06:46 bitwa nad bzurą_4349_01_iv.mp3 Opór polskich żołnierzy przyczynił się do opóźnienia ataku na Warszawę, a dowództwo niemieckie zmusił do zmiany planów - mówił historyk dr Janusz Osica. (PR, 28.11.2001)
18 września zakończyła się bitwa nad Bzurą, nazywana też bitwą pod Kutnem. Bój trwał ponad tydzień.
Więcej dowiesz się na stronach serwisu specjalnego wrzesien1939.polskieradio.pl
Polskie Plany
Niemiecki plan ataku na Polskę przewidywał dwa kierunki natarcia: północny – na tzw. korytarz pomorski i z terenu Prus Wschodnich na Warszawę – oraz południowy, z terenu Śląska i zajętych przez Niemców Czech i Moraw. Polskie plany obronne opierały się na założeniu, że należy odpierać Niemców przez pierwsze dwa tygodnie wojny, w czasie których sprzymierzone Francja i Wielka Brytania przeprowadzą mobilizację.
Polscy żołnierze na frontach II wojny światowej - zobacz serwis historyczny
Obrona miała opierać się o umocnienia w rejonie granic, a w razie przełamania polskich linii, wojsko miało wycofać się na tzw. przedmoście rumuńskie. Obszar był otoczony przez naturalne przeszkody terenowe – rzeki i mokradła. Marszałek Edward Rydz-Śmigły liczył, że z tego obszaru będzie można skutecznie prowadzić obronę, a nawet kontratakować po wkroczeniu do wojny armii sprzymierzonych na Zachodzie.
Między kleszczami natarcia niemieckiego, na terenie Wielkopolski, rozlokowana została Armia "Poznań" pod dowództwem gen. Tadeusza Kutrzeby. Jej zadanie polegało z jednej strony na osłanianiu skrzydeł Armii "Pomorze" i "Łódź" oraz na zabezpieczaniu składów amunicyjnych, przygotowanych dla francuskiego lotnictwa bombowego, które według sojuszniczych ustaleń miało od początku wojny prowadzić naloty na Niemcy.
Na tyłach wroga
Oba cele operacyjne Armii "Poznań" okazały się niemożliwe do zrealizowania już w pierwszych dniach wojny. Francuskie lotnictwo nigdy nie przybyło. Armia „Pomorze” musiała wycofać się z niemożliwego do obronienia "korytarza pomorskiego", w zastraszającym tempie cofała się też pozostawiona przez własnego dowódcę Armia "Łódź" – w tych warunkach nie mogło być mowy o działaniach osłaniających skrzydła.
Tymczasem Armia "Poznań" pozostawała poza zainteresowaniem głównych sił wroga na tyle, że Kutrzeba mógł odważyć się na wysłanie Wielkopolskiej Brygady Kawalerii na rajd na teren wroga. 2 września polscy kawalerzyści przekroczyli granicę polsko-niemiecką i zaatakowali Wschową.
Decyzja o ataku
Spokój był jednak tylko pozorny. Wycofywanie się na całej linii Wojska Polskiego i atak nieprzyjaciela w kierunku Warszawy groził zamknięciem wojsk Kutrzeby w wielkim kotle. Wkrótce do Armii „Poznań” dołączyły oddziały z Armii „Pomorze” gen. Władysława Bortnowskiego.
Tym samym na tyłach Niemców znalazło się półtorej polskiej armii. Kutrzeba nie mógł przepuścić takiej okazji zaatakowania z flanki 8 i 10 Armii nieprzyjaciela. 9 września marszałek Edward Śmigły-Rydz zgodził się na atak i wydał rozkaz natarcia na północne skrzydło Grupy Armii Południe. Celem uderzenia było zmuszenie Niemców do zaprzestania pościgu za odchodzącymi do wschodniej Polski armiami: "Prusy", "Lublin", "Kraków", "Karpaty" i odciążenie obleganej już stolicy.
Trzy fazy bitwy
Historycy wojskowości wyróżniają trzy fazy bitwy nad Bzurą: pierwsza w dniach od 9 do 12 września 1939 to czas ofensywy polskiej na Stryków; druga do 15 września to przede wszystkim natarcie na Łowicz; trzecia, już całkowicie defensywna ze strony polskiej, to próba przebicia się przez niemieckie okrążenie ku Warszawie.
Rozmach i siła natarcia polskiego całkowicie zaskoczyły armię niemiecką i były źródłem początkowych sukcesów. Niemcy zostali zmuszeni do przegrupowania swoich sił, które zmierzały już na Warszawę. Do walki rzucono setki czołgów i samolotów.
Hitler osobiście wizytował teren walki, zaniepokojony sytuacją, w której Polacy znaleźli się na tyłach 8. Armii Niemieckiej. Obawiał się, że mogą uderzyć również na tyły 10. Armii, co mogło przekreślić jego plany.
Niestety rosnąca z każdym dniem przewaga niemiecka, odebrała Polakom inicjatywę i trzeba było przejść do obrony. Większość oddziałów polskich walczyła aż do wyczerpania amunicji. Następnie próbowały przebijać się w kierunku Warszawy.
"Kiedy przednie oddziały sforsowały rzekę Bzurę, nie zostały podtrzymane i wycofały się znowu na północny brzeg. Powstał niesamowity bałagan. Na domiar złego gen. Bortnowski odmówił wsparcia akcji, twierdząc, że nie wierzy w powodzenie i możliwość przejścia przez dolinę rzeki" – relacjonował gen. Mikołaj Bołtuć.
Bilans walk
Bitwa nad Bzurą była walką krwawą i zaciekłą. Po obu stronach angażowała ponad pół miliona żołnierzy. Polski kontratak, mimo iż zakończył się klęską Armii "Poznań" i "Pomorze" odegrał ważną rolę w przebiegu całej kampanii wrześniowej. Zmusił dowództwo niemieckie do znaczącej zmiany planów. Nie tylko opóźnił atak na Warszawę, co przedłużyło jej opór, ale też na pewien czas uniemożliwił stronie niemieckiej skierowanie formacji pancerno-motorowych do wsparcia południowego skrzydła Grupy Armii "Południe". Grupa ta miała przyśpieszyć i wzmocnić niemiecki atak na Lubelszczyznę.
Resztki wojsk Armii „Poznań” i „Pomorze”, z gen. Kutrzebą na czele, przebiły się do Warszawy, gdzie brały udział w obronie stolicy. Tylko około 30 tys. ludzi z 200-tysięcznego polskiego zgrupowania zdołało przebić się do Warszawy i Modlina. Po kapitulacji miasta, Kutrzeba dostał się do niemieckiej niewoli, gdzie spędził wojnę.
Warto przytoczyć opinię wybitnego niemieckiego stratega, gen. Ericha von Mansteina, który pisał: "Bitwa nad Bzurą stała się największą bitwą w zwarciu toczącej się kampanii polskiej, jej punktem kulminacyjnym, jeśli nie rozstrzygającym. Nie dorównuje rezultatom późniejszych kotłów mających miejsce w Rosji, ale do czasu kampanii rosyjskiej była największą bitwą stoczoną w okrążeniu".
bm