- Wojna na wschodzie przybrała takie rozmiary barbarzyństwa i nieludzkiego traktowania, jakich nie znajdziemy na żadnym innym teatrze działań wojennych – mówił na antenie PR prof. Tadeusz Panecki.
Operacja Barbarossa
22 czerwca 1941 Hitler uderzył na Związek Sowiecki, łamiąc kruchy sojusz między dwoma mocarstwami. Celem kampanii niemieckiej w Rosji było zdobycie Leningradu, Moskwy i opanowanie roponośnych pól na Kaukazie. Siły Wehrmachtu skierowane do ataku podzielono na trzy grupy: Północ, Środek i Południe. Grupa Armii Północ dowodzona przez gen. Wilhelma von Leeba ruszyła na dzisiejszy Petersburg.
Zniszczyć kolebkę rewolucji
Niemcom zależało na zajęciu tego strategicznego celu z trzech powodów. W aspekcie militarnym chodziło o połączenie się z sojusznikiem fińskim, wyeliminowanie sowieckiej floty bałtyckiej oraz zajęcie wschodniego Bałtyku i uczynienie z tego akwenu wewnętrznego morza III Rzeszy. Równie ważny był motyw polityczny, czy też ideologiczny. Hitler pragnął zdobyć i zniszczyć kolebkę rewolucji, nazwaną imieniem twórcy. Dodatkowo istotny był cel gospodarczy. Ówczesny Leningrad dostarczał około 10% produkcji przemysłowej ZSRR.
Wyrok śmierci
- Tragedia Leningradu jest czymś niezwykłym w dziejach II wojny światowej. Jest to tragedia miasta skazanego przez śmierć, nie tyle przez Niemców, ile przez Józefa Stalina – mówił historyk prof. Paweł Wieczorkiewicz.
Mieszkańcy miasta nie spodziewali co ich czeka. Propaganda sowiecka oszukiwała swoich obywateli, bagatelizowała zagrożenie. Dowództwo miało możliwość ewakuacji znacznej części jego mieszkańców. Nie skorzystano z niej, prawdopodobnie na polecenie Stalina. Gdy zamknięto pierścień okrążenia, miasto było odcięte.
- Mówimy o lądowej blokadzie. Od wschodniej strony Leningrad graniczył z największym europejskim jeziorem Ładoga - mówił w audycji z cyklu "Człowiek i nauka" prof. Tadeusz Panecki. - Ograniczone połączenie z resztą kraju było możliwe tylko drogą powietrzną.
27:46 obrona leningradu___v2011002084_tr_0-0_102788355cfae308[00].mp3 Blokada Leningradu - o przebiegu jednego z najtragiczniejszych epizodów II wojny światowej rozmawiają historyk prof. Tadeusz Panecki i Agnieszka Knyt z Ośrodka Karta. Audycja Katarzyny Jankowskiej z cyklu "Człowiek i nauka". (PR, 27.10.2011)
Samolotami przerzucano jednak głównie zaopatrzenie dla wojska. Ludność cywilna nie była żadnym priorytetem. Próbowano przewozić zapasy drogą morską. Problem polegał na tym, że po stronie zachodniej nie było żadnego portu. Była to kropla w morzu potrzeb.
Apogeum głodu
Najtrudniejszy czas dla mieszkańców i obrońców Leningradu to zima przełomu 1941-1942 roku. Czas naznaczony śmiercią najgorszą z możliwych – śmiercią głodową. Apogeum nastąpiło w styczniu-lutym 1942 roku.
Warunki były straszne. Po zjedzeniu wszystkich zwierząt zaczęto jeść rzeczy zrobione ze składników naturalnych, jak na przykład klej do tapet. A jak już nie było nic, to zdarzały się przypadki kanibalizmu. Przetrwanie utrudniał siarczysty mróz i brak elektryczności oraz ogrzewania.
- Relacje, które o tym mówią są wstrząsające. Jeżeli ktoś nie ma odporności na taki ładunek emocjonalny to nie polecałabym lektury - mówiła Agnieszka Knyt z Ośrodka Karta, redaktor książki ”Oblężone” - to jest trudne do zniesienia dziś, nawet po tylu latach, kiedy się tylko czyta, a nie doświadcza tego samemu.
Droga życia
Możliwość częściowej ewakuacji powstała, gdy jezioro Ładoga zamarzło. Powstała droga przez lud, którą zaczęły jeździć ciężarówki.
- Jakość tego sprzętu była dość kiepska. Transport przez lód takiej kolumny trwał około 18-20 godzin. Czyniono to w nocy bez świateł, leje po bombach powodowały, że transporty ginęły w topieli – mówił prof. Panecki - proszę sobie wyobrazić z jaką skutecznością takie transporty docierały.
W drogę powrotną zabierano ludzi, przede wszystkim dzieci. Dzięki temu do kwietnia 1942 roku ewakuowano w sumie 0,5 miliona ludzi. Poprawa sytuacja nastąpiła dopiero latem 1942 roku, gdy na dnie jeziora Ładoga Sowieci przeprowadzili ropociągi, którym dostarczano energię dla mieszkańców miasta.
Niemiecki punkt widzenia
Niemcy po dojściu pod Leningrad zrezygnowali z próby szturmu. Wyszli z założenia, że prędzej czy później wezmą miasto głodem. Oblężenie trwało do 1944 roku, gdy sowiecka ofensywa przerwała blokadę 27 stycznia, po 900 dniach, ostatecznie odrzucając Niemców od miasta.
Do tragedii takiego rozmiaru doszło z powodu uporu dwóch dyktatorów. Hitlera, który postanowił zniszczyć miasto za wszelką cenę i Stalina, który postanowił bronić miasta-symbolu, ale nie ludzi. Tymi, którzy najbardziej na tym ucierpieli, byli niewinni mieszkańcy.
mjm/im