Historia

"Ostatnio", "robić kurę", "wziąść". Dawne błędy językowe, niektóre wciąż aktualne

Ostatnia aktualizacja: 21.02.2024 05:53
"W gazetach warszawskich aż roi się od takich bredni", podkreślał polonista Antoni Krasnowolski w swoim poradniku językowym z 1903 roku, wskazując na formy i wyrażenia, które wtedy uważane były za błędne. Lista tych "niepoprawnych spraw" mogłaby dzisiaj zadziwić.
Zdj. ilustracyjne
Zdj. ilustracyjne Foto: Shutterstock

Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, przypadający 21 lutego, stanowi doskonałą okazję do przypomnienia sobie, jak ważna jest troska o język polski – o to, by używać go zgodnie z obowiązującymi normami.

Prawidła te nie są oczywiście stałe, gdyż dotyczą żywego, zmieniającego się języka. "Błąd językowy", przypominają autorzy "Wielkiego słownika poprawnej polszczyzny", "jest to odstępstwo od obowiązującej w danym momencie normy językowej".

Lektura dawnych publikacji na temat błędów w języku polskim dostarcza wielu przykładów pokazujących, jak zmienia się język, jak wielki wpływ mają na niego różne mechanizmy, w tym uwarunkowania historyczne. Jeśli chodzi o te ostatnie – najwięcej spraw dotyczyło walki z zapożyczeniami: wyrazami czy sformułowaniami wziętymi z języka francuskiego, niemieckiego, rosyjskiego czy w końcu z angielskiego.


Posłuchaj
30:15 Dwójka Nasz język współczesny 20.20.2018.mp3 "Polszczyzna w 70 procentach jest zapożyczona". Z dr Agatą Hącią, językoznawczynią, rozmawia Małgorzata Tułowiecka. Audycja z cyklu Nasz język współczesny (PR, 2018)

 

"Robić kurę" nie brzmi zalotnie

Onufry Kopczyński, prekursor badań nad polską gramatyką, był m.in. autorem wydanej w 1808 roku publikacji "Poprawa błędów w ustnéy i pisanéy mowie polskiéy". W książce tej znajdziemy informacje o ówczesnych błędach w wymowie ("w Polsce", a nie "w Polszcze") czy też listę "wyrazów nowomodnych" (wśród nich: "beznamiętny", "jestota", "przedstawić", "naoczny", "stylista", "szponaty", "uobecnić", "zmysłowość").

Językoznawca wskazywał tu również na sformułowania, których jego zdaniem należy bezwzględnie unikać. I tak fraza "granie roli", podkreślał Kopczyński, jest tłumaczeniem z francuskiego, a "nieznającym tego języka Polakom zrozumiała być nie może". Bo "rola jest do orania, nie do grania". Zamiast tego zapożyczenia badacz sugeruje, by mówić ("jak ojcowie nasi") - "udawać osobę".

Okazuje się również, że na początku XIX wieku użytkownicy polszczyzny posługiwali się innymi galicyzmami (zapożyczeniami z języka francuskiego) oraz germanizmami (z języka niemieckiego), które oburzały Onufrego Kopczyńskiego.

Pod hasłem "robić kurę" czytamy, że jest to "szkaradne złączenie polskich, nie po polsku, słów przełożonych z francuskiego: faire la cour". Francuski idiom (oznaczający "czynić zaloty" i niemający nic wspólnego z drobiem) został tu dosłownie, choć niekonsekwentnie, spolszczony. Zamiast "robić kurę", sugerował z całą mocą Onufry Kopczyński, należy mówić: "przymilać się komu", "starać się przypodobać" albo ewentualnie (bo to "gminna mowa") "robić umizgi".

"Nad siły to moje"

W ówczesnej polszczyźnie funkcjonowały również inne frazy "mieć recht" albo "mieć rację" ("racyą")". Obie te formy, notował językoznawca, "niezręcznie" z naszym językiem są "ożenione" (jako wzięte z niemieckiego i francuskiego). Zamiast nich należy stosować takie wyrażenia, jak "mieć po sobie słuszność lub prawo", "robić/mówić dobrze".

