Historia

Tadeusz Chmielewski. Reżyser i scenarzysta, który "rozpętał" polską komedię wojenną

Ostatnia aktualizacja: 07.06.2021 05:35
94 lata temu, 7 czerwca 1927 roku, przyszedł na świat w Tomaszowie Mazowieckim Tadeusz Chmielewski, jeden z najbardziej znanych polskich reżyserów filmowych i scenarzystów.
Tadeusz Chmielewski, reżyser, scenarzysta, producent filmowy, 2011
Tadeusz Chmielewski, reżyser, scenarzysta, producent filmowy, 2011Foto: Forum

Nie ma chyba nikogo kto nie widziałby choćby jednego z jego wielu filmów... zazwyczaj były to komedie, filmy pogodne i pełne polskiej stylistyki tego gatunku. Najczęściej oglądanym z jego filmów jest słynne "Jak rozpętałem drugą wojnę światową", ale też pamiętamy takie hity jak "Ewa chce spać", "Gdzie jest generał", "Pieczone gołąbki", "Nie lubię poniedziałku" czy "Wiosna, panie sierżancie". Co ciekawe, wszystkie te filmy były kompletnym dziełem Chmielewskiego - zarówno reżysera jak i scenarzysty.

Tadeusz Chmielewski urodził się we wtorek, jakby chciał od urodzenia powiedzieć, że "Nie lubi poniedziałku".

W czasie II wojny, jako nastolatek, uczęszczał do szkoły zawodowej. Po wojnie wyjechał z rodziną do Świnoujścia, gdzie w pobliskim Szczecinie zdał eksternistyczną maturę. Jednak Chmielewskiego zawsze "ciągnęło" do filmu - stąd jego decyzja o studiach w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi. Co ciekawe, w jednej grupie znalazł się z Kazimierzem Kutzem i Januszem Morgensternem. Jednak to Chmielewski, w zabawny, ale nieośmieszający sposób pokazał naszą tożsamość historyczną okresu II wojny światowej, dzięki stworzonym bohaterom typowym dla naszej polskiej ludowości - dobrodusznych, trochę cwaniakowatych, nieco fajtłapowatych, ale też romantycznych i pełnych ideałów bohaterów - tak podobnych do większości z nas.

Pierwszą w całości własną produkcją był słynny film "Ewa chce spać" z 1957 roku, o którym to filmie Chmielewski mówił: "Uznałem, że jeśli mam robić coś w niezgodzie ze sobą, kłamać lawirować, to wolę zrobić film, w którym będę wolny od takich problemów. Wydawało mi się, że najłatwiej będzie to zrobić w komedii". W dalszej części dowodzi "że można w sposób śmieszny, niepoważny, a nawet liryczny mówić o rzeczach poważnych. Zależało mi na tym, żeby zrobić komedię niezbyt realistyczną, omijającą ten brud, szarość i biedę, które nas otaczały". Tak też się stało. Warto dodać, że w pisaniu dialogów pomagał mu Jeremi Przybora.

Jak relacjonował Chmielewski, na planie rzadko dochodziło do śmiechu, co było o tyle ciekawe, że w kinach wiele scen publika kwitowała salwami śmiechu i oklaskami. Reżyser wspomina, że chyba najśmieszniej było raz podczas kręcenia "Jak rozpętałem drugą wojnę światową" w 1969 roku. Na pytanie zadane przez Krzysztofa Lubczyńskiego (e-tygodnik Pisarze.pl nr 15-16/17), czy podczas realizacji tak zabawnego filmu bywało wesoło, odpowiada: "Zupełnie nie!... Nieraz czytałem relacje z realizacji komedii, gdzie wszyscy na planie cholernie się bawią. W czasie realizacji nie zawsze tak bywa. Najlepszy dowcip, który wiele razy się powtarza i próbuje, przestaje śmieszyć. Raz tylko pamiętam, jak podczas realizacji "Jak rozpętałem drugą wojnę światową", Emil Karewicz grający gestapowca, przesłuchującego Franka Dolasa tak pięknie powtórzył nazwisko "Brzęczyszczykiewicz", że pękaliśmy ze śmiechu. Zresztą komizm scen często wychodzi dopiero przy najważniejszej fazie pracy nad filmem, przy montażu".

Ciekawym zdarzeniem kończy się też wspomniany film "Ewa chce spać" - tam w ostatniej scenie Chmielewski pokazuje całą ekipę planu filmowego, kamery i reżysera na swoim krzesełku, którym jest... Aleksander Ford. Autor filmu wyjaśnia: "Pomyślałem, że dla żartu pokażę ówczesnego "boga" naszej kinematografii, bo ten reżyser z wąsikiem siedzący na krzesełku, to Aleksander Ford. To niezwykle ciekawa postać, człowiek o fascynującej biografii, o którego życiu i śmierci jako nędzarza w USA - mógłby powstać pasjonujący film". Natomiast cała scena, całkowicie nowatorska w polskim kinie, prawie dosłownie "wysadza" iluzję filmu... ekipa filmowa ucieka z planu, bo za chwilę wybuchnie wrzucony do słoika  z kiszonymi ogórkami granat.

