To, że jest to jeden z najwybitniejszych filmów na świecie nie podlega żadnej dyskusji. Francis Ford Coppola stworzył dzieło, o którym jego wielki konkurent - Stanley Kubrick powiedział, że jest jego zdaniem najlepszym filmem na świecie, a z całą pewnością ma najlepszą obsadę.
Warto się jednak zastanowić, co "Ojciec chrzestny" wniósł do historii kina i czy były to tylko elementy pozytywne.
Wahania
Ciekawe, że sam reżyser nie był początkowo przekonany do pomysłu realizacji, zaproponowanego przez wytwórnię Paramount, filmu o nowojorskim świecie przestępczym. Uważał, że filmowa adaptacja książki Mario Puzo może łatwo zamienić się w opowieść gloryfikującą mafię i przemoc.
Producenci z kolei nie byli początkowo przekonani do Coppoli. Ich pierwszym wyborem był Sergio Leone, który był jednak zajęty realizacją, jak się okazało, nie mniej wybitnego filmu "Dawno temu w Ameryce".
Następnie realizacji filmu odmówił Peter Bogdanovich i dopiero wtedy producenci zgłosili się do Coppoli. Podobno producent rozczarowany filmami na temat włoskiej mafii, które do tej pory kręcili reżyserzy nie mający włoskich korzeni chciał za wszelka cenę zatrudnić włoskiego Amerykanina. "Chcę poczuć spaghetti" miał powiedzieć.
Coppola podjął się zadania ponieważ uznał, że film można będzie pokierować w stronę metaforycznej opowieści o amerykańskim kapitalizmie. Praca nad scenariuszem, obsadą, a następnie zdjęciami do filmu nie była jednak łatwa. Na każdym kroku Coppola spotykał się z niezrozumieniem właścicieli Paramountu.
Wielki triumf
Po wielu bojach film został ukończony i uhonorowany w 1973 roku trzema Oscarami: za najlepszy film, za najlepszy scenariusz adaptowany (dla Coppoli i Mario Puzo) oraz za najlepszego aktora pierwszoplanowego (Marlon Brando). Ponadto film miał jeszcze osiem nominacji w innych kategoriach oraz zdobył 5 statuetek Złotego Globu. Coppola zwyciężył w wewnętrznej wojnie z producentami i stworzył dzieło, które zostanie na zawsze w pamięci wszystkich, którzy choć raz się z nim zetknęli. Był to też zasadniczy zwrot w jego karierze.
Coppola do czasu "Ojca chrzestnego" zrobił już bowiem kilka filmów, na które zwrócono uwagę, jednak właśnie od tego obrazu zaczął się jego złoty okres. Niemal wszystkie filmy, które reżyser nakręcił po "Ojcu chrzestnym" w przeciągu kolejnych dwudziestu lat są dziełami z najwyższej półki. "Ojciec chrzestny II" (1974), "Rozmowa" (1974), "Czas apokalipsy" (1979), "Rumble fish" (1983), "Ojciec chrzestny III" (1990) czy "Dracula" (1992) to najważniejsze dzieła Coppoli z tego czasu i jedne z najlepszych filmów w ogóle.
Walory filmu
Walory "Ojca chrzestnego" są rzecz jasna wielopoziomowe. Skompletowana obsada była niesamowita. Poza fenomenalnym Marlonem Brando wcielającym się w rolę tytułową, niemniej elektryzujący w roli syna bossa nowojorskiej mafii jest Al Pacino. Wybitne kreacje stworzyli także inni jak na przykład Robert Duvall jako Tom Hagen – prawnik rodziny.
Świetny scenariusz potwierdza tezę, że najwybitniejsze filmy oparte na literackim pierwowzorze, to te, które sięgają do literatury klasy "B". Coppola, razem z autorem – Mario Puzo fantastycznie skondensowali opowieść, tworząc materiał, który w rękach wybitnych aktorów i reżysera mógł zamienić się w dzieło skończone.
Wybitne zdjęcia Gordona Willisa stanowią współczesne i mniej konsekwentne echo inscenizacji głębinowej zastosowanej w "Obywatelu Kanie" Orsona Wellesa. Niemniej obrazy Willisa są niezwykle sugestywne i tworzą wyjątkowy klimat filmu o rodzinie Corleone.
