Michał Bałucki urodził się 29 września 1837 roku w Krakowie przy ulicy Floriańskiej. Był synem krawca, który szybko osierocił rodzinę. Opieka nad dziećmi przypadła matce prowadzącej kawiarnię przy placu Mariackim, którą nabyła od matki Heleny Modrzejewskiej, znanej aktorki.
Początki twórczości
Bałucki już w gimnazjum musiał zarabiać na własne utrzymanie. W szkole przyjaźnił się z wieloma z znanymi później osobistościami, m.in. z Władysławem Żeleńskim – kompozytorem, ojcem Tadeusza "Boya" Żeleńskiego i Alfredem Szczepańskim – dziennikarzem. Po zdaniu matury rozpoczął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Podjął naukę na wydziale matematyczno – fizycznym, by po roku przenieść się na wydział historyczno – literacki, gdzie związał się z ruchami kulturalnymi i patriotycznymi. Przynależał do grupy artystycznej skupionej przy "Tygodniku Literackim", wydawanym przez Jana Dobrzańskiego we Lwowie.
Debiutem literackim Bałuckiego był poemat "Kostyna, czyli dziewczyna spod lasu" opublikowany w "Gwiazdce Cieszyńskiej". W 1861 roku rozpoczął karierę dziennikarską w gazecie dla kobiet "Niewiasta". Regularnie odwiedzał pracownię rzeźbiarską Parysa Filippiego, gdzie poznał m.in. Jana Matejkę, Artura Grottgera, Tadeusza Wojciechowskiego i innych twórców krakowskiego środowiska artystycznego.
"Góralu, czy ci nie żal"
Literat na początku lat 60. XIX wieku rozpoczął działalność konspiracyjną, włączając się w prace tzw. stronnictwa czerwonych, które skupiało radykalnych demokratów, postulujących wybuch powstania i wciągnięcie do walki z zaborcami szerokich mas chłopstwa. Bałucki nie wziął bezpośrednio udziału w powstaniu styczniowym, ale został dwukrotnie aresztowany przez władze austriackie za aktywność patriotyczną.
Po drugim aresztowaniu, twórca został osadzony w celi wraz z góralem z Chochołowa, aresztowanym przy próbie przekroczenia granicy austriacko - rosyjskiej. Próbujacy przedostać się na drugą stronę granicy, gospodarz miał przy sobie łopatę i widły. Z tego powodu został uznany przez żandarmów za ochotnika próbującego przyłączyć się do powstania. To spotkanie stało się inspiracją do napisania wiersza "Do chleba", który po napisaniu do niego muzyki, stał się znaną do dziś piosenką "Góralu, czy ci nie żal".
Wzięty komediopisarz, ulubieniec publiczności
Bałucki po powstaniu napisał powieści "Przebudzeni", "Młodzi i starzy", "Życie wśród ruin", podejmujące tematykę walk o niepodległość. Jednak największą popularność przyniosły mu komedie, których akcja zawsze była osadzona w galicyjskiej rzeczywistości. Wyśmiewał w nich zarówno pogoń szlachty za tytułami, jak i kompleksy drobnomieszczaństwa: służalczość wobec zaborców, bierność, klerykalność i życie ponad stan. To właśnie Bałucki ukuł termin "pipidówka" oznaczający małą miejscowość zamieszkałą przez ludzi charakteryzujących się kołtuństwem i zacofaniem. Na scenie krytykował także młodopolską dekadencję i chłopomanię.
W latach 80. XIX wieku, krakowska publiczność wręcz oblegała teatry, by zobaczyć jego komedie. Właściwie wszyscy chcieli zobaczyć "Grube ryby", "Klub kawalerów” i "Dom otwarty". Widzowie zanosili się śmiechem, oglądając przygody przekonanych o swej małżeńskiej atrakcyjności starszych panów, dziewczyny umizgające się do zatwardziałych kawalerów, czy kłótnie przedstawicieli mieszczaństwa na przyjęciach. Fabuła sztuk opierała się na nieskomplikowanych sprawach obyczajowych. Bałucki sięgał po humor słowny i sytuacyjny. Komizm jego bohaterów polegał na szerokiej rozbieżności pomiędzy wypowiadanymi przez nich słowami a oceną ich zachowania przez otoczenie.
Znienawidzony przez krytykę - niegodna "bałuczcyzna"
Pod koniec XIX wieku sztuki Bałuckiego zaczęły być wypierane ze scen przez dramaty innych twórców: Gabrielę Zapolską, Stanisława Przybyszewskiego i Stanisława Wyspiańskiego.
- Bałucki pod koniec XIX wieku został doszczętnie stratowany przez krytyków teatralnych. W latach 80. XIX wieku był powszechnie wystawiany na polskich scenach. Pod koniec stulecia, za sprawą coraz popularniejszego modernizmu, został pogardzony i wyeliminowany z życia towarzyskiego - mówił rezyser teatralny Kazimierz Dejmek w audycji Anny Retmaniak "Wieczór muzyki i myśli" z 1984 roku. - Był to czas triumfu Henrika Ibsena, Jana Augusta Kisielewskiego czy Stanisława Przybyszewskiego. Dla jego sztuk ukuto wtedy pogardliwy termin "bałuczczyzna" oznaczający dzieła niewysokich lotów.
14:00 O Michale Bałuckim z reżyserem teatralnym Kazimierzem Dejmkiem rozmawiała Anna Retmaniak w audycji "Wieczór muzyki i myśli", PR (04.05.1984) O Michale Bałuckim z reżyserem teatralnym Kazimierzem Dejmkiem rozmawiała Anna Retmaniak w audycji "Wieczór muzyki i myśli". (PR, 4.05.1984)
Publiczność w przeciwieństwie do krytyki zawsze wielbiła Bałuckiego. Jednak dla artystycznej bohemy, zajmowanie się nim w jakikolwiek było czymś niestosownym.
- Myślenie o Bałuckim jako o autorze banalnym, konstruującym proste intrygi, jest płytkie. Można zaryzykować stwierdzenie, że w sensie warsztatowym, teatralnym, być może "Wesele" Wyspiańskiego było zainspirowane "Domem otwartym". Obejrzenie przez Wyspiańskiego tej sztuki mogło wpłynąć na takie, a nie inne zinterpretowanie wesela Rydla. Być może "Wesele" jest zakotwiczone w premierze "Domu Otwartego" - wyjaśniał Kazimierz Dejmek.
O twórczości Michała Bałuckiego możesz posłuchać w audycji "Wieczór muzyki i myśli".
Tragiczna śmierć
Pod koniec XIX wieku Bałucki wszedł w otwarty konflikt z ruchem młodopolskim. Najbardziej zagorzałym krytykiem jego twórczości był Lucjan Rydel. Po kilku teatralnych klapach, wyczerpany depresją, Bałucki popełnił samobójstwo. Zastrzelił się 17 października 1901 na krakowskich Błoniach. Pogrzeb, choć bez oprawy religijnej, stał się patriotyczną manifestacją. Komediopisarz został pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
seb