Historia

Słodko - gorzka historia czekolady

Ostatnia aktualizacja: 17.04.2012 06:00
Europejczycy zetknęli się z czekoladą w 1502 r. w czasie czwartej wyprawy Krzysztofa Kolumba, kiedy rabunkowo przejęli jeden ze statków Majów.
Słodko - gorzka historia czekolady
Foto: sxc.hu

Historia czekolady liczy 3 tys. lat, choć ledwie od niespełna 200 lat jemy ją w tabliczkach i bombonierkach. Służące do wyrobu czekolady ziarna kakaowca były niegdyś środkiem płatniczym, a kawiarnie, gdzie od XVII pito czekoladę - ogniskami rozmaitych rewolucji.

Znawca tematu, dr Jacek Kurek z Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego, wskazuje, że czekolada sprzed trzech tysięcy znana była wyłącznie w postaci napoju.

- W dodatku ludy mezoamerykańskie piły ją nie na słodko, ale na ostro, np. z dużym dodatkiem chili lub innych ostrych przypraw - dodaje naukowiec.

Według historyków czekolada jest dziełem Olmeków - ludu mezoamerykańskiego, który wyginął co najmniej 400 lat przed Chrystusem. Tradycję produkcji czekolady kontynuowali potem Majowie i Aztekowie.

Ziarna kakaowca były walutą tamtejszych ludów. Najbogatsi władcy mieli w swoich spichlerzach blisko miliard ziaren, bardzo starannie poukładanych. - Tymi ziarnami płacono, ale zarazem je pito. Robiły to wyłącznie wyższe klasy społeczne, bogatsi ludzie - wskazał historyk.

Europejczycy zetknęli się z czekoladą w 1502 r. w czasie czwartej wyprawy Krzysztofa Kolumba, kiedy rabunkowo przejęli jeden ze statków Majów. Nie rozumieli wówczas, dlaczego Majowie z tak ogromnym pietyzmem traktują te bardzo starannie poukładane i posegregowane ziarna. Ponieważ nie znali języków tamtejszych ludów, nie dowiedzieli się i wszystko wyrzucili. Dopiero kilkadziesiąt lat później zaczęto rozumieć w czym tkwi uroda czekolady.

Płynną czekoladę serwowano już w pierwszych kawiarniach, które zaczęły pojawiać się w Europie w XVII wieku. Jak mówił dr Kurek, mogłyby one nazywać się "czekoladarniami" gdyby nie fakt, że czekolada była znacząco droższa od kawy, a ponadto nie dawała intensywnej, pobudzającej mocy. Dlatego szybko w Europie to kawa stała się ważniejszym trunkiem, a czekolada, którą najpierw pito, a potem także jedzono, jedynie rodzajem deseru i wyrafinowanej przyjemności. Pierwsza tabliczka czekolady pojawiła się w 1849 r., a pierwsza bombonierka w 1867 r.

Rozpowszechnienie czekolady zawdzięczamy Ludwikowi XIV, który w XVII wieku zatrudnił na swoim dworze specjalistów od serwowania kawy i czekolady; za nim zrobili to inni. W końcu XVII wieku w we Włoszech, Francji i Anglii pojawiły się pierwsze kawiarnie. W samym Londynie w pierwszym dziesięcioleciu XVIII było już ich ok. 3 tys., a w Paryżu w czasie wybuchu rewolucji francuskiej ok. 2 tys. W Polsce pierwsza powstała w latach 20. XVIII wieku, za króla Augusta II Sasa.

Kawiarnie od początku budziły negatywne emocje władców, ponieważ były miejscami spotkań. Próbowano nawet zamykać je za pomocą specjalnych dekretów, ale bezskutecznie.
- W tych kawiarniach ostatecznie wybuchną wszystkie istotne nowoczesne rewolucje Europy Zachodniej - seksualne, obyczajowe, literackie - wskazał dr Kurek - od XVIII wieku kawiarnie były rozwijane, lubiane, uwielbiane, gromadzące coraz więcej osób nie tylko z najwyższych elit, ale i średniej klasy. To właśnie tam spotykano się, rozmawiano i buntowano - mówił historyk, podkreślając, że w jakimś sensie to także część historii czekolady.

Czytaj także

Religia i polityka oblane czekoladą

Ostatnia aktualizacja: 07.04.2012 18:00
W magazynie "Świat w Jedynce" o amerykańskich mormonach, Pakistanie i Indiach oraz o tajnikach belgijskiej czekolady.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Zamiast objadać się jajkami wolą czekoladę

Ostatnia aktualizacja: 08.04.2012 13:54
W czasie Wielkiej Nocy Francuzi biją wszelkie rekordy w jedzeniu czekolady.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Badacze ze Śląska: czekolada nie pociesza i nie odstresowuje

Ostatnia aktualizacja: 13.04.2012 00:01
Wbrew szerzącym się mitom czekolada nie poprawia nastroju, nie rozładowuje stresów i nie wpływa dobrze na potencję. Jej największą zaletą jest smak, który sprawia, że jedzenie czekolady jest dla nas przyjemnością – przekonują eksperci z Uniwersytetu Śląskiego.
rozwiń zwiń