173 lata temu, 19 lutego 1851 roku, urodził się Konrad Prószyński, działacz oświatowy, pisarz, wydawca, autor elementarzy.
Na piechotę z Syberii
Prószyńscy byli starym rodem, osiadłym na Podlasiu. Po powstaniu styczniowym rodzina w wyniku carskich represji straciła majątek. To zmusiło ojca Konrada, Stanisława Antoniego, do przeniesienia się do Mińska, gdzie mężczyzna założył jeden z pierwszych na tych ziemiach zakładów fotograficznych. Na sporządzanych przez siebie fotografiach umieszczał symbole narodowe orła i pogoni, co uznano za działalność wywrotową. Stanisław Antoni został zesłany na Sybir, do Tomska. Razem z nim udała się jego rodzina. Zakaz powrotu do kraju nie obejmował Konrada, dlatego gdy chłopak dorósł, rodzina zdecydowała o jego powrocie do ojczyzny. Duży wpływ na młodego Konrada miał Stanisław Witkiewicz, którego młodzieniec poznał na zsyłce.
- Byli wielkimi przyjaciółmi. Jeszcze jako niepełnoletni, siedemnastoletni chłopcy postanowili wracać do Polski. Podróż odbywali prawie że wyłącznie na piechotę. Konrad pojechał do Warszawy, Witkiewicz wyruszył do Rygi, ale kontakt i przyjaźń zachowali do końca swojego życia – wskazywał Edward Sudwoj, prawnuk Konrada Prószyńskiego, w audycji Magdaleny Bajer z cyklu "Rody uczone". – Konrad wrócił nie z zamysłem pracy dla ludu, ale myśląc o walce zbrojnej.
17:51 prószyńscy rody uczone.mp3 Audycja Magdaleny Bajer z cyklu "Rody uczone" poświęcona Prószyńskim. (PR, 9.03.2003)
Początki działalności oświatowej
Młodzieńcze mrzonki o wywoływaniu rewolucji zderzyły się z atmosferą popowstaniowej Warszawy. Prószyński dojrzał do wniosku, że rzucanie wyzwania zaborcy w ówczesnej sytuacji politycznej nie miało sensu. Wstąpił na Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Utrzymywał się z udzielania korepetycji. Jeszcze jako student ożenił się z Cecylią Puciatówną, córką przyjaciela rodziny.
Rodzinie nie poświęcał wiele czasu, zajmowała go praca oświatowa. 1 maja 1875 roku razem z dwoma innymi studentami Edwardem Korniłowiczem i Józefem Pławińskim założył Towarzystwo Oświaty Narodowej. Tak rozpoczęło się dzieło życia Prószyńskiego, któremu poświęcił się bez reszty – walka z analfabetyzmem chłopów.
Elementarz na drzwiach od stodoły
Prószyński zrewolucjonizował metodę nauczania języka polskiego. W jego czasach dzieci uczono najpierw liter, później nauczano składania owych w sylaby, które dopiero wówczas łączono w słowa np. nauczano, że "b" to be, "a" to a, be+a= ba, ba+ba = baba. Taki sposób był nieintuicyjny, powodował trudności chociażby przy wprowadzaniu dwuznaków takich jak "cz". Prószyński uważał, że głównym problemem jest wprowadzenie nazw liter (b=be) zamiast głosek im odpowiadających. Prószyński zarzucił ten pomysł. Przechodził od razu do głosek i sylabizowania. Dodatkową pomocą miało być łączenie słów z obrazkiem je przedstawiającym.
To pozwoliło mu opracować prosty elementarz ścienny. Dzięki dotacjom od inteligencji, którą Prószyński zdołał przekonać do swojej metody, udało mu się w 1875 roku wydać taki elementarz w nakładzie 5 tys. sztuk. Pierwowzór elementarza ściennego Prószyński wykonał na drzwiach od stodoły, podczas nauki czytania podwarszawskich chłopów.
Docenili go nawet w Londynie
W tym samym roku ukazała się też broszurka pióra Prószyńskiego poświęcona Staszicowi. Obie wydał pod pseudonimem Kazimierz Promyk. W grudniu wydał także "Elementarz, na którym nauczysz się czytać w 5 albo 8 tygodni".
- Elementarz Promyka był przeznaczony dla ludzi dorosłych, którzy mieli już swój bagaż doświadczeń i potrafili to wykorzystać. Chodziło o to, żeby mogli sami nauczyć się czytać – wskazywał Mieczysław Prószyński, wnuk Promyka i wydawca.
