Historia

"Wojna jest, panowie, wyłazić z wody!". Posłuchaj wspomnień z 1 września 1939 roku

Ostatnia aktualizacja: 01.09.2024 05:40
"Gdzie byłem, co robiłem w piątkowy poranek 1 września 1939 roku?". O tym szczególnym momencie – który okazał się punktem zwrotnym w dziejach świata, po którym już nie było tak samo – opowiadali przed laty przed mikrofonem Radia Wolna Europa m.in. dziennikarze i artyści. Dużo w tych historiach codzienności i najzwyklejszych spraw.
Gdańsk, płonące Westerplatte, 1 wrzesień 1939 r.
Gdańsk, płonące Westerplatte, 1 wrzesień 1939 r. Foto: PAP/picture-alliance /dpa

"Mamusiu, hurra, nie będzie budy!"

Jak mógł zapamiętać wybuch wojny 12-latek, spędzający wakacje wraz z mamą "gdzieś w podgórskiej miejscowości"?

– Byliśmy, jak to się w górach mówi, typowymi "wietrznikami z miasta". Mama trochę chorowita, nerwowa, synek w krótkich porciętach, z podbitymi kolanami i własnego wyrobu procą w kieszeni. A wojna przyszła do nas w osobie roztrzęsionej gosposi z zakasaną spódnicą, która przybiegła do naszego domu, pojękując płaczliwie. "O Jezu, Jezuniu, moja pani! Toż to mówią po wsi, że już wojna, że tam za górą już Niemcy!" – przywoływał sceny z 1 września 1939 roku Aleksander Menhard, dziennikarz RWE.

Pierwszą emocją na wieść o inwazji niemieckiej nie był nawet strach, ale zaskoczenie. "No przecież ciągle mówiono, że nic nie będzie, że to tylko strachy".

***

***

Potem jednak w głowie 12-latka zaświtała godna młodziutkiego ucznia myśl. – "O rany Julek, mamusiu, to szkoły nie będzie! Hurra, nie będzie budy, nie będzie budy!". Mama popatrzyła na mnie jakoś dziwnie i nagle rozpłakała się – wspominał po latach Aleksander Menhard.

Jak zapamiętał, próbował pocieszać mamę, że wojna się szybko skończy, że "nasi pokażą", że on wraz z mamą pojadą na wakacje do Niemiec.

– No i rzeczywiście pojechałem – stwierdzał z gorzką ironią dziennikarz. – Wprawdzie nie następnego roku i nie na wakacje, ale pojechałem bydlęcym wagonem z zakratowanymi oknami w 1944 roku, I nie pojechałem z matką. Matka zginęła w powstaniu.

W owym 1944 Aleksander Menhard był przewożony bydlęcym wagonem do Niemiec jako żołnierz AK, jeniec, uczestnik powstania warszawskiego. Udało mu się jednak wyrwać z rąk niemieckich, wstąpił do Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie.


Posłuchaj
01:25 Aleksander Menhard 1.09.mp3 "Mamusiu, to szkoły nie będzie! Hurra, nie będzie budy!". Wspomnienia Aleksandera Menharda. Fragm. audycji "Gdzie byłem pierwszego września 1939 roku?" (RWE, 1.09.1959)

 

"Wyłazić z wody! Już, już piorunem!"

Inne wspomnienie, bo już z punktu widzenia dorosłego, ale wciąż związane z codziennością, zanotował inny dziennikarz Rozgłośni Polskiej RWE - Tadeusz Nowakowski (ps. Tadeusz Olsztyński).

– O wybuchu wojny dowiedziałem się w rzece krytycznego dnia – zaczął swoją daleką od heroicznych narracji opowieść. – Byłem razem z przyjacielem Edkiem Sierotką, obecnie najbogatszym Amerykaninem bydgoskiego pochodzenia, ale wtedy zaledwie studentem pierwszego roku prawa.

Miejsce akcji stanowiła Brda, rzeka przepływająca właśnie przez Bydgoszcz. Czas akcji: 1 września, ranek, "upał jak w lipcu".


