12 października 1943 roku rozpoczęła się bitwa pod Lenino z udziałem 1 Dywizji Piechoty imienia Tadeusza Kościuszki oraz pułku czołgów 1 Brygady Pancernej imienia Bohaterów Westerplatte. Mimo bohaterstwa kościuszkowców, niemiecka obrona nie została przełamana. Bitwa zakończyła się 13 października.
W PRL bitwa pod Lenino była gloryfikowana i przedstawiana jako spektakularne zwycięstwo, a 12 października był od 1950 do 1992 roku świętowany jako Dzień Wojska Polskiego.
1 września 1943 roku, zaledwie 5 miesięcy po rozpoczęciu formowania, 1. Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki została włączona w skład Frontu Zachodniego, który prowadził operacje w rejonie Smoleńska z zadaniem zdobycia miasta i wyjścia nad Dniepr. Dywizja nie była w pełni zgrana i wyszkolona, a jej dowódcom, z gen. Berlingiem na czele, brakowało doświadczenia. Smoleńsk zdobyto 25 września i kontynuowano natarcie w kierunku zachodnim. W tym czasie 1. DP została skierowana na front i podporządkowana 33. armii, gen. płk. Wasilija Gordowa. W nocy z 6 na 7 października gen. Zygmunt Berling i ppłk Włodzimierz Sokorski wezwani zostali na odprawę do sztabu 33. armii. Gordow zapoznał ich z ogólnym zamiarem działań armii. Miała ona przełamać obronę niemieckiego XXXIX korpusu pancernego na odcinku pomiędzy miejscowościami Sukino i Romanowo, następnie wyjść nad Dniepr, uchwycić przeprawę i opanować przeciwległy brzeg na południe od Orszy. 1. DP miała nacierać w pierwszym rzucie 33. armii z zadaniem przełamania obrony niemieckiej na odcinku pomiędzy miejscowością Połzuchy a wzgórzem 215,5, opanować rubież rzeki Pniewki po czym kontynuować natarcie na miejscowości Łosiewek i Czuriłowę.
Pole bitwy
Teren, na którym miała niebawem walczyć 1. DP nie sprzyjał natarciu. Przed oddziałami polskimi rozpościerała się szeroka dolina, środkiem której płynęła niewielka rzeka Miereja. Jej dno było muliste, brzegi wprawdzie płaskie ale o podmokłym, bagiennym podłożu. Cała dolina rzeki Mierei była miękkim torfowiskiem. Zachodnia strona, na której znajdowały się wojska niemieckie, górowała nad wschodnią, co sprawiało, że atakujący byli widoczni dla przeciwnika jak na dłoni. Warunki terenowe utrudniały użycie czołgów. Niemieckie pozycje były dobrze umocnione, a piechota solidnie okopana. Ogółem w pasie natarcia 33. armii Niemcy mieli do dyspozycji około 18 tysięcy żołnierzy. Przełamanie tej obrony było bardzo trudnym zadaniem. Większość żołnierzy polskich nie miała za sobą żadnego doświadczenia bojowego . Również dla dowódcy dywizji, gen. Berlinga, było to nowe doświadczenie, bowiem nie uczestniczył on w walkach na froncie, nie dowodził też wcześniej związkiem taktycznym.
Wojna propagandowa
Na krótko przed bitwą kilku (według źródeł radzieckich 25) żołnierzy 1. DP przeszło na stronę niemiecką. Przekazali oni Niemcom informację o planowanym ataku radzieckim. Niemcy dowiedzieli się też, iż w ataku weźmie udział polska dywizja, w związku z czym, wieczorem 11 października, po zapadnięciu zmierzchu, niemieckie służby propagandowe rozpoczęły nadawanie przez megafony audycji w języku polskim. Nadali melodię "Mazurka Dąbrowskiego", a także nawoływali żołnierzy polskich do rozprawienia się z radzieckimi komisarzami politycznymi, Żydami i komunistami oraz do przejścia na stronę wojsk niemieckich.
Bitwa
W nocy z 10 na 11 października prowadzono niewielkimi siłami rozpoznanie walką. 12 października radziecki dowódca, pomimo protestów Berlinga, podjął decyzję o rozpoznaniu siłami całego 1. batalionu 1. pułku piechoty. Oddział poniósł bardzo duże straty. O czynniku zaskoczenia nie mogło być już mowy. Zapadła decyzja o ataku, jednak brak koordynacji, kłopoty z komunikacją i ogólny chaos w dowodzeniu po stronie radzieckiej sprawiły, że przygotowanie artyleryjskie trwało krócej, niż zakładano i nie było skoordynowane z działaniami piechoty, co doprowadziło do bardzo dużych strat po polskiej stronie.
