mogą to być jednak imiona prawdziwe (imię Siemowit występowało później w rodzie Piastów). Niczego nie sposób tu wykluczyć ani potwierdzić. Ojcem Siemowita miał być Piast, założyciel dynastii, który przejął władzę po obaleniu poprzedniego władcy (może całej dynastii?) Popiela. Możliwe, że to podanie jest echem gwałtownej zmiany władzy.
Skąd zatem wątpliwości? Pole do rozważań otwiera tutaj przede wszystkim tajemnica nagłego pojawienie się państwa piastowskiego. Wątpliwości budzi też to, że w spisie ludów żyjących na wschód od Odry, a dokonanym przez tzw. Geografa Bawarskiego w 845 roku, pośród plemion słowiańskich zamieszkujących ziemie polskie nie ma Polan - na ich obszarze mieszkają Goplanie. Historycy głowią się nad tym problemem: jedni odrzucają w ogóle koncepcję istnienia stałych przedpaństwowych związków plemiennych, inni twierdzą, że nazwa "Goplanie" to po prostu błędnie zapisani Polanie, jeszcze inni zakładają, że Polanie wyparli Goplan, czego echem jest legenda o Popielu.
Ale nie chodzi tu tylko o pojawienie się państwa Mieszka w źródłach. Również odkrycia archeologiczne dowodzą, że intensywne budownictwo grodowe, a więc oznaka powstania jakiegoś sprawnego organizmu administracyjnego, na obszarze dzisiejszej Wielkopolski rozpoczęło się w latach 20. X wieku, zaledwie pokolenie-dwa przed Mieszkiem I.
Czy Mieszko I był wikingiem?
Najdłużej, bo od ponad stu lat, funkcjonuje hipoteza, że założycielami Polski byli wikingowie. Co ciekawe, wypromował ją Polak, pisarz i historyk, Karol Szajnocha. Koronnym argumentem na poparcie hipotezy jest przykład sąsiedniej Rusi, gdzie założycielem państwa był Ruryk, przywódca oddziału wikingów (czy raczej: Waregów - bo tak określano skandynawskich wojowników wyprawiających się na wschód).
Z tezy Szanojchy chętnie czerpali niemieccy historycy w dwudziestoleciu międzywojennym, by udowodnić, że wikingowie, a więc Germanie, a przez to i Niemcy, mają niepodważalne prawa do ziem zachodniej Polski, a Słowianie nie są zdolni do tworzenia własnej państwowości.
Nie tak dawno tezę o normańskim pochodzeniu Mieszka przypomniał historyk Zdzisław Skok. Uważa on, że bliscy przodkowie Mieszka, lub on sam, przybyli do Wielkopolski z obszarów Rusi i wywodzili się z drużyny Rurykowiczów. Ruski kronikarz Nestor w "Powieści dorocznej" pisze m.in. o wygnaniu kijowskiej linii Normanów z "rodu Dira i Askolda", którzy próbowali uniezależnić się od silniejszego ośrodka władzy w Nowogrodzie. Miało to mieć miejsce około roku 944, co pokrywa się z nagłym rozwojem budownictwa grodowego w Wielkopolsce. Istnieje więc możliwość, że Waregowie ci ruszyli na zachód i osiedlili się w widłach Odry i Warty.
Dodatkowym argumentem dla Skoka jest wspomniany już brak nazwy "Polanie" w spisie Geografa Bawarskiego. Autor zwraca uwagę na to, że nazwa ta występuje za to w wielu źródłach na określenie grupy ludności zamieszkującej pod Kijowem - czy w takim razie wygnańcy z dworu Rurykowiczów nie przenieśli jej ze sobą na ziemie polskie? Skok twierdzi, że takie okoliczności wyjaśniałyby bliski kontakt Mieszka ze Skandynawią - córka księcia, Świętosława, została królową Szwecji i matką twórcy imperium Morza Północnego, Kanuta Wielkiego.
Przeciwko teorii przemawiają dowody archeologiczne. Bo choć co rusz odkrywane są nowe skarby, a nawet pochówki, wskazujące na obecność Normanów na ziemiach polskich, to problem stanowi datowanie. Wynika z niego, że wikingowie pojawili się na ziemiach polskich w dwóch falach. Pierwsza, datowana na przełom VIII i IX wieku, ale wtedy trzymali się wybrzeża - na Wolinie przypuszczalnie istniało potężne miasto Jomsborg, w okolicach zaśdzisiejszego Elbląga - osada handlowa Truso. Druga fala, której oznaki widzimy już w głębi lądu, przypadła na przełom X i XI wieku, kiedy Normanowie - znani ze swojej bitności - zatrudniani byli najpewniej w królewskich i książęcych drużynach.
Czy Mieszko I pochodził z państwa wielkomorawskiego?
Pozostaje więc trop słowiański. Ale i tutaj nie ma jednomyślności. W ostatnich latach pojawiły się bowiem dwie teorie, które z hipotezą o wikingach łączy to, że przodkowie Mieszka mieli być w Wielkopolsce imigrantami, tyle że słowiańskimi.
