Prywatne zapiski i dokumenty Nelsona Mandeli stały się podstawą jego autobiografii. "Konwersacje z samym sobą" (ang. Conversations with Myself).
Przedmowę do ksiązki napisał prezydent USA Barack Obama. Książka powstała z zapisów nagranych rozmów, listów i prywatnych notatek, spisywanych w ciągu kilku dziesięcioleci przez lidera walki z apartheidem, który w 1994 został pierwszym czarnym prezydentem Republiki Afryki Południowej.
Książka ma ukazać człowieka, który kryje się za postacią-legendą, symbolem walki o równouprawnienie czarnych. 92-letni obecnie autor, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 1993 roku, podkreśla, że nie chce, by zapamiętano go jako świętego.
"Jeden z problemów, który głęboko niepokoił mnie w więzieniu, dotyczył fałszywego obrazu (samego siebie - PAP), który niechcący stworzyłem (...) uważano mnie za świętego" - pisze Mandela we fragmencie książki cytowanym przez południowoafrykańską gazetę "Sunday Times".
Za walkę z apartheidem Mandela został uwięziony na 27 lat. Uwolniony w 1990 roku, rozpoczął negocjacje z białym reżimem RPA, co doprowadziło do rozpisania - wygranych przez niego - wyborów prezydenckich w 1994 roku.
W 1999 roku, po zakończeniu jedynej kadencji prezydenckiej, Nelson Mandela zrezygnował całkowicie z uprawiania polityki i wycofał się z życia publicznego. Kochany i szanowany w Afryce Południowej Madiba - tak brzmi klanowe imię Mandeli - nie bywa niemal nigdy obiektem krytyki w swym kraju, choć wielokrotnie przyznawał się publicznie do swoich błędów.
Wiele miejsca w książce Mandela poświęca rozpaczy i uczuciu bezsilności, które towarzyszyły mu w więzieniu, gdy nie mógł wesprzeć swej żony, Winnie Mandeli, skazanej na samodzielne wychowywanie dzieci. W 1969 roku Winnie została również uwięziona. Mandela napisał wówczas wstrząsający list do swych córek, 9-letniej Zeni i 10-letniej Zindi pozbawionych całkowicie opieki rodziców. Publikowana w książce korespondencja pokazuje również rozpacz Mandeli po śmierci jego starszego syna z pierwszego małżeństwa, który zginął w wypadku samochodowych. Władze odmówiły Mandeli pozwolenia na wyjście z więzienia, by mógł uczestniczyć w pogrzebie syna.