- Rodzina Pawlikowskich była rodziną drobno ziemiańską i urzędniczą, która zrobiła dość szybką karierę na przełomie XVIII i XIX wieku dzięki działalności Józefa Benedykta Pawlikowskiego – wyjaśniał Henryk Woźniakowski, potomek rodziny Pawlikowskich, filolog, wydawca i publicysta. Posłuchaj audycji Witolda Melasy z cyklu "Zapiski ze współczesności".
12:56 henryk woźniakowski.mp3 Henryk Woźniakowski opowiada o rodzinie Pawlikowskich w audycji z cyklu "Zapiski ze współczesności". (PR, 24.12.2013)
Józef Benedykt Pawlikowski miał syna Gwalberta, który odziedziczył i rozbudował rodzinny majątek w Medyce (dzisiejszy powiat przemyski), gromadząc w nim obszerny księgozbiór i zakładając ogród pełen rzadko spotykanych roślin i zakładając pierwszą na ziemiach polskich szkołę ogrodniczą. Jego synem z kolei był Mieczysław Gwalbert Pawlikowski, który przyszedł na świat 9 września 1834 we Lwowie.
Z tym miastem Mieczysław Gwalbert Pawlikowski był zresztą związany przez znaczną część życia, zaczynając od studiów prawniczych na tamtejszym uniwersytecie. Był wówczas zmuszony dzielić czas między naukę i zarządzanie rodzinnym majątkiem, który odziedziczył po zmarłym w 1852 roku ojcu. W czasie studiów wokół Pawlikowskiego sformowała się grupa młodzieży o ambicjach literackich, zwana "Kołem trzech Mieczysławów", znaleźli się tam m.in. Artur Grottger, Kornel Ujejski i Bruno Bielawski.
W 1855 roku Pawlikowski wyjechał do Włoch i Francji, gdzie zapoznał się z Adamem Mickiewiczem, Joachimem Lelewelem, Sewerynem Goszczyńskim i Cyprianem Norwidem. Z tym ostatnim połączyła go wieloletnia przyjaźń. Poeta wysyłał Pawlikowskiemu swoje utwory poetyckie i artykuły.
- Zachowały się pamiętniki Mieczysława Pawlikowskiego, w których zapisywał powiedzenia i cytaty z Norwida, które nie zostały zapisane w Norwidowskich wierszach czy utworach prozatorskich. Norwid niesłychanie cenił Pawlikowskiego, chyba nie tylko dlatego, że ziemianin wspierał finansowo zawsze ubogiego poetę. Poświęcił mu przepiękny wiersz "Do Mieczysława" - mówił Henryk Woźniakowski.
Darwinista i konspirator
Pawlikowski powrócił w rodzinne strony przesiąknięty nowymi prądami kulturalnymi. Zafascynowany darwinizmem (epokowe "O powstawaniu gatunków" Karola Darwina ukazało się w 1859 roku) i materializmem za swój cel życiowy obrał modernizację Galicji, zaczynając od Medyny. Udzielał się w Galicyjskim Towarzystwie Gospodarczym, organizując w nim stronnictwo postępowe, postulujące wzmożoną pracę organiczną na wsi.
Tymczasem w Królestwie Polskim narastało napięcie polityczne. Po okresie zelżenia carskich represji w dobie odwilży posewastopolskiej i chwilowego osłabienia Rosji w wyniku przegranej wojny krymskiej, władze zaczęły ponownie dręczyć Polaków. Uformowały się stronnictwa konspiracyjne, które dążyły do zainicjowania kolejnego powstania. W przygotowania do insurekcji zaangażowani byli Polacy w pozostałych zaborach.
W konspirację wciągnął się także Pawlikowski. W 1859 roku spotkał się z Zygmuntem Miłkowskim, z którym omawiał przygotowania do powstania. Dwa lata później razem z Aleksandrem Dzieduszewskim wyjechał do Paryża, by wysondować możliwość poparcia sprawy polskiej przez Napoleona III. Pawlikowski sprzeciwiał się zbyt szybkiemu wybuchowi powstania, ale w chwili jego rozpoczęcia, wszedł do struktur powstańczych w Galicji, zostając w końcu zastępcą komisarza Rządu Narodowego na Galicję Wschodnią. Medyna stała się w czasach powstania miejscem kwaterunku powstańczych generałów. Sam Pawlikowski wykorzystywał swoją znajomość gór, by przenosić rozkazy przez granicę rumuńską. Za tę działalność trafił do austriackiego więzienia na dwa lata.
Pionier odkrywania polskich gór
Po upadku powstania styczniowego, Pawlikowski powrócił do działalności społecznikowskiej. Był wiceprezesem Krakowskiego Towarzystwa Rolniczego i udzielał się w Towarzystwie Wzajemnych Ubezpieczeń. Przede wszystkim jednak okres popowstaniowy w życiu Mieczysława Gwalberta Pawlikowskiego to czas pracy publicystycznej i literackiej. Na tym pierwszym polu dał się poznać jako założyciel dzienników "Kraj" i "Reforma". Artykuły i eseje prasowe Pawlikowskiego ukazują go jako liberała-pozytywistę, przeciwnika konserwatystów krakowskich – tzw. "stańczyków" oraz szermierza walki z klerykalizmem z jednej strony i socjalizmem z drugiej.
- Zdaniem Norwida, gdyby powołano Towarzystwo Poszanowania Człowieka, jego prezesem powinien zostać właśnie Mieczysław Pawlikowski, który najlepiej ten ideał poszanowania człowieka, swoim zachowaniem wobec bliźniego, realizował – podkreślał Henryk Woźniakowski.
Znacznie gorzej szło mu na polu literatury – Pawlikowski był w dobie pozytywizmu pisarzem głęboko zanurzonym w romantycznej tradycji literackiej, przez co nigdy nie uzyskał uznania krytyków i czytelników.
Swoje utwory umieszczał zwykle na tle podhalańskiej przyrody, której był gorącym orędownikiem i wielbicielem. Chodzenie po górach w towarzystwie Adama Asnyka i przewodnika Macieja Sieczki było ulubionym zajęciem ziemianina.
- Mieczysław Pawlikowski przyjeżdżał do Zakopanego jeszcze w czasach, gdy nie było ono modne, jeszcze przed "odkryciem" Tatr przez Tytusa Chałubińskiego. Maciej Sieczka, dawny zbójnik tatrzański, stał się przewodnikiem trzech pokoleń Pawlikowskich – powiedział na antenie Polskiego Radia.
Pawlikowski dokonał m.in. pierwszego letniego przejścia przez trudnodostępną przełęcz Zachodnie Żelazne Wrota w głównej grani Tatr wysokich. Jako pierwszy Polak wspiął się też na Wysoką – górę uważaną za jeden z najpiękniejszych i najtrudniej dostępnych tatrzańskich szczytów.
Pasję przekazał synowi, Janowi Gwalbertowi. Gdy Mieczysław umierał w 1903 roku w Krakowie, Jan był już doświadczonym taternikiem. Zamiłowanie do podhalańskiej przyrody przeniósł na nowy poziom, stając się jednym z najzagorzalszych orędowników utworzenia Tatrzańskiego Parku Narodowego.
bm