9 marca 1652 po raz pierwszy wykorzystano liberum veto, nie pozwalając na przedłużenie obrad Sejmu.
Do wydarzeń sprzed wieków nawiązali autorzy audycji pt. "Liberum veto jako postawa i mechanizm polityczny" - Andrzej Sowa i Krzysztof Cypelt.
17:48 Liberum veto jako postawa - aud. Andrzeja Sowy.mp3 Liberum veto - audycja Andrzeja Sowy i Krzysztofa Cypelta z udziałem historyka prof. Józefa Gierowskiego. (PR, 12.03.1982)
Co zrobił Władysław Siciński?
Posłem, który jako pierwszy wykorzystał zasadę liberum veto, był Władysław Siciński. Litewski szlachcic z Upity nie pozwolił na kontynuowanie obrad ponad czas, jaki wcześniej zaplanowali na debatę ci, którzy zjechali do Warszawy. Siciński powiedział: "Ja nie pozwalam na prolongatę!" i natychmiast opuścił salę. Istnieje teoria, że zrobił to na polecenie magnata litewskiego, hetmana Janusza Radziwiłła. Skonsternowani posłowie uznali, że w takiej sytuacji dalsze obrady są niemożliwe. Sesja jednak została przedłużona do 11 marca, ale pod warunkiem, że Siciński zjawi się w sali. Ponieważ poseł się nie stawił, marszałek zmuszony był rozwiązać Sejm. W czasie gdy ogłaszano tę decyzję, wojewoda brzesko-kujawski Jakub Szczawiński miał krzyknąć: "Bodajby przepadł!", na co cała izba senacka odpowiedziała chórem: "Amen".
Symbol wolności czy anarchii?
Nazwisko Władysława Sicińskiego na wieki stało się symbolem niechlubnej tradycji wykorzystywania idei wolnościowej ponad miarę.
- Sejmowe obrady dotyczyły wówczas spraw bardzo ważnych, dlatego że to jest okres walki z powstaniem Chmielnickiego - komentował prof. Józef Gierowski. - Chodziło o przygotowanie armii zdolnej do przeciwstawienia się tym oddziałom i zerwanie Sejmu w takim momencie naraziło państwo na niesłychane niebezpieczeństwo. To nie był jedyny wypadek. Bardzo podobnie było u progu najazdu szwedzkiego.
Zdaniem historyków liberum veto dezorganizowało władzę państwową w krytycznych dla Rzeczpospolitej momentach. Zwracała na to uwagę dr Jolanta Choińska-Mika w audycji "Kronika polska", nadanej w maju 2001 roku.
- Sama idea liberum veto, tj. poselskiej kontradykcji wyrosła najprawdopodobniej z dążenia do poszanowania praw mniejszości - komentowała. - Czyli sama instytucja protestu poselskiego, prawo do niego nie było złe, trzeba tylko inaczej rozpatrywać skutki, jakie taki pojedynczy protest rodził.
06:29 Kronika polska - prof. Choińska o zasadzie liberum veto.mp3 "Kronika polska" - o zasadzie ustrojowej Rzeczypospolitej Obojga Narodów liberum veto, dającej prawo każdemu z posłów biorących udział w obradach Sejmu do zerwania ich i unieważnienia podjętych uchwał. Komentarz dr Jolanty Choińskiej-Miki. (PR, 2.05.2001)
Skutki liberum veto
W XVI stuleciu, ale też w pierwszych dekadach wieku XVII uchwały były podejmowane dość zgodnie, na drodze wypracowywania kompromisów. Posłowie często protestowali, ale udawało się podczas debaty znaleźć wspólne rozwiązanie.
Waga pojedynczego protestu wzrosła za czasów Władysława IV, wtedy widać coraz wyraźniej, że zasada liberum veto tamuje obrady.
- Swoistą nową jakość wyznaczyło zerwanie w 1669 roku Sejmu koronacyjnego Michała Korybuta Wiśniowieckiego na tydzień przed końcem ustawowego czasu przez posła wołyńskiego, Adama Olizara. Dopiero ten nowy precedens oznaczał, że zasada uznawania ważności każdej protestacji definitywnie zwyciężyła - komentowała dr Jolanta Choińska-Mika.
Z kolei prof. Gierowski podkreślał, że coraz częściej było to działanie za obce pieniądze.
W ciągu 100 lat stosowania liberum veto aż 42 razy doszło do zerwania Sejmu. Jakie skutki zasada liberum veto przyniosła Rzeczypospolitej? Kto się jej przeciwstawił? Posłuchaj komentarzy historyków.
bs/im