Film stał się hitem oglądalności i zbierał bardzo dobre recenzje, a na festiwalu filmowym w San Sebastián otrzymał nagrodę główną - "Złotą Muszlę". Kolejnym sukcesem była romantyczna komedia "braterska" - "Gdzie jest generał" z 1963 roku, gdzie zapałali do siebie miłością dezerter z Ludowego Wojska Polskiego - szeregowy Wacław Orzeszko i radziecka żołnierka - Marusia. To pierwszy z wojennych filmów Chmielewskiego i z miejsca spodobała się jego swobodna narracja, z przymrużeniem oka, opowiadająca o tragicznych losach II wojny światowej, niejako dla jej "rozgrzeszenia", jak to widziała krytyka. To "rozgrzeszenie" jeszcze wyraźniej określało kolejną wojenną komedię - "Jak rozpętałem drugą wojnę światową", która początkowo miała składać się z dwu części, a ta druga nosiła roboczy tytuł "Jak zakończyłem drugą wojnę światową". Dopiero w trakcie realizacji podzielono film na trzy części.

Ten nieprzemijający hit polskiego kina powstał na kanwie powieści Kazimierza Sławińskiego "Przygody kanoniera Dolasa". Film jest opowieścią o losach cwaniaczka z Warszawy, któremu zdawało się, że rozpętał II wojnę światową, który jest taki nasz, swojski, o którym Chmielewski mówił: "Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Takich Franków Dolasów, choć w innych warunkach historycznych jest mnóstwo, i w Polsce i za granicą, gdzie Polaków pełno".  Mimo swojej "cwaniakowatości" nieustannie dąży do "wyzwolenia się z zaklętego kręgu nieprzychylnych zdarzeń", niejako przy okazji walcząc o pokonanie wroga i wyzwolenie ojczyzny, a jedną z sił staje się romantyczne usposobienie bohatera i łatwość zakochiwania się, prawie taka sama jak łatwość popadania w piętrzące się tarapaty.

Tak "polskie" podejście do konstrukcji osobowości bohatera z miejsca uczyniły film jednym z najlepiej oglądanych filmów w historii gromadząc w kinach i później przed telewizorami całe pokolenia Polaków. Co ciekawe, reżyser został ukarany przez władze filmowe za podzielenie filmu na trzy części i liczne dokrętki - bardzo zmniejszono mu honorarium obcinając do tego premię. Co ciekawe, w 2001 roku została stworzona kolorowa wersja filmu, a w 2003 roku powstała gra komputerowa z gatunku RPG, o tym samym tytule, z dodatkiem "Nieznane przygody Franka Dolasa".

Tadeusz Chmielewski zmarł 4 grudnia 2016 roku. Pogrzeb odbył się 9 grudnia, a słynny artysta spoczął w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.

PP

Czytaj także

Bogumił Kobiela. Aktor, który przeczuł swoją śmierć

Ostatnia aktualizacja: 10.07.2024 05:49
- Był postacią dziwnie enigmatyczną, wymykającą się ocenom - mówił o nim w Polskim Radiu Andrzej Kołodyński, krytyk filmowy. 55 lat temu, 10 lipca 1969 roku, zmarł Bogumił Kobiela, jeden z najwybitniejszych polskich aktorów teatralnych i filmowych.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Władysław Hańcza. Raz Radziwiłł, trzy razy Kargul

Ostatnia aktualizacja: 19.11.2024 05:40
47 lat temu zmarł Władysław Hańcza, aktor, reżyser teatralny i pedagog, odtwórca m.in. kultowej postaci Kargula w trylogii Sylwestra Chęcińskiego "Sami swoi", "Nie ma mocnych" oraz "Kochaj, albo rzuć".
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Ewa chce spać", ale czy na pewno?

Ostatnia aktualizacja: 17.03.2021 05:35
Pierwsza z serii kapitalnych komedii Tadeusza Chmielewskiego została nakręcona w 1957 roku, ale swoją premierę miała 17 marca 1958 roku. Pierwszy samodzielny film tego reżysera, którego wielkie dokonania kłóciły się z pogmatwaną historią życia. Był zarówno scenarzystą jak i reżyserem tej absurdalnej komedii.  
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Kingsajz" – zalety nieśmiertelnej Polo Cockty

Ostatnia aktualizacja: 02.05.2021 05:35
34 lata temu odbyła się premiera komedii Juliusza Machulskiego "Kingsajz". Pisany "w polskim stylu" tytuł nawiązywał do królewskiego rozmiaru - "king size" - taki też wymiar miała opowiadana w nim historia.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Seksmisja" - kultowa komedia

Ostatnia aktualizacja: 14.05.2021 05:40
37 lat temu "Seksmisja" Juliusza Machulskiego weszła na ekrany polskich kin. Z miejsca zajęła pierwsze miejsce wśród rodzimych produkcji pretendując do miana komedii wszech czasów... choć nie wszystkim było do śmiechu.
rozwiń zwiń