Piotr Kochanowski – zmarły 2 sierpnia 1620 w Krakowie – znalazł się w cieniu swojego genialnego stryja. Nawet na XIX-wiecznej rycinie Fryderyka Krzysztofa Dietricha przedstawiającej Piotra omyłkowo podpisano: "Ian Kochanaowski". Tymczasem bratanek autora "Trenów" wyróżniał się talentem wśród parających się literaturą przedstawicieli rodu Kochanowskich.
Prócz Jana, należącego do polskich poetów wszech czasów, w rodzie tym był bowiem i jego brat Mikołaj, autor poezji ziemiańskiej i tłumacz Plutarcha (pisarza i historyka starożytnej Grecji). Z kolei brat Jana i Mikołaja, Andrzej, przekładał "Eneidę" (rzymski poemat epicki Wergiliusza). Najprawdopodobniej również jedna z sióstr Jana wykazywała literackie uzdolnienia i przyczyniła się do powstania sztuki komediowej o tytule "Dziewosłęb dworski".
Co wiemy o życiu Piotra Kochanowskiego?
Piotr, syn Mikołaja, urodził się w 1566 w małopolskiej Scynie (w której również, 36 lat wcześniej, przyszedł na świat jego słynny stryj), zatem jeszcze w czasach renesansu.
Literacki dorobek tego artysty zaliczany jest już jednak do początkowej fazy następnej epoki – do baroku.
– Był najpierw uczniem uniwersytetu w Królewcu, potem przeniósł się do włoskiej Padwy. Później, w wieku już dojrzałym, kilka razy jeździł do Italii, szukając tam słońca i zdrowia – opowiadał w Radiu Wolna Europa o Piotrze Kochanowskim Zygmunt Nowakowski, pisarz i felietonista. Jak dodał, bratanek mistrza z Czarnolasu zmagał się całe życie z gruźlicą, stąd między innymi te podróże na południe.
Działalnością literacką Piotr Kochanowski zajął się późno, bo prawdopodobnie dopiero w drugiej dekadzie XVII wieku (wcześniej poświęcał się pracy w kancelarii królewskiej Zygmunta III Wazy). Po 1610 roku Piotr Kochanowski osiadł w Krakowie i, korzystając ze wsparcia swojego protektora Jana Tęczyńskiego (od 1620 r. wojewody krakowskiego), oddał się pisaniu.
A pisanie to związane było z niełatwą sztuką tłumaczenia. Dzięki włoskim wyjazdom Piotr Kochanowski znał doskonale język Dantego i Petrarki. I mógł tę wiedzę wykorzystać przy przekładzie dwóch epickich arcydzieł.
14:38 465_558_0.mp3 "Król polskich poematów" . Gawęda Zygmunta Nowakowskiego na temat przekładu "Jerozolimy wyzwolonej" Torquata Tassa dokonanego przez Piotra Kochanowskiego (RWE, 1957)
Co to jest epos rycerski?
Włoskie utwory przetłumaczone przez Piotra Kochanowskiego – "Orland szalony" Ludovica Ariosta (1532, wyd. pol. 1799) oraz "Goffred abo Jeruzalem wyzwolona" Torquata Tassa (1581, wyd. pol. 1618) – wpisują się w ramy eposu. Był to od czasów starożytnych, od "Gilgamesza" czy "Iliady" Homera, najszacowniejszy gatunek literacki. Z jednej strony epicki (zatem opowiadający jakąś historię, z szeroko zarysowaną narracją), z drugiej: pisany najczęściej wierszem.
Epos pozwalał na wykreowanie bogatego, wielowątkowego świata, na ukazanie ważnych dla danej społeczności bohaterów na tle istotnych dziejowych wydarzeń. A przy tym pobudzał czytelniczą wyobraźnię, zaspokajał potrzebę poznawania zajmującej fabuły. Wymagał jednocześnie maestrii językowej, połączenia prowadzenia narracji z poetycką formą.
Włoscy pisarze XVI wieku przetłumaczeni przez Piotra Kochanowskiego sięgnęli do wzorców eposu rycerskiego, bohaterskiego, ukształtowanego w czasach średniowiecza (choć w ich dziełach znaleźć można i starsze, jeszcze antyczne, wpływy). Jak nazwa wskazuje, w centrum tego rodzaju eposu znajdowali się niezwykli bohaterowie: wykazujący się heroizmem legendarni wojownicy, rycerze przelewający krew za swojego władcę czy w obronie chrześcijańskiej religii. Nie brakowało w tych opowieściach również elementów o charakterze nadprzyrodzonym i magicznym.
