Ten "lekko ironiczny uśmiech" wynikał, według Wojciecha Karpińskiego, z faktu, że nawet w wielkim paryskim świecie Konstanty Jeleński pamiętał o swoim rodowodzie. Choćby o "pociesznej figurze jaśnie wielmożnego Gedeona Rafała Jeleńskiego, ostatniego kasztelana nowogródzkiego, co go pan Seweryn Soplica piórem Henryka Rzewuskiego barwnie w swych pamiętnikach opisał".
30:26 Ślady pamięci Dwójka 27 wrzesień 2021 17_29_42.mp3 Konstanty Jeleński i paryska "Kultura". Cz. 1. Mówią: Andrzej Mietkowski i prof. Rafał Habielski. Z nagrań archiwalnych m.in. Konstanty Jeleński, Wojciech Karpiński, Józef Czapki i Jerzy Giedroyc. Audycja z cyklu "Ślady pamięci" (PR, 2021)
28:04 slady pamieci 18.10.2021.mp3 Konstanty Jeleński i paryska "Kultura". Cz. 2. Mówią: Andrzej Mietkowski i prof. Rafał Habielski. Z nagrań archiwalnych m.in. Konstanty Jeleński, Wojciech Karpiński, Józef Czapki i Jerzy Giedroyc. Audycja z cyklu "Ślady pamięci" (PR, 2021)
Europa w rodzinie
Konstanty Jeleński był Polakiem i kosmopolitą, zanurzonym w żywiole wielu języków (prócz polskiego: francuski, angielski i włoski, również niemiecki) Europejczykiem. Zbigniew Herbert nazwał go - w dedykacji, jaką opatrzył swój esej o Sienie - "Aleksandryjczykiem". Mieszkańcem świata.
Wywodził się ze środowiska ziemiańsko-inteligenckiego, ze starej rodziny Wielkiego Księstwa Litewskiego ("tak jak Gombrowiczowie, tylko trochę wyżej", pisał Miłosz). Jego kuzynką była choćby prawnuczka Mickiewiczowskiej Maryli Wereszczakówny.
Konstanty Aleksander przyszedł na świat w Warszawie, 2 stycznia 1922 roku, jako syn dyplomaty Konstantego Jeleńskiego (m.in. pierwszego sekretarza ambasady w Rzymie) i Teresy ze Skarżyńskich. Jego biologicznym ojcem był jednak Carlo Sforza - włoski arystokrata, pisarz i dyplomata, dwukrotny minister spraw zagranicznych Włoch.
Wychowywał się częściowo u babki Marii Magdaleny z Czarnowskich Skarżyńskiej ("rozmawiała częściej po francusku niż po polsku", wspominał Jeleński po latach). Miał również za sobą przedszkole we Wiedniu oraz internat dominikanów w Szwajcarii.
"Kocik" - bo tak nazywała go matka - w latach 30. był uczniem warszawskiego gimnazjum im. Stefana Batorego (kolegował się m.in. z Krzysztofem Kamilem Baczyńskim). Maturę zdał w elitarnym Prywatnym Liceum Męskim w Radzynie.
"Po prostu Redaktor". Jerzy Giedoryc i paryska "Kultura"
Książki mogą zmienić wszystko
Jak pisał Konstanty Jeleński, mania do książek obudziła się w nim bardzo wcześnie. Przed czternastym rokiem życia znał już, dzięki bibliotece babki, klasykę literatury francuskiej: Dumasa, Balzaka, Stendhala czy Zolę. Potem przyszedł czas na czytanie po angielsku (ulubiona książka babki Marii Magdaleny: "Mrs. Dalloway" Virginii Woolf Konstantego wówczas znudziła…). Z kolei jako dziecko słuchał we włoskim oryginale, w wykonaniu swojej prababki, "Il cuore" Amicisa.
Oczywiście mnóstwo było również lektur polskich. W tym jedna, która miała stać się przełomowa, a z której autorem złączyły wiele lat później Jeleńskiego szczególne więzi.
