- Przyjechała grupa więźniów. Normalnie to tam jest ta główna rampa, na którą przywożono ludzi, a oprócz tego była rampa towarowa, gdzie przychodziły ładunki i czasami, przynajmniej jak ja tam byłem, to na tę rampę też czasami przyjeżdżali ludzie. No i kiedyś przyjechały wagony, tak zwane pullmany. Pullmany to były przed wojną super eleganckie wagony, wyściełane siedzenia, boki, no takie intercity pierwsza klasa - mówił Stanisław Zalewski.
Były więzień był świadkiem przyjazdu transportu Żydów.
- Wyprowadzono z nich dużą grupę więźniów, dobrze ubranych, panie w kapeluszach, panowie też, w futrach, w pelisach, z bagażami, z walizeczkami. Wiedziałem, że oni są pochodzenia żydowskiego, bo mieli na rękawach opaski z gwiazdą Dawida. Jeden tylko żołnierz formacji SS ustawił ich w taki długi szereg, stanął na czele szeregu i szedł, a oni szli pogodnie, bez oznak niepokoju, bez niczego takiego. Gdzie szli, to tylko my wiedzieliśmy - wspominał pan Stanisław.
Gdy Stanisław Zalewski miał 17 lat, został aresztowany za działalność podziemną (malowanie napisów "Pawiak Pomścimy"). Trafił na Pawiak, potem do Auschwitz, gdzie był więziony przez ponad miesiąc. Został wyselekcjonowany jako więzień nadający się do pracy i przeniesiony do znajdującego się na terenie dzisiejszej Austrii obozu Mauthausen-Gusen, gdzie wykorzystywano go do niewolniczej pracy w fabryce Messerschmitta. W obozie doczekał wyzwolenia z rąk amerykańskich.
Stanisław Zalewski ma obecnie 95 lat. Jest prezesem Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych.
75. ROCZNICA WYZWOLENIA AUSCHWITZ - ZOBACZ SERWIS SPECJALNY >>>>>>>