Historia

Robert Stiller. "Nigdy nie tłumaczę niczego, czego bym sam nie chciał napisać"

Ostatnia aktualizacja: 25.01.2024 05:45
- Dla mnie tłumaczenie jest sposobnością do szybszego i w pewnym sensie ułatwionego wzięcia się do pisania książki czy wiersza, które i tak chciałbym napisać. Ktoś za mnie wykonał połowę roboty, wobec tego ja wykonuję za niego tę drugą połowę, której on zresztą nie potrafi, bo nie umie po polsku - mówił w audycji Polskiego Radia z 1995 roku Robert Stiller.
Koncert z okazji jubileuszu 80-lecia tłumacza i pisarza Roberta Stillera w studiu PR im. Agnieszki Osieckiej. 08.01.2009 r.
Koncert z okazji jubileuszu 80-lecia tłumacza i pisarza Roberta Stillera w studiu PR im. Agnieszki Osieckiej. 08.01.2009 r.Foto: PAP/Andrzej Rybczyński

96 lat temu, 25 stycznia 1928 roku w Warszawie urodził się Robert Stiller, pisarz, poeta, poliglota, wybitny tłumacz, autor eseju "Lemie! po co umarłeś?" poświęconego twórczości autora fantastyki.

Setna rocznica urodzin Stanis awa Lema - zobacz serwis specjalny

W swoim pokaźnym translatorskim dorobku ma m.in. dzieła Vladimira Nabokova, Anthony'ego Burgessa, Lewisa Carolla, Iana Fleminga, J. R. R. Tolkiena, Bertolta Brechta czy Heinricha Hainego.

Stiller znał, w mniejszym lub większym stopniu, około 30 języków, co jak stwierdził w audycji Polskiego Radia z 1995 roku, wpływało "na jego sposób myślenia".

- Pod każdym pojęciem u mnie leży mnóstwo nie pokrywających się wyrazów, sformułowań z różnych języków, więc ja w gruncie rzeczy mówiąc czy pisząc po polsku, właściwie tłumaczę z mojego wewnętrznego języka wielojęzycznego na język polski - mówił w radiowej audycji.


Posłuchaj
14:07 robert stiller moja przestrzeń.mp3 Robert Stiller opowiada o swojej pracy tłumacza. Audycja "Moja przestrzeń" prowadzona przez Lidię Nowicką (PR, 29.01.1995)

 

Żyd, Tatar, Białorusin, Polak?

Robert Stiller przyszedł na świat w wieloetnicznej rodzinie. Jego ojciec, uczestnik I wojny światowej w armii austriackiej, pochodził z bogatej rodziny krakowskich Żydów. Nie utożsamiał się jednak ze swoimi korzeniami, a w oczach syna uchodził nawet za antysemitę.

Matka tłumacza i pisarza o typowo litewskim nazwisku Letowt pochodziła z okolic Nowogródka na dzisiejszej Białorusi. Po swojej matce była pół-Tatarką, a w jej domu posługiwano się głównie językiem białoruskim. Robert Stiller do piątego roku życia mieszkał właśnie w rodzinnym majątku dziadków Krasowszczyzna na Nowogródczyźnie.

- Moim naturalnym językiem absolutnie nie był polski, ale białoruski - wspominał w audycji Polskiego Radia z 2006 roku tłumacz. - Jeśli polski, to tylko kresowiacki polski.


Posłuchaj
72:59 robert stiller___903_06_ii_tr_0-0_3774111d[00].mp3 Gawęda wspomnieniowa Roberta Stillera. Audycja z cyklu "Zapiski ze współczesności" przygotowana przez Małgorzatę Małaszko (PR, 2.10.2006)

 

Zdaniem Roberta Stillera jest to odrębny dialekt, "niemalże osobny język".

- Wszystko to razem wskazuje, że narodowość polska u mnie jest raczej konwencją - przyznawał.