Brda w Bydgoszczy, lata przedwojenne. Fot. NAC Brda w Bydgoszczy, lata przedwojenne. Fot. NAC

- Wypłynęliśmy. W pewnej chwili spostrzegliśmy na brzegu rzeki jakiegoś jegomościa w mundurze wojskowym, który zaczął krzyczeć: "Wojna jest, panowie, wyłazić z wody! Już, już, piorunem! Wojna jest!". Ogarnęło nas straszliwe podniecenie. Poczęliśmy młócić rękami i nogami w wodzie, jakbyśmy się bali, że możemy się spóźnić o ułamek sekundy i że bez nas wojna się nie zacznie.


Posłuchaj
01:08 Tadeusz Olsztynski Nowakowski 1.09.mp3 "Wojna jest, panowie, wyłazić z wody!". Wspomnienia Tadeusza Nowakowskiego. Fragm. audycji "Gdzie byłem pierwszego września 1939 roku?" (RWE, 1.09.1959)

 

***

***

"Dzień ten jak nożem przeciął całe życie"

O początku II wojny światowej opowiadał także na antenie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa jej legendarny wieloletni dyrektor.

– Niestety, pierwszy wrzesień zastał mnie nie na froncie, ale w koszarach 2 Dywizjonu Artylerii Konnej w Dubnie w stopniu plutonowego podchorążego rezerwy – wspominał Jan Nowak-Jeziorański.

Właśnie w Dubnie (w II RP w województwie wołyńskim, dziś w Ukrainie) 25-letni wówczas Jan Nowak-Jeziorański zameldował się z kartą mobilizacyjną. Jego dywizjon jednak był już wtedy od kilku tygodni daleko za zachodzie, pod Wieluniem.


Zdzisław Jeziorański (Jan Nowak-Jeziorański) jako podchorąży artylerii konnej, 1937 r. Fot. Wikimedia/domena publiczna Zdzisław Jeziorański (Jan Nowak-Jeziorański) jako podchorąży artylerii konnej, 1937 r. Fot. Wikimedia/domena publiczna


Nadszedł świt 1 września 1939.

– Pamiętam świetnie ten moment, kiedy natknąłem się na mojego kolegę, podchorążego Moczulskiego, który biegnąc zadyszany, wołał już z odległości: "Radio ogłasza nalot niemiecki na Warszawę! Wojna!" – opowiadał przyszły "kurier z Warszawy". – Popędziliśmy razem do kasyna oficerskiego, gdzie przy głośniku zebrała się już większość oficerów. W chwili, kiedy wchodziłem na salę, spiker, zdaje mi się, że to był Umiastowski, uroczystym głosem porównał Hitlera do człowieka, który podpalił dom, by samemu w końcu zginąć w płomieniach.

Nikt wśród słuchających wówczas komunikatów Polskiego Radia nie wyobrażał sobie, że "ten pogodny, słoneczny dzień jak nożem przetnie całe życie na pół i stanie się początkiem długiej nocy nad Polską".


Posłuchaj
01:10 JNJ.mp3 "Początek długiej nocy nad Polską". Wspomnienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Fragm. audycji "Gdzie byłem pierwszego września 1939 roku?" (RWE, 1.09.1959)

 

***

***

Jan Nowak-Jeziorański uczestniczył w wojnie obronnej 1939 roku, podczas walk nad Bugiem został wzięty do niemieckiej niewoli. Udało mu się zbiec, przedostał się do Warszawy, gdzie zaangażował się w działalność konspiracyjną. Od 1943 roku kursował między Warszawą a rządem polskim w Londynie jako kurier Komendanta Głównego AK. W 1944 brał udział w powstaniu warszawskim, po jego upadku zaś – udało mu się dostać do Londynu. Tu, już po zakończeniu wojny, rozpoczął swoją przygodę z Radiem Wolna Europa.

Obrady Sejmu w huku bomb

Tadeusz Żenczykowski w 1939 roku miał 32 lata, od roku był posłem V kadencji Sejmu RP, mieszkał w Warszawie.

– 1 września ze snu wyrwał mnie dźwięk syren alarmowych i huk gwałtownych wystrzałów dział przeciwlotniczych broniących pobliskich mostów kolejowego i Poniatowskiego – opowiadał. – Podbiegłem do otwartego okna. Gdzieś wysoko na czystym niebie dojrzałem sylwetkę samolotu. Wokół niej pojawiały się nagle małe, szybko niknące białe punkciki. To rozrywały się pociski naszej artylerii.

We wspomnieniu ponownie pojawiło się radio, najważniejsze wówczas źródło informacji.

