Początek XX wieku w Warszawie, wzorem wielu innych miast Europy, charakteryzował się rozwiązaniami komunikacyjnymi, których bazą były linie tramwajowe. Już w 1903 roku próbowano zaopatrzyć w prąd warszawskie tramwaje prądem z Elektrowni Powiśle, prądem oczywiście zamienianym na stały o napięciu 600 V. Rozwiązanie to jednak nie dawało gwarancji niezawodności, stąd władze doszły do wniosku, że należy stworzyć własną tramwajową elektrownię, której położenie będzie znacząco lepiej usytuowane i połączone z siecią tramwajową. Powstałe plany zaczęto wcielać w życie w latach 1905-1908.
Co ciekawe, siedziba elektrowni przy ulicy Przyokopowej miała jeszcze jeden ważny walor - była usytuowana dość blisko stacji towarowej kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, co znacząco oszczędzało czas zaopatrzenia elektrowni w węgiel kamienny, który był podstawą wytwarzania prądu. Nad całością górował na swój sposób piękny, neoromański gmach, którego budowa została ukończona w 1909 roku. Do gmachu tego dołączonych było kilka budynków, z których najważniejszym okazała się hala maszyn z trzema ogromnymi turbinami parowymi i generatorami prądu stałego. Całość zasilana była sześcioma kotłami parowymi, a całość instalacji posiadała łączną moc 3600 kW.
Nie były to jedyne zabudowania elektrowni, bo działanie tego zakładu wymagało jeszcze urządzeń do skraplania pary, zespołów pomp, warsztatów wraz z magazynem części zamiennych, gdzie dokonywano niezbędnych napraw. Nieodzowna była także akumulatornia, której zadania były bardzo ważne o różnych porach doby. Dzięki niej wyrównywano wahania napięcia, a w godzinach największego ruchu, czyli zapotrzebowania na zasilanie tramwajów, traktowana była jako rezerwa mocy. Co ciekawe, w godzinach nocnych była jedynym źródłem zasilania - linie nocne były sporadyczne, a także w nocy odbywały się naprawy trakcji, a popsute wagony ściągane były do zajezdni. Dla potrzeb zaopatrzenia wybudowano także bocznicą kolejową i studnię artezyjską służącą do zwiększonego zapotrzebowania na wodę. Rozwiązania te czyniły z Elektrowni zakład na wskroś nowoczesny i pozwalający na dodatkowe planowanie przyrostu sieci tramwajowej w Warszawie.
To właśnie dzisiaj mija 114 lat od próbnego uruchomienia Elektrowni, od którego rozpoczęły się próbne jazdy tramwajów. Pierwszy elektryczny tramwaj wyjechał na ulice Warszawy dopiero 26 marca 1908 roku. Co smutne, w awarii z 1917 roku i wybuchu kotła zginął jeden pracownik, uhonorowany później pięknym i symbolicznym nagrobkiem na warszawskich Powązkach. Awaria spowodowała, że warszawiacy musieli 6 tygodni czekać na ponowny rozruch elektrowni i powrót elektrycznych tramwajów na ulice miasta.
Elektrownię częściowo zniszczyły naloty niemieckie w początkach wojny. Jednak także okupant rozumiał, że duże i żyjące miasto wymaga właściwej sieci komunikacyjnej, a tramwaje były jej najlepszym rozwiązaniem. Elektrownia więc odzyskała swoją moc odbudowana do 1941 roku. Niestety 6 sierpnia 1944 roku została ponownie zbombardowana, a z końcem powstania wysadzono resztę murów. Zniszczenia sięgnęły 90 proc. elektrowni i komunistyczne władze zdecydowały nie odbudowywać jej.
Odbudowana ciepłownia z 2003 rokiem została przeznaczona na Muzeum Powstania Warszawskiego. Dlatego też zawsze, kiedy udamy się do tego wspaniałego miejsca pamiętajmy o jego wcześniejszym historycznym przeznaczeniu - tam ogniskują się nasze myśli o bohaterskich mieszkańcach Warszawy z okresu powstania, ale też historia polskich tramwajów elektrycznych. Co ciekawe, chyba najlepszy dojazd do Muzeum jest właśnie dzięki kilku liniom tramwajowym jadącym ulicą Okopową - nawet przystanek nazywa się "Muzeum Powstania Warszawskiego".
PP