Również wzięta z języka francuskiego fraza "nie być w stanie" trąciła, zdaniem Onufrego Kopczyńskiego, cudzoziemczyzną. Zupełnie niepotrzebnie, dodawał, gdyż na "niemożność nieczynienia" mamy liczne "swojskie wyrazy": "nie udolnym ja do tego", "nad siły to moje", "nie potrafię", "nad moją to zdatność".


Jedna ze stron "Poprawy błędów w ustnéy i pisanéy mowie polskiéy" Onufrego Kopczyńskiego. Fot. Polona Jedna ze stron "Poprawy błędów w ustnéy i pisanéy mowie polskiéy" Onufrego Kopczyńskiego. Fot. Polona

Koło zamiast roweru

Sto lat po publikacji Onufrego Kopczyńskiego ukazała się inna książka poruszająca podobny temat - "Najpospolitsze błędy językowe, zdarzające się w mowie i w piśmie polskiem" Antoniego Krasnowolskiego, filologa i pedagoga. Jej lektura pokazuje, że epoka wpływu francuszczyzny na język polski odeszła w przeszłość – teraz, na początku XX wieku, największym problemem według językoznawców są niepotrzebne zapożyczenia z języków zaborców.

Antoni Krasnowolski odradzał na przykład używanie słowa "korkociąg". Zamiast tej niemieckiej kalki ("Korkenzieher") lepszy byłby, pisał językoznawca, obecny wówczas w polszczyźnie i mający podobnie znaczenie "grajcarek" albo nawet francuski "trybuszon" (z fran. "tire-bouchon", korkociąg). "Ktoś kilkadziesiąt lat temu zaproponował »wyrwicz«", notował polonista, ale "nazwa ta się nie przyjęła i słusznie, bo »wyrwicz« mógłby być synem jakiegoś Wyrywy". A nie nazwą na przyrząd do wyciągania korków z butelek.

Podobnie miała się sprawa z innym germanizmem (który, jak czas pokazał, zakorzenił się w polszczyźnie). "Listonosz", pisał Antoni Krasnowolski, nie jest zgodny z duchem języka polskiego - "czy nie można by mówić »listowy« (jak »pokojowy«) albo »roznosiciel listów«?".

Ostrze językoznawczej krytyki szło również dalej. Chodziło choćby o nazwę na jednoślad. "Mamy angielski »rower« i francusko-grecki »bicykl«”, zauważał Antoni Krasnowolski, a przecież "w Księstwie Poznańskim mówią po prostu »koło «. I to jest chyba najwłaściwsza forma". Cyklistów i bicyklistów, podsumowywał językoznawca, najlepiej zatem nazywać – konsekwentnie za "kołem" - po prostu "kolarzami".


Jedna ze stron "Najpospolitszych błędów językowych, zdarzających się w mowie i w piśmie polskiem", Antoniego Krasnowolskiego. Fot Polona Jedna ze stron "Najpospolitszych błędów językowych, zdarzających się w mowie i w piśmie polskiem", Antoniego Krasnowolskiego. Fot Polona

"Szewczyni" i "syn spaceru"

"Najpospolitsze błędy językowe, zdarzające się w mowie i w piśmie polskiem" wskazywały również na formy i wyrażenia, których nie podejrzewalibyśmy dziś o odstępstwa od językowej normy.

Choćby przysłówek "ostatnio". "Tej formie nic nie można zarzucić, bo jest utworzona tak, jak na przykład »tanio«", zauważał Antoni Krasnowolski. "Ale jest niepotrzebna, bo mamy na przykład  »na koniec«, »w końcu«, »ostatnim razem«, »niedawno«".

Dziwna rzecz, pisał językoznawca w innym miejscu, że Polacy używają słów "krawcowa" i "szewcowa" na oznaczenie kobiet zajmujących się krawiectwem i szewstwem. "Wszak krawcowa to dosłownie »żona krawca«, a szewcowa »żona szewca«". Jakie rozwiązane proponuje tu Antoni Krasnowolski? Nie zaleca "krawczki" i "szewczki", ale inne słowa: "»szewczyni« i »krawczyni« same się nastręczają" - skoro jest »mistrzyni« i »gospodyni«".

