5 czerwca 1944 roku zmarł Józef Beck - minister spraw zagranicznych w rządzie Aleksandra Prystora. Jego działalność polityczna do dziś budzi ostre spory.
Sylwetkę Józefa Becka, ministra spraw zagranicznych w rządzie II Rzeczypospolitej Polskiej, w latach 1932-1939 przybliżył Sławomir Szof w audycji z cyklu "Postacie XX wieku", nadanej w 1990 roku. Gościem audycji był historyk, prof. Adam Dobroński.
Spotkanie z Piłsudskim i błyskawiczna kariera
- Wydaje się, że Józef Piłsudski od początku szykował młodego legionistę na stanowisko ministra - mówił prof. Dobroński. Marszałek bardzo wcześnie zwrócił uwagę na młodziutkiego Becka, czyniąc go członkiem swego sztabu. Późniejszy wybór Józefa Becka na ministra wcale więc polskiej opinii publicznej nie zdziwił. Niechętnie natomiast przyjęła tę zmianę Francja. Beck, z niewiadomych przyczyn, też nie darzył polityków tego kraju sympatią. A jednak w roku 1939 również stamtąd oczekiwał sygnału wsparcia dla zagrożonej wojną ojczyzny.
Historyczne przemówienie. Deszcz gratulacji i… świadomość klęski.
5 maja roku 1939 Józef Beck wygłosił na posiedzeniu Sejmu mowę, która, w jego zamierzeniu, miała być odpowiedzią na groźby ze strony Hitlera. Słów jego wysłuchali nie tylko posłowie, lecz także przedstawiciele korpusu dyplomatycznego oraz dziennikarze zza granicy. Mowę transmitowały rozgłośnie zarówno krajowe, jak i zagraniczne. Minister stwierdził, że Gdańsk, którego przejęcia domagały się Niemcy, musi pozostać terenem należącym do Polski. Podkreślił też, że niemieckim żądaniom zamierza stawić opór, nawet gdyby musiało dojść do walki zbrojnej. "Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor" - stwierdził.
Przemówienie przysporzyło Beckowi wielkiej popularności i zjednało mu sympatię zarówno w Polsce, jak i za granicą.
- Kiedy jednak nazajutrz po swoim wystąpieniu otrzymywał niezliczoną ilość depeszy z gratulacjami, z wściekłością je niszczył. Wiedział, że Polska już przegrała wojnę i że żadne słowa nie zastąpią dział, czołgów ani mądrze prowadzonej walki - powiedział w audycji prof. Adam Dobroński.
Polityk dziwnie łatwowierny
Trudno ostatecznie ocenić Józefa Becka jako polityka i człowieka. - Odznaczał się on z pewnością wielkim charakterem, wybitnym umysłem i nieograniczoną ambicją - zauważył prof. Dobroński. Zarzucano mu jednak lekceważenie w dyplomacji doświadczeń przeszłości. Inną wadą Becka było łatwe uleganie złudzeniom. Polityk nie wierzył, by Adolf Hitler mógł napaść na Polskę, bo rozmawiając z niemieckim przywódcą, był pewien, że ma do czynienia z człowiekiem znacznie mniejszego formatu niż on sam. Zupełnie inny był stosunek pułkownika do ZSRS. - Nie liczył na stabilny sojusz ze wschodnim sąsiadem. Moim zdaniem przejawiał w tej sprawie zdrowy rozsądek - skomentował historyk.
Przyjaciel marszałka
Józef Beck urodził się 4 października 1894 roku. Był pułkownikiem dyplomowanym artylerii Wojska Polskiego. W latach 1914-1917 walczył w polskich Legionach, pełnił też funkcję adiutanta marszałka Józefa Piłsudskiego, po którego stronie opowiedział się podczas zamachu majowego w roku 1926. To właśnie za położone wówczas zasługi Piłsudski - jeszcze w tym samym roku - uczynił Becka szefem gabinetu ministra spraw wojskowych, na którym to stanowisku pułkownik pozostał do roku 1930. Beck krótko piastował też urząd wicepremiera, by w 1932 roku objąć fotel szefa resortu spraw zagranicznych.
Do wybuchu II wojny światowej samodzielnie prowadził polską politykę zagraniczną. Przyczynił się do zawarcia w 1932 roku paktu o nieagresji z ZSRS, a 2 lata później podpisał, także z Niemcami, deklarację o niestosowaniu przemocy. W 1938 spowodował zajęcie przez Polskę, należącego dotychczas do Czechosłowacji - Zaolzia, a w roku następnym doprowadził do sojuszu z Wielką Brytanią. Po agresji sowieckiej na Polskę (17 września 1939) Józef Beck ewakuował się wraz z rządem do Rumunii, gdzie go internowano.