Całości dopełnia wspaniała muzyka Ennio Moricone wyposażona w niezwykle klimatyczny motyw przewodni, który jest do dziś jedną z najbardziej charakterystycznych melodii światowej kinematografii.
Ucieleśnienie marzeń
Co jednak zmienił "Ojciec chrzestny" w światowym kinie? Wydaje się, że sporo. Przede wszystkim jest chyba idealnym połączeniem rozrywkowego filmu gatunkowego z kinem z najwyższej półki. "Ojciec chrzestny" był ucieleśnieniem marzeń członków Amerykańskiej Akademii Filmowej o filmie artystycznie wybitnym, który jednocześnie przyniesie ogromny sukces kasowy. Film, który kosztował 6 mln dolarów, zarobił około 245 milionów.
Subtelność środków wyrazu…
Po drugie "Ojciec chrzestny" jest jednym z najwspanialszych przykładów filmu, w którym opowieść jest snuta subtelnie, a widz nie jest epatowany moralizującym ujęciem tematu. Do historii kina przeszła ostatnia scena filmu, w której Diane Keaton, grająca Kay Adams - żonę Michaela Corleone, pyta go, czy jest winien śmierci męża jego siostry. Michael kłamie, że nie jest, ale mówi, że to ostatni raz, kiedy pozwala żonie zapytać o jego sprawy "zawodowe".
Po chwili widzimy na pierwszym planie uspokojoną Kay, która jednak odwraca się w stronę gabinetu Michaela i widzi hołdy składane ojcu chrzestnemu przez zależnych od niego ludzi. Drzwi dzielące Kay i Michaela zostają zamknięte. Jest to zakończenie, które w zależności od podejścia można różnie interpretować. Podobnych przykładów kunsztu w opowiadaniu historii można w filmie Coppoli znaleźć wiele.
…niebezpiecznie elektryzuje.
Jest jednak pewien problem. Otóż zgodnie z obawami reżysera przed możliwością gloryfikacji świata przestępczego mimo przekierowania uwagi, jak twierdzi reżyser, na wątki dotyczące amerykańskiego kapitalizmu, nie udało się uniknąć wspomnianego zagrożenia. Jest to paradoksalne skoro reżyser był świadom zagrożenia. Prawdopodobnie przyczyną jest… ogromny talent reżysera.
Coppola przedstawił historię mafijnej rodziny Corleone tak sugestywnie, a aktorzy zagrali swoje role tak dobrze, że postaci takie jak Vito Corleone czy jego syn Michael, mimo, że mają krew na rękach, tak silnie elektryzują widza, że nie sposób nie czuć do nich sympatii. Corleone stworzył w efekcie film, który jest porywającą mitologią morderców. Nawet jeśli bohaterowie popełniają jawne zło, tak mocno im kibicujemy i jesteśmy pod tak wielkim wrażeniem ich osobowości, że na koniec zostajemy z bardzo dziwnymi schizofrenicznymi odczuciami.
W pewnym sensie winna tej sytuacji jest szlachetna subtelność filmowego języka Coppoli, który chciał za wszelką cenę uniknąć, spłaszczających moralizujących ocen. Nie przewidział jednak, jaką moc ma w jego rękach opowiadana historia.
Naprawianie "błędu"
Coppola w pewnym sensie próbował naprawić ten "błąd", realizując kolejne części tryptyku. Opowiadają one o moralnym upadku zainfekowanego złem Michaela i następującej potem próbie odkupienia przez niego swoich ciężkich grzechów, która jednak ostatecznie przyniesie mu klęskę.
Jednak niewiele już się to zdało i pierwsza część "Ojca chrzestnego", odnosząc tak wielki sukces, zmieniła kino. Od tej pory coraz częściej zaczęły pojawiać się, pod względem artystycznym często niestety wybitne film, które próbowały w podobny sposób mitologizować zło.
Przykładem tego typu filmów, jest na przykład wiele obrazów Martina Scorsese, a w latach późniejszych filmy, choćby, Quentina Tarantino. Tak naprawdę zapoczątkowało to cały ogromny nurt tego typu opowieści. A "Ojciec chrzestny"? W dalszym ciągu jest filmem, od którego nie sposób się oderwać.
Aleksander Zalewski/im