– Z radiowego głośnika padały pierwsze hasła alarmu przeciwlotniczego. Po chwili usłyszałem orędzie prezydenta Rzeczypospolitej. Tak zaczął się mój pierwszy dzień wojny w Warszawie. Dzień pierwszych nalotów i bomb na miasto. Dzień gorączkowych przygotowań i niezliczonych telefonów – mówił Tadeusz Żenczykowski.


Posłuchaj
01:55 Zen.mp3 Obrady Sejmu w huku bomb. Wspomnienia Tadeusza Żenczykowskiego. Fragm. audycji "Gdzie byłem pierwszego września 1939 roku?" (RWE, 1.09.1959)

 

Jako poseł nie mógł wtedy zgłaszać się do wojska. Dlatego też w Sejmie przygotowano projekt noweli zmieniającej, w tym zakresie, ustawę o powszechnym obowiązku służby wojskowej. Parlamentarzyści, zachowując swój mandat, mogliby na ochotnika wstępować w szeregi walczących.

– Marszałek Sejmu zwołał posłów na nadzwyczajne posiedzenie na drugiego września. Podczas tego posiedzenia z trybuny sejmowej referowałem nowelę do ustawy. A poprzez oszkloną kopułę sali obrad dochodził do nas huk bomb nowego nalotu niemieckiego – opowiadał Tadeusz Żenczykowski.

Nowela ta została przyjęta jednogłośnie. Czwartego września Tadeusz Żenczykowski zameldował się, jako podporucznik rezerwy, w warszawskiej Cytadeli, w swoim macierzystym 21 Pułku Piechoty "Dzieci Warszawy".

Poseł brał udział w obronie Warszawy, potem działał w konspiracji, od 1940 roku pracował w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej ZWZ/AK, uczestniczył w powstaniu warszawskim.


Zdjęcie z powstania warszawskiego. Gen. Antoni Chruściel "Monter" (pośrodku) wraz z oficerami Wydziału Propagandy Komendy Głównej AK na dziedzińcu Poczty Głównej przy pl. Napoleona. Z prawej obok gen. Chruściela – Tadeusz Żenczykowski "Kania". Fot. Wikimedia/domena publiczna Zdjęcie z powstania warszawskiego. Gen. Antoni Chruściel "Monter" (pośrodku) wraz z oficerami Wydziału Propagandy Komendy Głównej AK na dziedzińcu Poczty Głównej przy pl. Napoleona. Z prawej obok gen. Chruściela – Tadeusz Żenczykowski "Kania". Fot. Wikimedia/domena publiczna



Tajna płyta mobilizacyjna

Wśród tych, którzy przed mikrofonem RWE wspominali 1 września 1939 roku, znalazł się również Wiktor Trościanko, pisarz i publicysta, w latach międzywojennych związany z Polskim Radiem. Jego opowieść przywoływała punkt widzenia cywilów i, ponownie, w tle było właśnie radio.

– Obudził mnie, szarpiący słuchem, sygnał. "Ogłaszam alarm! Ogłaszam alarm!". Głos alarmującego, wraz z syrenami, dolatywał przez okno. Wskoczyłem na równe nogi, włączyłem radio. I już wszystko wiedziałem – mówił Wiktor Trościanko.

Zza drzwiami, na klatce schodowej, utworzył się jakiś "spontaniczny mityng" zaniepokojonych mieszkańców kamienicy. Można było usłyszeć spierające się głosy ("Ależ droga pani doktorowo, to ćwiczenia, próbny alarm, to jeszcze nie wojna!").

– Niestety, musiałem ich rozczarować – wspominał Wiktor Trościanko. – Otworzyłem drzwi i powiedziałem, że tym razem to ani ćwiczenia, ani próby. To wojna. A wiedziałem na pewno dzięki przypadkowi sprzed paru miesięcy.

Przypadek ten związany był z pobytem w studiu Polskiego Radia w gmachu przy ul. Zielnej 25 w Warszawie. Wiktor Trościanko został mimowolnym świadkiem nagrania przygotowywanego na wypadek wybuchu wojny.

***

***

– Alarmującym był kolega radiowy Kazimierz Tylla, inspektor i spiker. Na moje zapytanie, co znaczy to nagranie, koledzy technicy odpowiedzieli, że to tajemnica służbowa. Że to płyta mobilizacyjna, która odezwie się pierwszy raz w dniu wojny. A do tego czasu mam nikomu nie mówić, że coś takiego w ogóle słyszałem.