Na przywołane wyżej dwa nowożytne włoskie eposy wpływ miała jeszcze jedna tradycja: opowieści związane z Królem Arturem i Rycerzami Okrągłego Stołu. Widać to przede wszystkim w eksponowaniu wątków romansowych – w opisywaniu zawikłanych i raczej dalekich od happy endu perypetii miłosnych.
Giacomo Monaldi, Fryderyk Krzysztof Dietrich, portret Piotra Kochanowskiego, 1828 r. Fot. Polona
O czym opowiada "Orland szalony" Ludovica Ariosta?
Tytułowym bohaterem eposu Ludovica Ariosta jest siostrzeniec króla Franków Karola Wielkiego, potężny wojownik (którego całe ciało, prócz podeszw stóp, jest odporne na ciosy wroga). Orlanda uznać można za literackiego potomka głównej postaci ze słynnej starofrancuskiej "Pieśni o Rolandzie" – hrabiego Marchii Bretońskiej, dzielnego dowódcy tylnej straży Franków.
Dlaczego jednak Orland jest "szalony”, a nie "mężny" czy choćby "szlachetny"? Ów obłęd wypływa z nieszczęśliwiej – barwnie opisanej – miłości do nadobnej królewny Angeliki. Niszczącą siłę miłosnego szaleństwa, mówi Ariosto, można mimo wszystko pokonać. Dzieje się zresztą w obrazowy, iście epicki sposób.
Jeden z bohaterów eposu, Astolf, posługujący się magicznymi artefaktami, a także skrzydlatym Hipogryfem czy wozem biblijnego proroka Eliasza, zdobywa z księżycowego królestwa szczególną ampułkę. Naczynie to jest bowiem wypełnione utraconym przez Orlanda rozumem. Astolfowi udaje się przelać, przez nos, zawartość tego lunarnego eliksiru do ciała Orlanda. Wojownik Karola Wielkiego wraca na drogę rozsądku, na powrót staje się przykładnym chrześcijańskim rycerzem wysyłającym w zaświaty pogańskich wrogów.
Opowieść o Olrandzie i Angelice to tylko jeden z wątków eposu Ariosta – dzieło Włocha jest bardzo obszerne, liczy prawie 39 tys. wersów rozdzielonych na 46 pieśni (dla porównania: "Pan Tadeusz" składa się z niecałych 10 tys. wersów).
Poetyckie spolszczenie części pierwszej tego ogromnego dzieła było gotowe do druku dwa lata po śmierci Piotra Kochanowskiego. Jednak pieśni te ukazały się dopiero w czasach oświecenia, w 1799 roku (znawcy podejrzewają, że za brakiem wcześniejszej publikacji mogła stać kościelna cenzura, niechętna żarliwe przedstawionym w "Orlandzie" wątkom romansowym).
Całość polskiego przekładu "Orlanda szalonego" Ludovica Ariosta została wydana dopiero w roku 1905.
Jak można odczytać "Jeruzalem wyzwoloną" Torquata Tassa?
Drugim włoskim eposem włączonym dzięki Piotrowi Kochanowskiemu w krwioobieg polszczyzny była "Jerozolima wyzwolona" (szersza wersja tytułu: "Goffred abo Jeruzalem wyzwolona") Torquata Tassa. Tło tego utworu (krótszego niż Ariosta, bo z 20 pieśniami) stanowią dzieje pierwszej krucjaty i zdobycie Jerozolimy w 1099 roku.
Wątki i postaci historyczne (wśród tych ostatnich: Gotfryd z Bouillon, jeden z przywódców I wyprawy krzyżowej) poeta przemieszał tu z elementami nadprzyrodzonymi, metafizycznymi. Głównym tematem dzieła była bowiem "wojna pobożna", heroiczna walka z niewiernymi o wyzwolenie Grobu Chrystusa, ukazanie z punktu widzenia chrześcijan starcie sił dobra z siłami zła.
To jednak, co dla renesansowego włoskiego artysty było twórczym wykorzystaniem heroicznej, ale zamierzchłej przeszłości, dla polskiego tłumacza mogło znaczyć coś bardzo aktualnego.