- Mówi się często o wpływie, jaki mają książki na ludzi. Miałem to doświadczenie w przypadku Gombrowicza - wspominał Konstanty Jeleński na antenie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. - Przeczytałem jego "Ferdydurke", kiedy miałem 15 lat. Moja ciotka przyjaźniła się z siostrą Gombrowicza i ta dała jej tę książkę. "Może ty potrafisz to przeczytać, bo rodzice myślą, że Witold zwariował. My nic z tego nie rozumiemy".
Jak opowiadał Jeleński, lektura "Ferdydurke", otworzyła mu oczy. - Wcześniej byłem przekonany, że istnieje jakiś sekret stosunków międzyludzkich, życia w ogóle, którego jestem pozbawiony. Przeczytanie tej książki było dla mnie rewelacją. Poczułem się o wiele silniejszy. Lepiej uzbrojony do życia.
Minie kilka dekad i ów zachwycony czytelnik spotka swojego ukochanego autora.
27:30 Jeleński.mp3 Z Anną Arno, autorką pierwszej biografii Konstantego Jeleńskiego, rozmawia Dorota Gacek (PR, 2020)
27:30 kot.mp3 Konstanty "Kot" Jeleński - szkic do portretu (PR, 2007)
Czołgista i student Oksfordu
Pod koniec 1939 roku Konstanty Jeleński, dzięki pomocy włoskich przyjaciół, wyjechał z matką do Rzymu. "Byłem przekonany, że wrócę", pisał po latach. Stało się inaczej - Konstanty już nigdy nie miał zobaczyć Polski.
W kwietniu 1940 roku wstąpił do wojska polskiego we Francji. Był żołnierzem w oddziałach artylerii przeciwlotniczej, tłumaczem w szkockiej kwaterze polowej gen. Sikorskiego. W międzyczasie udało mu się odbyć studia na uniwersytetach w St. Andrews (ekonomia i nauki polityczne) i w Oksfordzie (historia nowożytna).
Wraz z I Dywizją Pancerną gen. Maczka brał udział w akcji lądowania wojsk alianckich w Normandii. Awansował na podporucznika, odznaczono go m.in. Krzyżem Walecznych.
"Nie jestem żołnierzem z powołania", notował w jednym z listów. "Natomiast udział w prawdziwych bitwach pancernych - uczestniczyłem w pięciu - jest bardzo ekscytujący. Nie istnieje nic poza bezpośredniością doświadczenia".
Kot w centrum "polskiego Paryża"
Teksty o literaturze i sztuce Konstanty Jeleński zaczął pisać od 1945 roku, będąc w redakcji "Dziennika Żołnierza I Dywizji Pancernej". Kilka lat później - gdy nudził się, pracując w rzymskiej agendzie ONZ - do współpracy z paryską "Kulturą" namówił do Józef Czapski. Za planem wciągnięcia Jeleńskiego w krąg "Kultury" - i ściągnięcia go do Francji - stał oczywiście Jerzy Giedroyc. To dzięki pomocy Redaktora Konstanty Jeleński w 1952 roku znalazł się w paryskim Sekretariacie Generalnym Kongresu Wolności Kultury.
Stał się jedną z najważniejszych postaci polskiej emigracji we Francji. Przenikliwym czytelnikiem, niezrównanym eseistą, niezmordowanym orędownikiem spraw wschodnioeuropejskich, ogromnym źródłem wsparcia dla paryskiej "Kultury" czy - jako miłośnik malarstwa - dla takich miejsc jak Galeria Lambert Kazimierza Romanowicza.
- Nie było sprawy polskiej, w której by nie było Kota. Jak było ciężko, zawsze zwracaliśmy się do niego - wspominał przed radiowym mikrofonem Józef Czapski. A Jerzy Giedroyć w swojej dodawał: "Dla nas był wprost nieoceniony. Miał mnóstwo znajomych i przyjaciół w intelektualnych kołach francuskich, włoskich czy anglosaskich. Był ministrem spraw zagranicznych »Kultury«".