Skomplikowane rodzinne losy pogmatwały się jeszcze bardziej podczas II wojny światowej. Najstarszy brat matki, Witold Letowt, był lekarzem i oficerem, służącym w Polskich Siłach Powietrznych w Wielkiej Brytanii, a dwójka jego dzieci zginęła w Powstaniu Warszawskim. Z kolei inny z wujów tłumacza był oficerem Armii Czerwonej.

Jeden z "pryszczatych"

Okres niemieckiej okupacji rodzina Stillerów spędziła w Warszawie, gdzie młody Robert uczęszczał na tajne komplety. W 1945 roku zdał maturę i rozpoczął studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim.

- Kiedy poszedłem na studia, byłem antykomunistą. Na tyle, że jako student jeszcze napisałem kilka antykomunistycznych wierszy, z których jakieś szczątki pamiętam do dzisiaj - mówił w audycji Polskiego Radia.

Wkrótce jednak konflikt z rodziną i nastoletni bunt wepchnęły go w łapy komunizmu. Zaangażował się w działalność Socjalistycznego Związku Młodzieży, należał do uczelnianego zarządu tej organizacji i odpowiadał za "wyszkolenie marksistowskie".

Przynależał również do grona młodych artystów, nazywanych "pryszczatymi", którzy tworzyli utwory zgodne z komunistyczną propagandą. Robert Stiller pracując przy Głównym Zarządzie Politycznym Wojska Polskiego, pisał piosenki żołnierskie, a jego nagrodzony wiersz "Serce generała" poświęcony gen. Karolowi Świerczewskiemu zyskał dużą popularność.

W 2009 roku pisarka Joanna Siedlecka w książce "Kryptonim »Liryka«: bezpieka wobec literatów" na podstawie dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej stwierdziła, że Robert Stiller przez 30 lat był tajnym współpracownikiem SB. Sam tłumacz stał na stanowisku, że materiały zostały sfałszowane.

"To ja stworzyłem studia malaistyczne w Polsce"

Po kilku latach Stiller porzucił twórczość w nurcie socrealistycznym, który określił mianem "niegodnego człowieka".

- Dosyć szybko uświadomiłem sobie, że to jest ciężka choroba twórcza, z którą trzeba coś zrobić, bo inaczej jako twórca skończę się raz na zawsze. I wtedy narzuciłem sobie kwarantannę: pięć lat zakazu pisania czegokolwiek - wspominał w audycji Polskiego Radia.

W okresie tym poświęcił się głównie działalności translatorskiej oraz rozwijaniu zainteresowań związanych z orientalistyką. Rozpoczął studia z indologii (nauki poświęconej Indiom), żywo interesował się dziejami i kulturą Indonezji (malaistyka), opanował język jawajski i malajski.

Studiował również slawistykę, dziennikarstwo, muzykologię, a podczas stypendium w Reykiaviku skandynawistykę.

- Drogi tych moich studiów były dosyć kręte, a najśmieszniejsze jest to, że jako naukowiec jestem specjalistą przede wszystkim w dziedzinach, których formalnie nigdy nie studiowałem. Jestem germanistą, chociaż germanistyki mi nie dano studiować. Jestem anglistą, siedziałem przez lata w Anglii i Ameryce, ale studiów anglistycznych nie mam. Jestem malaistą, studia malaistyczne to ja w Polsce stworzyłem w pewnym sensie - mówił Robert Stiller w audycji.

Równocześnie zaznaczył, że nigdy nie studiował tego, co pociągało go najbardziej, czyli nauk plastycznych, które "ma w naturze" i biologii, do której "ma wyraźny pociąg".

Znajomość języków

Robert Stiller znany jest głównie jako tłumacz i pisarz, choć jego kariera mogła nigdy się nie rozpocząć.

- Z jakichś powodów moja matka miała obsesję przeciwdziałania mojemu rozwojowi intelektualnemu. Zwalczała języki obce, dopóki mogła o tym decydować, zwalczała czytanie, zwalczała próby pisania. Obsesja kompletna - mówił Robert Stiller.

Ostatecznie górę wzięły opór młodzieńca i wrodzony dar do nauki języków, a nawet umiejętność tworzenia własnych.