– Tasso pisał "Jeruzalem wyzwoloną" w czasach, gdy ani Włochom, ani Francuzom, ani Anglikom nie śniło się już o krucjatach. Potęga Turków, złamana w bitwie pod Lepanto (1571 r. – przyp. red.) obróciła się przeciwko łatwiejszym celom: Polsce i Węgrom. Zachód myślał wtedy już o tym, by handlować z Turkami. Ale Piotr Kochanowski tłumaczył "Jeruzalem wyzwoloną" w momencie, gdy Turcy stanowili dla Polski ciągle żywą nieustającą groźbę – wskazywał w radiowym felietonie Zygmunt Nowakowski na współczesne odczytanie przez Polaków, na początku XVII wieku, tego eposu.
– Dla polskiego tłumacza epos Tassa traktował o rzeczy aktualnej, rozgrywającej się na wschodnich kresach Rzeczypospolitej – dodawał literaturoznawca. – W tym samym roku, gdy hetman Stefan Żółkiewski, prowadząc "wojnę pobożną", zginął pod Cecorą, w Krakowie umarł Piotr Kochanowski. A spolszczył on oryginał włoski dogłębnie. Przeniósł krucjatę ze wschodnich brzegów Morza Śródziemnego na pogranicze polsko-wołoskie, na Ruś Czerwoną.
Mickiewicz zna na pamięć, Sienkiewicz podgląda bitwy
Kiedy w XVIII wieku Józef Andrzej Załuski – biskup, mecenas kultury, współzałożyciel słynnej biblioteki – oświadczył, że "Jeruzalem wyzwolona" Torquata Tassa jest "królem wszystkich polskich poematów", wykazał się wielką literaturoznawczą intuicją. Współcześni badacze uważają bowiem, że o tym przekładzie Piotra Kochanowskiego można właściwie mówić "jak o dziele oryginalnym, odmiennym od włoskiego pierwowzoru, choć z nim związanym". Dlaczego? Tłumaczenie okazało się znakomite, a przy tym dostosowane do polskich realiów.
O jakości tego przekładu wiele mówią też świadectwa polskich twórców kolejnych epok.
Adam Mickiewicz, jak opowiadał obrazowo przed mikrofonem RWE Zygmunt Nowakowski, "korzył się przed pięknem wierszy Tassa, które Piotr Kochanowski przyoblekł w polską mowę" i "z pamięci sypał nimi jak z rękawa".
Juliusz Słowacki ponoć, będąc z dala od ojczystych stron, błagał matkę, by przysłała mu z rodzinnego Krzemieńca "Jeruzalem wyzwoloną", gdyż "nie chciał zapomnieć mówić po polsku". Trzeci z romantycznych wieszczów, Zygmunt Krasiński, też nie rozstawał się z włoskim eposem przetłumaczonym przez Piotra Kochanowskiego.
– To nie wszystko. Pod urokiem opisów batalistycznych Tassa był Henryk Sienkiewicz, widać to w przebarwnych opisach bitew w "Trylogii". Do zapalonych entuzjastów wierszy Piotra Kochanowskiego należał także Stefan Żeromski. Całe karty jego "Dumy o hetmanie" (opowiadania o XVII-wiecznej Polsce - przyp. red.) wywodzą się prosto z tego przekładu – podkreślał Zygmunt Nowakowski.
***
Czytaj także:
***
"Masz, czytelniku łaskawy (…), poema przedniejszego włoskiego poety Torquata Tassa (…) po polsku przełożone", pisał Piotr Kochanowski we wstępie do swojego przekładu.
"Aby się pokazało, że język nasz nie jest nad inszy uboższy i aby się szczęśliwszym dowcipom do ubogacenia go dalsza podała droga, atoć go posyłam, abyś osądził, jeśli ujdzie.
Zdrów bądź, a najdzieszli co do smaku, z łaską [przyjmij]".
jp
Źródła: Bogusław Bednarek, "Epos europejski", Wrocław 2001; Czesław Hernas, "Literatura baroku", Warszawa 1995; Kamil Buszka "Pomiędzy tradycją a nowatorstwem. Rola postaci kobiecych w świecie przedstawionym eposu Torquata Tassa 'Gofred abo Jeruzalem wyzwolona' (w przekładzie Piotra Kochanowskiego), "Meluzyna", 2014/1.