Przyjaciel pisarzy, mecenas artystów
"Gdyby zebrać głosy tych wszystkich, którzy doznali jego czynnej życzliwości, zebrałaby się monumentalna księga", pisał Czesław Miłosz po śmierci Konstantego Jeleńskiego. W księdze tej znalazłoby się i świadectwo samego Miłosza - jego korespondencja z Kotem dowodzi, jak bardzo bliski był mu ten człowiek. Nie tylko jako jego rzutki, mający wiele międzynarodowych kontaktów mecenas (Andrzej Wat odkrył niegdyś ściśle tajny list, jaki w 1980 roku wysłał do Jeleńskiego sekretarz Komitetu Nobla. Zawierał on prośbę o wskazanie kilku literatów, ważnych według Kota i interesujących. Można domniemywać, że adresat tego listu wskazał na polskiego poetę jako na najlepszego kandydata…). Jeleński był również dla Miłosza pierwszym czytelnikiem jego wierszy. Czytelnikiem, z którego opinią bardzo się liczył.
Co więcej, Konstanty Jeleński pokazał zachodnim odbiorcom twórczość Gombrowicza. Nie tylko przekonał Europę do zakopanego w Argentynie polskiego pisarza. On w Gombrowiczu odkrył, jak pisał, samego siebie, zobaczył w nim swego duchowego sobowtóra.
- Kot niezmordowanie walczył o Gombrowicza, walczył z miłości - wspominała w radiowej audycji Rita Gombrowicz. - Był jego tłumaczem, alter ego, świadkiem wtajemniczonym. Był osobą, o której Gombrowicz mówił z największym wzruszeniem.
Autor "Ferdydurke" pisał zaś: "Wszystkie wydania moich dzieł w obcych językach powinny być opatrzone pieczątką »dzięki Jeleńskiemu«".
Wśród wielkich postaci naszej kultury, które w Kocie znalazły bratnią duszę, znalazł się również Jarosław Iwaszkiewicz (prowadzili wiele lat interesującą korespondencję; poeta ze Stawiska swój ostatni, przejmujący wiersz - "Uranię" - zadedykował właśnie Jeleńskiemu) oraz Józef Czapski ("jestem szczęśliwy, że dane mi było obcować przez tyle lat z człowiekiem o myśli tak wolnej i tak żarliwym sercu", wspominał pod koniec życia).
***
Czytaj także:
***
Konstanty Jeleński w jednym ze swoich esejów pisał o "czułości wobec życia, bo jest jedyne i niepowtarzalne". We wspomnieniach przyjaciół powraca obraz Kota potrafiącego czerpać radość z chwili, ekstatycznie chłonącego piękno natury, piękno ludzkiego ciała. Na jednej z jego najbardziej znanych fotografii siedzi półnagi za stołem, na Korsyce, w tle widoczny jest fragment morza. Jest słoneczny dzień, je proste śniadanie, uśmiecha się do fotografującego (fotografującej? być może była to jego ukochana Leonor Fini, światowej sławy włoska malarka, z którą się związał).
Zmarł 4 maja 1987 roku.
"Wolę myśleć o was na Korsyce w ruinach klasztoru,/gdzie w waszej sypialni figowiec wyrastał z podłogi”, pisał Miłosz w jednym ze swoich ostatnich wierszy.
"Kiedy teraz leżycie w grobowcu nad Loarą/zmieniacie się powoli w postacie z baśni", kończył poeta tę elegię na odejście, jakby nie kryjąc, ile nieuchwytnej tajemnicy wiązało się z postacią Kota.
jp
Źródła:
"Kalendarium życia i twórczości Konstantego Aleksandra Jeleńskiego", w: "Leonor Fini i Konstanty Jeleński. Portret podwójny", Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza w Warszawie, 2011; Konstanty A. Jeleński, "Chwile oderwane", Wydawnictwo słowo/obraz/terytoria, Gdańsk 2010; Konstanty A. Jeleński, "Listy z Korsyki do Józefa Czapskiego", Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2003; Andrzej St. Kowalczyk, "Giedroyc i »Kultura«", Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1999; "Zeszyty Literackie" 108, 2009/4; Czesław Miłosz, "Wiersze wszystkie", Wydawnictwo Znak, Kraków 2011.