85 lat temu, 6 października 1939, o godz. 11, w pochmurny dzień, przed Pałacem Jabłonowskich w Kocku gen. Kleeberg złożył kapitulację na ręce niemieckiego gen. Wietersheima, dowódcy XIV Korpusu Pancernego. Zachowano honory wojskowe, oficerom pozwolono na noszenie pistoletów z kaburami.
"Przywilejem dowódcy jest brać odpowiedzialność na siebie. Dziś biorę ją w tej najcięższej chwili — każąc zaprzestać dalszej bezcelowej walki, by nie przelewać krwi żołnierskiej nadaremnie. Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą karność - wiem, że staniecie, gdy będzie trzeba. Jeszcze Polska nie zginęła. I nie zginie!" - pisał gen. Kleeberg w rozkazie pożegnalnym do żołnierzy Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Polesie".
Przebieg walk
Taktycznie bitwa była zwycięska dla Polaków, jednak strategicznie wygrali Niemcy.
Ostatnia bitwa 1939 roku rozegrała się w dniach 2-5 października w rejonie wielu miejscowości – poza obszarem Kocka walki toczyły się m.in. pod Serokomlą, Krzywdą, Wojcieszkowem, Adamowem, Radoryżem Kościelnym, Helenowem i Wolą Gułowską. Przez cztery dni SGO "Polesie" nie tylko skutecznie odpierała, ale i atakowała siły niemieckie złożone z 13 Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej, dowodzonej przez gen. Paula von Otto oraz 29 Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej gen. Joachima von Lemelsena (przybyła w rejon bitwy 4 października). Obie nieprzyjacielskie dywizje walczyły w składzie XIV Korpusu Zmotoryzowanego gen. Gustava von Wietersheima.
O skuteczności działań zaczepnych podejmowanych przez żołnierzy gen. Kleeberga dowodzi treść niemieckiego komunikatu, nadanego wieczorem 3 października. "XIV Korpus i 13 Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej odbija głównymi siłami natarcie polskie związku wszystkich rodzajów broni pod Kockiem i na północny zachód od tegoż. Walki jeszcze nie zakończone" – informował nieprzyjaciel.
W drugiej fazie bitwy pod Kockiem, w dniach 4-5 października, najcięższe walki toczono o opanowanie Adamowa, Krzywdy oraz Woli Gułowskiej – ta ostatnia miejscowość kilkukrotnie przechodziła z rąk do rąk. Ostatniego dnia bojów – 5 października – Polacy brawurowym atakiem zdobyli silnie broniony przez Niemców rejon miejscowego kościoła (Kościół Nawiedzenia NMP wraz z zespołem klasztornym karmelitów trzewiczkowych) oraz wyparli wroga z pobliskiego cmentarza.
SGO "Polesie"
WRZESIEŃ 1939 - ZOBACZ SERWIS SPECJALNY POLSKIEGO RADIA >>>
Poziom kunsztu sztabowca Kleeberg pokazał w najbardziej tragicznym dla kraju momencie. Po agresji III Rzeszy, na rozkaz Naczelnego Wodza Edwarda Rydza-Śmigłego, Kleeberg zmontował Samodzielną Grupę Operacyjną "Polesie", której zadaniem było chronienie linii Bugu, strategicznej dla koncepcji obrony opartej o tzw. Przedmurze Rumuńskie. Żołnierze z rozbitych na zachodzie jednostek spontanicznie dołączali do grupy Kleeberga.
- Nasza grupa składała się z resztek różnych jednostek. Widziałem miedzy innymi marynarzy z Flotylli Pińskiej, lotników spieszonych bez sprzętu. Trzeba powiedzieć, że była pełna dyscyplina wojskowa - wspominał walczący w SGO wówczas podchorąży, później major LWP, Stanisław Pobudejski.
Victoria, która niczego nie mogła zmienić
Dowiedziawszy się o opuszczeniu kraju przez rząd, Kleeberg zdecydował się przebić do obleganej stolicy. Zdaniem kleeberczyka, majora Tadeusza Jacka Grzeszkiewicza, sztab SGO miał okazję ewakuować się do Rumunii trzema samolotami "Łoś".
Dowództwo, z Kleebergiem na czele, zdecydowało się pozostać przy żołnierzach. Marsz sił generała zatrzymały wojska niemieckie pod Kockiem. Gdy wojska Kleeberga starły się z niemieckimi 13. i 29. Dywizją Zmotoryzowaną Wehrmachtu, Hitler już odbierał defiladę w zdobytej Warszawie.
- Wiemy już, że Warszawa padła. Mimo to bijemy się ofiarnie. Myślimy o przebiciu się przez wojska niemieckie i rosyjskie na południe - Bronisław Przyłuski, poeta i dramatopisarz, dowódcą jednej z baterii artylerii konnej, wspominał jej ostatnie godziny na falach Radia Wolna Europa.
00:30 wpomnienie1.mp3 Kpt artylerii Bronisław Przyłuski o bitwie pod Kockiem. (RWE, brak daty)
Mimo, że wojska Kleeberga rozgromiły przeciwnika, generał - nie widząc szans na kontynuowanie walki bez jakiegokolwiek zaopatrzenia i zaplecza, oraz nie chcąc marnować krwi żołnierskiej - zdecydował się na kapitulację. Przeciwnicy byli pod wrażeniem umiejętności polskich przeciwników.
- Kiedy szliśmy do niewoli, siedząc jeszcze na koniach, bo musieliśmy złożyć broń, żołnierze niemieccy salutowali nam - wspominał kleeberczyk Eugeniusz Pfeipfer. Inne wspomnienia o podziwie Niemców dla pokonanych.
Franciszek Kleeberg zwycięzca bitwy pod Kockiem
Jeden z najzdolniejszych dowódców w przedwojennym Wojsku Polskim pochodził z rodziny o tradycjach patriotycznych: jego ojciec brał udział w powstaniu styczniowym. Sam Kleeberg karierę rozpoczął w wojsku austriackim, by później przejść do tworzących się Legionów. Przez szereg lat pełnił funkcje sztabowe i podnosił swoje kwalifikacje jako dowódca artylerii. Walczył w wojnie polsko-bolszewickiej jako jeden z najbliższych współpracowników gen. Rozwadowskiego. W trakcie przewrotu majowego opowiedział się za legalną władzą. Mimo to, pozostał w wojsku po przejęciu władzy przez Piłsudskiego.
07:09 bilans września 1939 roku___4364_01_iv_tr_0-0_990191978c885cf[00].mp3 Udział gen. Franciszka Kleeberga w wojnie obronnej - audycja "Bilans września 1939" z cyklu "Kronika polska". (PR, 2001)
Generał zmarł w Oflagu na skutek powikłań związanych z chorobą serca. Został pochowany w Dreźnie. W 1961 roku jego prochy ekshumowano, przewieziono do kraju. Dziś ostatni generał wojny obronnej spoczywa wśród swoich żołnierzy na cmentarzu w Kocku.
bm