O 10.30 rozpoczął się szturm. W pierwszej chwili obrona niemiecka nie była w stanie zatrzymać zdecydowanego polskiego ataku. Po opanowaniu pierwszej transzy kościuszkowcy podeszli pod drugą, zdobywając ją w walce wręcz i ruszyli do dalszego natarcia, jednak oddziały polskie zostały ostrzelane omyłkowo przez radziecką artylerię, co spowodowało znaczne straty i wyhamowało natarcie. W tym czasie Niemcy otrząsnęli się z szoku, wywołanego atakiem. Na Polaków zaczął spadać grad pocisków artyleryjskich – tym razem niemieckich. Berling rzucił do walki czołgi, jednak nie były one w stanie pokonać błotnistych brzegów rzeki – od godziny 15 do 19 przeprawiono na jej drugi brzeg zaledwie 7 czołgów. Na przeprawie przez Miereję ugrzęzła także artyleria, w związku z czym piechota pozbawiona była przez długi czas wsparcia ogniowego. Nie doszło również do wprowadzenia do walki radzieckiego 5. korpusu zmechanizowanego, co zakładał plan ataku. Nad polem bitwy pojawiły się niemieckie, bombardując polskie pozycje. Rozpoczęły się także silne kontrataki niemieckie. Noc Polacy spędzili pod ostrzałem. Podobnie było następnego dnia. Oddziały radzieckie praktycznie nie angażowały się w walkę, Niemcy panowali w powietrzu, kończyła się amunicja. Polska dywizja przeszła do obrony. W nocy z 13 na 14 października dywizja została zluzowana przez oddziały radzieckie i wycofana do drugiego rzutu 33. armii, przez pewien czas kontynuującej jeszcze natarcie, jednak bez większego powodzenia, po czym całością sił przeszła do obrony zajmowanego terenu. Odcinek frontu, na którym walczyła 1. DP, pozostał "martwy" aż do czerwca 1944 roku, kiedy to na Białorusi wojska radzieckie rozpoczęły operację pod kryptonimem "Bagration".
Danina krwi
Straty dywizji kościuszkowskiej poniesione w dwudniowej bitwie pod Lenino były bardzo duże. Z jej szeregów ubyło ponad 3 tysiące żołnierzy, z czego 510 poległych, 1776 rannych, ponad 650 zaginęło bez wieści, 116 dostało się natomiast do niemieckiej niewoli. Straty własne dywizji kościuszkowskiej wyniosły blisko 24 proc. stanu osobowego i procentowo przewyższały straty 2. Korpusu Polskiego poniesione w walkach o Monte Cassino. Działając samodzielnie dywizja polska nie była w stanie przełamać obrony niemieckiej i wyjść nad Dniepr. Szereg błędów w dowodzeniu popełnił gen. Berling. Najpoważniejszym było złe przygotowanie przeprawy dla czołgów i artylerii. Ich udział nie mógł przesądzić o wyniku bitwy, ale mógł zmniejszyć straty po stronie polskiej.
Obchody rocznicy bitwy pod Lenino (Kraków, 12.10.1948), foto: PAP
Propaganda
Pierwsza walka Kościuszkowców i poniesione przez nią poważne straty spowodowały znaczny rozgłos, umiejętnie wykorzystany przez Stalina w trakcie rozmów, które prowadził w listopadzie 1943 roku z sojusznikami anglosaskimi w Teheranie. Udział Polaków w bitwie pod Lenino dał Stalinowi silny argument wzmacniający pozycję tzw. "lewicy polskiej" w Związku Radzieckim, konkurującej z polskim rządem w Londynie i osłabiający jego rolę w oczach polityków brytyjskich i amerykańskich. Przywódca ZSRR mógł teraz przedstawić Amerykanom i Brytyjczykom Związek Patriotów Polskich, stworzony na jego polecenie i naszpikowany sowiecką agenturą, jako polską reprezentację polityczną, dysponującą liczącą się siłą wojskową...
W PRL bitwa pod Lenino była gloryfikowana i przedstawiana jako spektakularne zwycięstwo, a 12 października obchodzono jako moment przypieczętowania krwią przyjaźni polsko - radzieckiej i Dzień (Ludowego) Wojska Polskiego.
Trud i bohaterstwo żołnierzy zostały cynicznie wykorzystane do celów propagandowych.
Na podstawie materiałów Ministerstwa Obrony Narodowej
mf