Jedną z hipotez opracował archeolog prof. Przemysław Urbańczyk. Zakłada on, że przodkowie Mieszka wywodzili się z państwa wielkomorawskiego - pierwszego prawdziwego państwa słowiańskiego (wcześniej istniało na Słowiańszczyźnie państwo utworzone przez kupca Samona, ale było efemeryczne i nie wykształciło stałych elit), rozciągające się od obszarów dzisiejszych południowo-wschodnich Niemiec, przez dzisiejsze Czechy i Słowację, Austrię i Węgry.
Zdaniem Urbańczyka historia Mieszka mogła wyglądać tak: państwo wielkomorawskie, które odziedziczyli, po swoim ojcu Świętopełku I Wielkim, bracia Mojmir II i Świętopełk II, chyliło się ku upadkowi. W 905 roku w wielkim starciu pod Bratysławą z Madziarami, którzy przez 50 lat terroryzowali połowę Europy, rozbita zostaje wielka armia morawska. Państwo się zapada, znikają elity rządzące, zamierają grody. Zdaniem prof. Urbańczyka przodkami Mieszka mogli być członkowie rodziny panującej.
- Gdyby książę Mojmir II albo Świętopełk II zginęli pod Bratysławą, mielibyśmy takie informacje od ówczesnych kronikarzy - wyjaśniał archeolog na antenie Polskiego Radia. - Najprawdopodobniej się uratowali. Jedynym logicznym kierunkiem ucieczki byłby kierunek północny. Tylko tam można było szukać szansy odbudowania swojej pozycji.
29:51 Mieszko I Skarbiec.mp3 Rozmowa Katarzyny Kobyleckiej z prof. Przemysławem Urbańczykiem o wielkomorawskim pochodzeniu Mieszka w audycji "Skarbiec nauki polskiej". (PR, 27.06.2013)
Warto przy tym zaznaczyć, że jeden z synów Mieszka z drugiego małżeństwa nosił imię Świętopełk - czy było to imię rodowe?
Pochodzenie Mieszka mogłyby wyjaśniać przy okazji jego matrymonialne wybory: ślub z księżniczką czeską Dobrawą mógłby być tutaj motywowany po części też chęcią nawiązania do ziem stanowiących centrum dawnego państwa wielkomorawskiego.
Czy Mieszko I pochodził z Łużyc?
Inną, ale również związaną z przeniesieniem elit, odpowiedź na zagadkę nagłego rozwoju państwowości w Wielkopolsce podaje prof. Władysław Duczko, archeolog z Akademii Humanistycznej w Pułtusku. Jego zdaniem niewykluczone jest, że ród panujący, wraz ze swoją świtą, przybył do Wielkopolski z Połabia, a konkretnie z jego południowej części - Łużyc. Obszar Połabia, odpowiadający dzisiejszym północno-wschodnim Niemcom, położony między Odrą i Łabą, zamieszkiwany był przez wiele słowiańskich plemion określanych wspólnym mianem Słowian Połabskich. Oni również byli na dobrej drodze do stworzenia swoich organizmów państwowych, starania te pokrzyżowała jednak najpierw ekspansja Franków, a później Sasów i Cesarstwa. Niewykluczone zatem, że jakaś grupa Łużyczan przeniosła się w obawie przed kolejnymi najazdami saskimi na wschód.
- Budowanie państwowości "na puszczy", w bezpiecznej odległości od wrogów, nie jest złym pomysłem - komentował archeolog w audycji Katarzyny Kobyleckiej z cyklu "Eureka".
19:06 2020_06_19 19_07_42_PR1_EUREKA.mp3 Skąd się wywodził Mieszko I? Gościem w audycji Katarzyny Kobyleckiej był prof. Władysław Duczko, archeolog (Eureka/Jedynka, 19.06.2020)
Badacz zwraca uwagę, że brat Mieszka I - Czcibor - prowadzący najpewniej w imieniu brata politykę na zachodnim pograniczu jego władztwa (wiemy, że walczył pod Cedynią), nosił imię spotykane u książąt łużyckich. Sam Mieszko na kartach historii pojawia się po raz pierwszy w kontekście rywalizacji z Wieletami i Wolinianami, a więc Słowianami Połabskimi, co wskazuje na to, że kierunek ten był istotny w polityce księcia. Na ziemiach polskich znajdowane są też artefakty związane z kulturą Słowian Połabskich.
Argumentem popierającym tezę o związkach dynastii piastowskiej z Łużycami są także starania Bolesława Chrobrego o przejęcie kontroli nad tymi ziemiami - była to stawka długoletnich, trwających 17 lat, wojen między pierwszym królem Polski i cesarzem Henrykiem II. Zgodnie z tą teorią Bolesław biłby się wytrwale o ojcowiznę i w końcu uzyskał Milsko i Łużyce na mocy pokoju w Budziszynie.
***
Kim był zatem Mieszko I? Być może na te pytania przyniosą w przyszłości odpowiedź badania archeologiczne. Ustalenie rodowodu Mieszka na podstawie badań genetycznych jest o wiele trudniejsze, bo oba domniemane miejsca pochówku księcia - ten w katedrze poznańskiej i ten w kapliczce na Ostrowie Tumskim - są puste. Bezsprzecznie Mieszko był pierwszym historycznie potwierdzonym władcą państwa, które w przyszłości nazywane będzie Polską.
bm/wmkor