Wiktor Trościanko dotrzymał tajemnicy. Rankiem 1 września 1939 mógł już powiedzieć sąsiadom, że wie na pewno, że to niestety żadne ćwiczenia.


Posłuchaj
02:03 trościanko.mp3 "Obudził mnie sygnał: Ogłaszam alarm!". Wspomnienia Wiktora Trościanki. Fragm. audycji "Gdzie byłem pierwszego września 1939 roku?" (RWE, 1.09.1959)

 

Samoloty połyskujące w słońcu

Wielu innych świadków 1 września 1939 roku wypowiadało się przed mikrofonem Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa.

Kompozytor Roman Palester planował właśnie, jak mówił, wyjechać na odpoczynek za granicę po pracowicie spędzonym sierpniu. A pracował przez znaczną część lata w Teatrze Letnim w Ogrodzie Saskim w Warszawie nad spektaklem, który reżyserował Leon Schiller. Premiera miała nastąpić 3 września. – W kilka dni później Teatr Letni przedstawiał kupę dymiących zgliszcz, a każdy z nas zaczął swoją osobistą epopeję wojenną – mówił Roman Palester.

Z kolei Wiktor Budzyński, radiowiec i dramatopisarz, twórca Wesołej Lwowskiej Fali, 1 września 1939 roku miał dyżur w rozgłośni lwowskiej Polskiego Radia. – Z okna pokoju zobaczyłem nad Wysokim Zamkiem kilka samolotów otaczających łuk i schodzących coraz niżej. Koledzy zajęci przygotowywaniem programu, zaciekawieni w pierwszej chwili pojawieniem się takiej ilości maszyn nad kopcem Unii Lubelskiej, orzekli, że to pewnie ćwiczenia lotnicze.


Posłuchaj
24:05 1703_1813_0.mp3 Program zawierający odpowiedzi współpracowników Rozgłośni Polskiej RWE na pytania: "Gdzie byli i co robili w dniu pierwszego września 1939 roku?" oraz "W jakich okolicznościach dowiedzieli się o wybuchu wojny?" (RWE, 1.09.1959)

 

"Piękne maszyny połyskujące w słońcu" okazały się rzecz jasna maszynami wroga. Nagle zniżyły lot i zaczęło się pierwsze bombardowanie Lwowa.

Tych chwil złudnej nadziei i bolesnych zaskoczeń we wspomnieniach o 1 września 1939 było znacznie więcej. A przecież jeszcze nikt wtedy nie wiedział, co przyniosą kolejne tygodnie, miesiące i lata.

Jacek Puciato

Czytaj także

Ostatnie godziny przed wybuchem II wojny światowej. Niemieckie ultimatum we wspomnieniach polskiego ambasadora

Ostatnia aktualizacja: 29.08.2024 05:59
- Był 29 sierpnia 1939. W nocy zadzwonił telefon. Neville Henderson zdenerwowanym głosem prosił o natychmiastowe przybycie do ambasady brytyjskiej - wspominał Józef Lipski, ambasador II RP w Berlinie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Silni, zwarci, gotowi". Polska propaganda w przededniu II wojny światowej

Ostatnia aktualizacja: 30.08.2024 06:02
- Polska propaganda osiągnęła wysoki stopień mobilizacji społecznej i udało się na czas zagrożenia uniknąć swarów politycznych, które jeszcze rok wcześniej były na porządku dziennym. Szerokie kręgi społeczeństwa były zmobilizowane, tyle tylko, że ta propaganda nie miała pokrycia, nazwijmy to, "w bagnetach" - oceniał w radiowej audycji historyk prof. Eugeniusz Cezary Król.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Nad nami widzę bombowce". Bombardowania Wielunia, czyli pierwsza zbrodnia wojenna Niemców we wrześniu 1939 roku

Ostatnia aktualizacja: 01.09.2024 05:45
– Atak przeprowadzony przy tak dużym zmasowaniu sił i środków musiał zakończyć się absolutną hekatombą – mówił w Polskim Radiu dr Grzegorz Bębnik, historyk specjalizujący się w problematyce września 1939 roku.
rozwiń zwiń