Wrzesień 1939 roku w Polskim Radiu. Posłuchaj!
1816 km – tyle liczyła granica między II RP i III Rzeszą, która 1 września 1939 roku stała się linią frontu. Cała zachodnia ściana kraju stanęła w płomieniach. Pierwsze bomby spadają na Wieluń i Tczew. O 4.45 pancernik "Schleswig-Holstein" atakuje polską Wojskową Składnicę Tranzytową na Westerplatte w Gdańsku.
Atak wojsk III Rzeszy (szary), ZSRR (czerwony) i Słowacji (niebieski) na Polskę
Nim nastało piekło
Niemcy byli gotowi nacierać na Polskę już w trzeciej dekadzie sierpnia. Agresorzy mogli zaatakować już o świcie 26 sierpnia. Dzień wcześniej Hitler nakazał mobilizację do ataku, jednak kilka godzin później zmuszony był cofnąć rozkaz. Stało się tak za sprawą rozmowy Führera z Mussolinim, który oświadczył, że Włochy nie są jeszcze gotowe do wojny.
"Z ledwością zdążyliśmy wycofać jednostki, które zajęły już swe podstawy wyjściowe" pisał Heinz Guderian, wówczas jeden z głównych dowódców niemieckich.
Hitlerowi zależało na tym, żeby zdążyć z ofensywą przed nastaniem jesieni. Obawy nie były bezpodstawne. Doktryna Blitzkriegu zakładała szybkie działania współpracujących ze sobą lotnictwa, zagonów pancernych i mobilnej piechoty. Zaskoczenie, szybkość, przytłaczająca siła – takie były główne założenia "wojny błyskawicznej". Hitlerowi sprzyjała aura. "Lato było piękne tego roku", więc czołgi bez problemu pokonywały polskie bezdroża. Jesienne deszcze mogły zatem spowodować, że cała ofensywa utopi się w błocie źle utwardzonych polskich dróg.
Heinz Guderian wspominał też atmosferę panującą wśród żołnierzy Wehrmachtu: "Nastrój w armii był poważny i gdyby nie pakt z Rosją, przybrałby prawdopodobnie wręcz niepokojący charakter. Nie wyruszyliśmy na wojnę z lekkim sercem".
Bądź co bądź, Wehrmacht miał przed sobą przeciwnika, który uważany był wówczas za siódmą armię świata. Jak doszło do tego, że ta potęga upadła w niewiele ponad miesiąc?
Polski plan działania
Do objęcia przez Edwarda Śmigłego-Rydza funkcji Wodza Naczelnego Wojsko Polskie nie miało przygotowanego planu wojny z Niemcami, nawet po objęciu władzy przez Hitlera. Plan Operacyjny "Zachód" został doprecyzowany w 1939 roku, w warunkach sojuszu militarnego z Francją i podpisania gwarancji przez Wielką Brytanię.
Jego głównym założeniem było dołączenie do walk armii sojuszniczych – francuskiej i brytyjskiej – dwa tygodnie po rozpoczęciu wojny. Polskie dowództwo brało wywiązanie się z tych zobowiązań za pewnik, co determinowało charakter obrony. Plan Operacyjny "Zachód" był zatem nastawiony przede wszystkim na powstrzymanie Niemców w ciągu pierwszych 15 dni. Wódz Naczelny zakładał, że utrata znacznej części terytorium jest nieunikniona, a dalszy wysiłek wojenny będzie trzeba prowadzić z bazy, którą ma stanowić tzw. przedmoście rumuńskie, rejon Małopolski Wschodniej, otoczony naturalnymi barierami w postaci pińskich mokradeł oraz rzek Dniestr i Stryj.
Polskie dowództwo obawiało się, że Niemcy jednostronnie zakończą konflikt po opanowaniu utraconych na mocy traktatu wersalskiego terenów Pomorza, Wielkopolski i Śląska. Z tego powodu pierwsza faza walk miała się odbyć tuż przy granicy - w ten sposób Polacy mieli udowodnić swoje prawo do tych terenów.
Naczelnemu Wodzowi udało się przewidzieć główne kierunki natarcia nieprzyjaciela: północny (z terenu Prus Wschodnich i niemieckich Prus Zachodnich) oraz południowy (z rejonu Śląska, Czech i Moraw, satelickiej wobec III Rzeszy Słowacji). Śmigły-Rydz przewidywał, że południowy kierunek natarcia rozszerzy się o granicę polsko-węgierską, jednak Pal Teleki – premier Węgier – nie zgodził się, by jego kraj brał udział w akcji przeciwko Polsce, nawet w charakterze państwa tranzytowego dla niemieckich wojsk.
Impet północnego ataku miała wziąć na siebie Armia "Pomorze", która miała bronić korytarza pomorskiego oraz Armia "Modlin", przeciwstawiona natarciu z Prus Wschodnich i osłaniająca Warszawę od północy. Wschodni odcinek tego frontu miała osłaniać Samodzielna Grupa Operacyjna "Narew". Południowy atak miały zatrzymać Armie "Łódź", "Kraków" i "Karpaty". Celem rozlokowanej w Wielkopolsce Armii "Poznań" było osłanianie skrzydeł Armii "Pomorze" i "Łódź". Armia miała też osłaniać składy amunicyjne, które przygotowano specjalnie dla francuskich bombowców, które – zgodnie z sojuszniczymi zapewnieniami – miały w pierwszych dniach wojny dokonywać nalotów na terytorium Niemiec.
