Muzeum Katyńskie w Warszawie, poza artefaktami, które wydobyto z ekshumowanych grobów Miednoje, Charkowa czy Katynia, eksponuje przechowywane pamiątki rodzin katyńskich po ich zmarłych dziadkach, braciach, mężach i przyjaciołach.
Historyk dr Bartłomiej Bydoń mówi, że zbrodnia katyńska "to przede wszystkim historia zerwanych więzi, historia pewnego dziedzictwa". - To potomkowie ofiar przechowywali w pamięci te niesamowite doświadczenia, wspomnienia - tłumaczy.
To dzięki nim zachowały się pamiątki po ofiarach zbrodni, z których duża część trafiła do muzeum.
Piętnowani przez system
Sebastian Karwat tłumaczy z kolei, że rodziny, których bliscy zostali zamordowani przez Rosjan wiosną w 1940 roku, przez dziesiątki lat, aż do upadku PRL i Związku Radzieckiego, były piętnowane przez system.
- Nie mogły się stowarzyszać. Nie mogły nawet uczcić pamięci tych zmarłych. Często uciekały się do przeróżnych zabiegów, by na nagrobkach dać właściwą datę śmierci, bo część rodzin wiedziała, co się działo w Katyniu, dzięki ekshumacjom niemieckim w 1943 rok i dzięki pracom Czerwonego Krzyża (Sowieci starali się zatrzeć swoją odpowiedzialność za zbrodnię i zrzucali winę na Niemców, którzy po ekshumacji grobów w Katyniu jeszcze w 1943 roku udowadniali, że to Rosjanie zamordowali Polaków na tym terenie. Wiedza o innych miejscach kaźni aż do 1990 roku nie była znana - red.) - tłumaczy.
Kliknij w obrazek, wejdź na strony serwisu specjalnego i dowiedz się więcej o zbrodni katyńskiej:
Jedną z historii, którą przytacza kustosz muzeum, jest opowieść o kpt. Karolu Glazurze. Rodzina przekazała pamiątki po zamordowanym przez Rosjan oficerze do muzeum.
Zapraszamy do obejrzenia cyklu "Katyń 1940 - PAMIĘTAMY", w którym opowiadamy między innymi o rodzinach katyńskich i ich wkładzie w budowanie pamięci o tamtych wydarzeniach.
***
Jesienią 1939 roku po wspólnej niemiecko-rosyjskiej napaści na II Rzeczpospolitą w niewoli sowieckiej znalazło się ok. 250 tys. polskich żołnierzy, funkcjonariuszy Policji Państwowej, Korpusu Ochrony Pogranicza i Straży Granicznej. Mniej więcej połowę z nich, głównie szeregowych, wkrótce wypuszczono do domów.
Reszta jeńców przeszła spod nadzoru Armii Czerwonej w ręce NKWD – sowieckiej policji politycznej, co było jawnym pogwałceniem prawa międzynarodowego. Część z nich została wysłana do obozów pracy, inni byli przetrzymywani w obozach jenieckich lub więzieniach zlokalizowanych na terenach II RP, które znalazły się pod okupacją sowiecką.
Dla nich NKWD utworzyło trzy obozy specjalne: w Kozielsku i Starobielsku - dla oficerów oraz wyższych urzędników państwowych i wojskowych - oraz w Ostaszkowie - głównie dla policjantów, żandarmów, strażników granicznych i więziennych.
W lesie w okolicach Katynia zabito niemal 4500 jeńców z obozu w Kozielsku, w Charkowie zginęło ok. 3800 jeńców ze Starobielska. Największą grupę ofiar - ok. 6300 - stanowili więźniowie obozu w Ostaszkowie. Sowieci zamordowali również polskich obywateli osadzonych w więzieniach na terenie okupowanej II RP. Na tzw. ukraińskiej liście katyńskiej znalazły się nazwiska ponad 3400 ofiar, a na tzw. białoruskiej liście katyńskiej niemal 3900. Łącznie wiosną 1940 roku z rozkazu najwyższych władz sowieckich zamordowano ok. 22 tys. polskich obywateli, którzy stanowili elitę intelektualną II RP.
Paweł Kurek