"Bracie, kiedy sam umiesz czytać, a chcesz dobry uczynek spełnić, to naucz czytać tego, co jeszcze nie umie. Bóg Cię za to wynagrodzi i ten, co się nauczy od Ciebie czytać, będzie Tobie zawsze wdzięczny, bo ty zrobisz dla niego lepiej niż gdybyś mu dał kupę złota" - zachęcał we wstępie Promyk.
- Elementarze Promyka długo rywalizowały z elementarzami Falskiego – podkreślał w audycji z 2003 roku Edward Sudwoj.
Londyńskie Towarzystwo Pedagogiczne uznało jego "Obrazkową naukę czytania i pisania" za najlepszy podręcznik nauki czytania w Europie. We wstępie do książki pisał: "Kochani Bracia! Jeżeli znacie już wszystko na elementarzu, to weźcie tę książeczkę i czytujcie ją w wolnym czasie. W święta po nabożeństwie i w zimie wieczorem lepiej coś przeczytać niż próżnować i ziewać, bo przynajmniej człowiek się rozerwie, to się uśmieje, a często dowie się coś nowego i mądrego".
Dochód uzyskany ze sprzedaży elementarzy i broszur oraz sporą dotację od pragnącego pozostać anonimowym darczyńcy (najpewniej działacza oświatowego Bolesława Hirszfelda), Prószyński zainwestował w otworzenie Księgarni Krajowej.
"Gazeta Świąteczna"
W 1881 roku założył czasopismo "Gazeta Świąteczna". Program pisma opierał się na dostarczaniu wiadomości z prowincji, takich, które mogą zainteresować lud. Poruszano tematykę związaną ze sprawnym gospodarzeniem, zakładaniem straży ogniowych, sprawami kościelnymi i oświatą ludową. Dzięki temu stała się w pewnym momencie najpoczytniejszym periodykiem na wsiach. Było też trybuną promocji pracy organicznej i samopomocy.
Na łamach gazety Promyk postulował reformę języka literackiego, jego zdaniem narosłego zbyt mocno obcymi wzorcami i przez to rzekomo niezrozumiałego dla ludu. Tępił zapożyczenia z innych języków, proponując w ich miejsce rodzime odpowiedniki: tramwaj proponował nazywać "żelaźnicą".
Zmarł w wieku 57 lat, 8 lipca 1908. Od kilku lat chorował na skutek przepracowania. Sforsowany organizm nie wytrzymał trybu życia wydawcy, który w pracy potrafił spędzić trzy dni bez przerwy, żeby później padać z wycieńczenia.
Liczna i wybitna progenitura
Tytaniczna praca, której poświęcił się bez reszty, zajmowała go w pełni. Pracoholizm Prószyńskiego stał się przyczyną osobistej tragedii jego i czwórki jego dzieci. Cecylia popadła w rozstrój nerwowy i odebrała sobie życie. "Padł piorun z nieba, ja go ściągnąłem" pisał Prószyński. Z pierwszego małżeństwa Prószyński miał trzech synów i córkę: Tadeusza Anastazego (późniejszego senatora II RP), Kazimierza (wynalazcę i pioniera kinematografii), Jadwigę (rysowniczkę i malarkę) i Stefana (profesora prawa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika).
Kazimierz Prószyński - pionier kinematografii
Dwa lata później wdowiec ożenił się ponownie. Tym razem jego wybranką była Wanda Korzonówna, pochodząca z rodu warszawskich uczonych. Para doczekała się siedmiorga dzieci: Tadeusza (zmarł jeszcze w wieku studenckim), Wandę (redaktorkę "Gazety Świątecznej"), Konrada (ostatniego redaktora czasopisma ojca, marynarza), Janinę (malarkę), Stanisławę (dziennikarkę), Bolesława (zginął pod Ossowem w 1920 roku, w wieku siedemnastu lat), Marka
- Po śmierci Promyka "Gazeta Świąteczna" stała się rodzinnym przedsięwzięciem. Brały w nim udział wszystkie dzieci, poza moim ojcem, Markiem. Biznes upadł w 1939 roku, kiedy jedna z bomb uderzyła w drukarnię i zniszczyła czcionki. Pamięć o czasopiśmie żyła. Po wojnie był bardzo mocny nacisk, żeby je odtworzyć. Rodzina jednak nie zgadzała się na wydawanie tytułu we współpracy z komunistami i pismo się nie odrodziło – mówił Mieczysław Prószyński.
bm