Nic takiego nie miało miejsca. Mocarstwa zachodnie wypowiedziały wojnę Niemcom dopiero 3 września. Francuskie samoloty zamiast bomb, zrzucały na terytorium wroga ulotki.
Braki nie do odrobienia
Choć w 1939 roku na cele obronne przeznaczono ponad 30 proc. budżetu, w przededniu wojny stały się jasne rażące zaniedbania ostatnich dwudziestu lat. Odrodzona Rzeczpospolita była krajem biednym, którego nie stać było na modernizowanie armii. Gdy podjęto już wysiłek unowocześnienia uzbrojenia, było już za późno. Śmigły-Rydz podpisał plan modernizacji w 1936 roku, zakładał on, że w 1942 roku Wojsko Polskie będzie pod względem technologicznym równe armiom europejskim. Wojna wybuchła w połowie przygotowań.
"Łączność radiowa operacyjna dysponowała dwoma typami przestarzałych stacji. Jeden zawiódł zupełnie. Drugi, po modernizacji, z biedą spełniał swe zadanie. Łączność radiowa taktyczna była nowoczesna" – pisał Marian Porwit, bodaj najwybitniejszy badacz wojny 1939 roku.
Lotnictwo i broń pancerna były nieliczne i rozdysponowane między poszczególne jednostki tak, że nie były w stanie tworzyć większych zgrupowań taktycznych. Transport był oparty głównie o linie kolejowe, które już w pierwszych dniach ataku padły ofiarą lotnictwa wroga. Nowoczesna armia niemiecka miała przeciwko sobie wojsko liczne, ale niemogące sprostać wymogom nowoczesnego pola bitwy.
Przebieg wojny
Już pierwszego dnia dała o sobie znać przewaga technologiczna przeciwnika. Polskie lotnictwo nie mogło się równać z potęgą Luftwaffe. Ofiarą bombardowania padł m.in. Warszawa i Kraków.
Niemcy przeprowadzili atak wzdłuż całej granicy oraz z terenu uzależnionej od III Rzeszy Słowacji. Celem było zamknięcie polskich sił w kotle i dotarcie do Warszawy. Cel ten udało się osiągnąć w przypadku sił rozlokowanych w tzw. korytarzu pomorskim już w pierwszych dniach wojny.
Niemcy odcięli polskich żołnierzy na Pomorzu już 3 września. 5 września front odwiedził sam Adolf Hitler. Führer wizytował niemieckie oddziały na linii Świecie-Grudziądz. Heinz Guderian wspominał, że dyktator był wyraźnie zadowolony z postępów kampanii.
Na kolejnych etapach walk widoczne okazały się błędy, które wynikały z samej struktury dowodzenia i polityki kadrowej w Wojsku Polskim. Stanowiska dowódcze powierzano dawnym żołnierzom Legionów, sympatykom Piłsudskiego, co nie zawsze oznaczało odpowiednie kompetencje. Przykładem może być gen. Juliusz Rómmel, dowódca Armii "Łódź", który opuścił swoje oddziały na polu bitwy, by przedostać się do Warszawy. Takie działanie graniczy ze zdradą.
Zbyt skostniała była też hierarchia dowodzenia, Śmigły-Rydz pozostawił swoim podwładnym bardzo niewielki zakres samodzielności decyzyjnej, co w połączeniu ze wspomnianymi wyżej problemami z komunikacją wywołało chaos.
6 września 1939 roku w ręce nieprzyjaciela wpada Kraków, dzień później zostaje zajęta Łódź. 8 września 4. Niemiecka Dywizja Pancerna szturmuje Warszawę od południa. Natarcie od północy zatrzymywane jest przez bohaterskich obrońców Wizny. Dopiero dwa ni później obrońcy kapitulują, a ich dowódca, kpt. Władysław Raginis, odbiera sobie życie.
Polskie wojska wycofują się w rejon "przedmościa", jednak wkrótce, 17 września 1939, ich opór staje się beznadziejny wobec zdradzieckiego wtargnięcia na teren II RP wojsk Armii Czerwonej. Mimo to opór trwa nadal. Warszawa kapituluje dopiero 27 września, Hel – 2 października. W tym samym czasie powstają już pierwsze oddziały partyzanckie. Mjr Henryk Dobrzański "Hubal" rozpoczyna działania przeciwko Niemcom. Dla całego społeczeństwa rozpoczyna się czas okupacji oraz pracy i walki podziemnej.
Jeśli można mówić o jakichkolwiek pozytywach wojny polskiej jesienią 1939 rok, to były nimi przede wszystkim bohaterstwo żołnierzy oraz ludności cywilnej, a w wymiarze strategicznym – istotne konsekwencje dla dziejów późniejszych działań w trakcie II wojny światowej.
"Niemcy, z powodu przeciągnięcia się kampanii, a także konieczności odnowienia zapasów i remontów zużytego i uszkodzonego sprzętu, zmuszeni zostali do poniechania planowanej przez Hitlera jesiennej ofensywy na Zachodzie. Polacy wypełnili tym samym zobowiązania sojusznicze – wygrali dla swoich sprzymierzeńców bezcenny czas" - pisał prof. Paweł Wieczorkiewicz w książce "Ostatnie lata Polski niepodległej. Kampania 1939 roku".
17 września 1939 roku do III Rzeszy przyłączył się Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Nóż w plecy ze strony Sowietów i brak pomocy zachodnich sprzymierzeńców pogrzebał ostatnie nadzieje Rzeczpospolitej na obronę. IV rozbiór Polski stał się faktem.
bm