Podobny błędny słowotwórczy mechanizm zauważył polonista w nowych wówczas słowach "karierowicz" czy "spacerowicz". Przecież to - tłumaczył znawca, powołując się na zasady słowotwórcze - oznacza dosłownie "syn spaceru". Zamiast spacerowicza należałoby wtedy mówić po prostu: "człowiek spacerujący".

Również błędne z punktu widzenia ówczesnych norm były połączenia typu "król Portugalii" czy "książę Neapolu" (zamiast: "król portugalski", "książę neapolitański").

Językoznawcy odradzali także używanie takich zaczerpniętych z innych języków słów jak "aparat", "kuzyn", "emigracja" czy "amator".

"Wziąć". Tylko "wziąć"

Takich przykładów na niegdysiejsze próby walki z zapożyczeniami, na pojawianie się nowych słów i odchodzenie starych do zasobu "archaizmów" można by oczywiście mnożyć. Każda z tych minihistorii składa się na fascynującą opowieść o zmienności i żywotności polszczyzny. O jej bogactwie i o jej trwaniu.

Dawne poradniki językowe są również w jakiejś mierze wciąż aktualne – tam, gdzie wskazują na "odwieczne" błędy użytkowników języka polskiego. Okazuje się bowiem, że niepoprawne formy "wziąść" (zamiast jedynie dopuszczalnego "wziąć") stanowiły problem sto lat temu i wcześniej. Podobnie miała się sprawa choćby z używaniem "go" zamiast "je" w kontekście rodzaju nijakiego ("dziecko" – widzę go", zamiast: "widzę je"), mówieniem "poszłem" (zamiast "poszedłem") czy "żołędź" (zamiast "żołądź").

***

Czytaj także:

***

"Może niektóre z tych błędów ustalą swój byt w języku i przestaną być błędami?" – zastanawiał się Antoni Krasnowolski we wstępie do swojej książki. "W sprawach żywego języka, który nie jest czemś stałem i niezmiennem, nie zawsze można powiedzieć stanowczo: musi być tak, a nie inaczej!", dodawał, świadomy mechanizmów, które rządzą językowym światem.

Językoznawca ten miał rzecz jasna rację. Albo też: "mówił dobrze", gdybyśmy trzymali się zaleceń Onufrego Kopczyńskiego.

jp

Źródła: Onufry Kopczyński, "Poprawa błędów w ustnéy i pisanéy mowie polskiéy", Warszawa 1808; Antoni Krasnowolski, "Najpospolitsze błędy językowe, zdarzające się w mowie i w piśmie polskiem", Warszawa 1903.

Czytaj także

Jak unikać błędów językowych? W jaki sposób doskonalić polszczyznę?

Ostatnia aktualizacja: 23.09.2019 14:15
Język polski jest uznawany za jeden z najtrudniejszych na świecie. Używając go popełniamy często błędy językowe. Co robić   by je eliminować? Odpowiedź w rozmowie z ekspertami.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Polszczyźnie nic obiektywnie poważnego nie zagraża". Dr Tomasz Karpowicz o języku, jego formach i przyszłości

Ostatnia aktualizacja: 21.02.2021 09:00
– Status polszczyzny jest stabilny. Naszemu językowi nic nie grozi, a już na pewno nie jest tym zagrożeniem napływ zapożyczeń. Możemy spać spokojnie – powiedział dr Tomasz Karpowicz (Instytut Polonistyki Stosowanej, Uniwersytet Warszawski) w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Język polski - zmienia się, ale jest w dobrej formie

Ostatnia aktualizacja: 21.02.2022 17:15
- Odkąd ludzie zajęli się myśleniem o języku w kategoriach poprawności, zawsze były narzekania, że zmiany tylko mu szkodzą. Ja jednak nie podzielam utyskiwań na to, że polszczyzna umiera - przekonuje językoznawca Mateusz Adamczyk.
rozwiń zwiń