- Przed 7. czy 8. rokiem życia wymyśliłem trzy własne języki. Jeden był trochę podobny do niemieckiego, który wtedy już trochę znałem, drugi był trochę podobny do łaciny, którą też już znałem, trzeci był na jeszcze jakiejś innej zasadzie wymyślony - wspominał.

Tłumacz wyjaśniał, że był w stanie z dużą łatwością opanować nowy język, ale równie szybko może go zapomnieć.

- W tej chwili w mniejszym czy większym stopniu operuję mniej więcej trzydziestoma językami. W kilku z nich mówię płynnie, w kilku innych mówię, jeżeli muszę, we wszystkich czytam mniej czy bardziej swobodnie. Mam takie języki, których zapomniałem w ogóle - mówił w audycji z 2006 toku.

Robert Stiller zaznaczył jednak, że znajomość języka to pojęcie bardziej skomplikowane.

- Nie istnieje taka rzecz jak "znać język" albo "nie znać języka". Jest pięć z gruntu różnych znajomości każdego języka: w czytaniu, w mówieniu, w pisaniu, w rozumieniu mówionego i w tłumaczeniu. I co więcej, te umiejętności są wzajemnie niewymienne i prawie zupełnie nie wpływają na siebie wzajemnie - zaznaczył.

Praca tłumacza

W audycji Polskiego Radia z 1995 roku podkreślał, jak ważne dla tłumacza jest znalezienie punktów wspólnych z autorem dzieła.

- W okresie pracy nad tłumaczeniem utożsamiam się całkowicie z autorem. I dlatego muszą między nami być jakieś prawdziwe, głębsze podobieństwa. Mam w sobie dużo brutalności i dlatego mogę robić Brechta, który jest chamem i brutalem od stóp do głów - mówił.

Robert Stiller narzekał również na niski poziom swoich kolegów po fachu w Polsce. Twierdził, że chętnie dzieliłby się pracą translatorską z innymi tłumaczami, gdyby miał pewność, że "zrobią to nie gorzej ode mnie, albo przynajmniej niewiele gorzej ode mnie".

- Jeżeli jestem tak wdzięczny któremuś autorowi za to, co stworzył, to mam poczucie, że muszę go ratować przed drapieżnymi chałturszczykami, którzy za chwilę się do niego dorwą i zniszczą go dla czytelnika polskiego - oceniał.

***

Robert Stiller zmarł w 2016 roku.

th

Czytaj także

Karl Dedecius. Niemiec, który żył w języku polskim

Ostatnia aktualizacja: 26.02.2024 05:41
- To naprawdę wielkie szczęście dla poezji, jeśli zdarza się jej tłumacz tak świetny i tak wierny - podkreślała Wisława Szymborska, opowiadając o Karlu Dedeciusie. 26 lutego br. mija 8. rocznica śmierci tego "ambasadora literatury polskiej w niemieckojęzycznym obszarze świata".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Przetłumaczyć Francuzów na polski. Joanna Guze o Camusie i dziennikach mistrzów

Ostatnia aktualizacja: 12.01.2024 05:50
– Powiem coś bardzo komicznego: nie umiałam słowa po francusku. Do czasu studiów jedynie trochę się uczyłam tego języka. No i pojechałam do Paryża – opowiadała w archiwalnym radiowym nagraniu Joanna Guze o swojej translatorskiej drodze. 12 stycznia mija 15 lat od śmierci tej znakomitej tłumaczki i znawczyni sztuki.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Tłumacz musi znać przede wszystkim swój własny język". Egon Naganowski i polsko-niemieckie historie

Ostatnia aktualizacja: 23.01.2024 05:45
– Czasem się ludziom wydaje, że oni znają dobrze język obcy, wobec tego mogą tłumaczyć. A trzeba znać w takim przypadku dobrze język polski – podkreślał Egon Naganowski. Dziś mija 24. rocznica śmierci tego cenionego znawcy literatury niemieckojęzycznej, żołnierza Armii Krajowej, a także radiowca.
rozwiń zwiń