Nadal olśniewał piękną architekturą i bogactwem, nadal tętnił życiem. Jednak już wkrótce miało się okazać jak słaby był w istocie. Tę smutną prawdę uzmysłowili Rzymianom Goci.
Alaryk, król Gotów, Wieczne Miasto oblegał kilkakrotnie. W listopadzie 408 roku, gdy Cesarstwo Rzymskie zerwało z probarbarzyńską polityką doradcy cesarskiego Stylichona, a tytuł magiter officiorum przyjął Olimpiusz, rozgoryczony faktem zerwania układu pokojowego władca zjednoczonych plemion Terwingów i Greutungów ruszył na Rzym. 30 tys. rozjuszonych barbarzyńców otoczyło miasto. Już wkrótce okazało się, że żołnierze wcale nie chcą zdobywać metropolii. Pozbawiając ludność dostaw żywności, pragnęli jedynie „pogrozić palcem” Imperium, którego potęga w miarę pogłębiających się problemów wewnętrznych słabła. Alaryk zadowolił się łupami i odstąpił od oblężenia. Jego celem było zawarcie sojuszu z cesarzem Honoriuszem, tak by jego lud mógł spokojnie egzystować w granicach Cesarstwa w zamian za militarne wsparcie legionów. Gocki król wolał od zbrojnego rozwiązania konfliktu układ z rzymskim władcą, dzięki któremu mógł zapewnić sobie i poddanym ochronę przed napierającymi Hunami. Jednak, choć cesarz początkowo czynił nadzieje barbarzyńskiemu wojownikowi, ostatecznie odrzucił jego żądania i wezwał oddziały wojskowe z Dalmacji dla wydania wojny byłemu sojusznikowi.
Alaryk powrócił więc pod bramy dawnej stolicy Cesarstwa, lecz wciąż był zainteresowany negocjacjami. Posłał do Rawenny, gdzie przebywał Honoriusz, poselstwo, któremu dla nadania większej powagi przewodniczył biskup Rzymu, Innocenty. Ponieważ na dworze doszło w tym czasie do zmian najwyższych urzędników – znaczenie stracił Olimpiusz a najwyższe godności otrzymał Jowiusz, prefekt pretorianów i zwolennik układów z Gotami – w Rimini odbyły się pokojowe rozmowy, podczas których Alaryk „zażądał, żeby każdego roku dawano mu określoną ilość złota oraz pewną ilość zboża i aby mógł zamieszkiwać ze wszystkimi, którzy mu towarzyszyli, obie Wenecje, Norykum i Dalmację” (Zosimos, Nowa historia V, 53). I znowu otrzymał obietnicę od Rzymian, że spełnione zostaną jego warunki jednak, gdy do swoich postulatów dołączył oficjalną nominację swojej osoby na najwyższy stopień wojskowy, Honoriusz zerwał wszelkie zawarte przedwstępnie układy. Rozżalony Alaryk apelował więc do cesarza, aby oszczędził Rzym, zgadzając się na przyjaźń z nim, gdyż w jej imię, gotów jest zrezygnować z Wenecji i Dalmacji, dostaw złota, a także z wysokiego urzędu. Cesarz pozostał nieugięty toteż Goci po raz trzeci ruszyli na Rzym i inne miejscowości.
Korzystając również z okazji obwołali władcą Zachodniego Imperium Pryskusa Attalusa, ówczesnego prefekta Rzymu, mając nadzieję, że ten będzie orędownikiem ich sprawy. Wkrótce mieli się jednak zawieść na obranym cesarzu, dlatego Alaryk zdecydował się ponownie przystąpić do rokowań z Honoriuszem i wspólnie pozbawić go tytułu. Gdy Attalusowi została odebrana purpura w lipcu 410 roku, król gocki i prawowity cesarz Zachodu przystąpili do rozmów w miejscowości Aloes, niedaleko Rawenny. Negocjacje zostały przerwane atakiem oddziału Sarusa na nieprzygotowane do walki grupy barbarzyńców Alaryka. Ponieważ Salarus był głównym rywalem gockiego władcy a zbrojne uderzenie było spowodowane tajnym paktem z Honoriuszem, rozjuszony oszustwem król po raz czwarty pomaszerował oblegać Rzym. Tym razem jednak z zamiarem jego zdobycia.Król Gotów za punkt dowodzenia obrał teren niedaleko Bramy Solnej, gdzie mury były łatwiejsze do sforsowania. Goci nigdy nie słynęli z umiejętności oblegania miast. Alaryk rozkazał szczelnie okrążyć metropolię tak, by nikt nie mógł z niej uciec.
Według źródeł historycznych – listu św. Hieronima do Principii i Historii wojen Prokopiusza, głód jaki zapanował w wewnątrz był tak straszny, że mieszkańcy Rzymu posuwali się nawet do kanibalizmu. Ostatecznie 24 VIII 410 roku Goci wtargnęli do dawnej stolicy cesarstwa, a stało się to jak sugeruje Sozomen w Historii Kościoła dzięki zdradzie. Wydać Rzymian Alarykowi mieli arianie bądź poganie. Prokopiusz wspomina także pewną bogatą, sławną niewiastę o imieniu Proba, której żal zrobiło się mieszkańców doznających tylu cierpień i rozkazała swym sługom by nocą otworzyli bramy wejściowe, wpuszczając tym samym Gotów do środka. Nie wiemy jednak jaka była prawdziwa wersja wydarzeń.
Barbarzyńcy plądrowali Rzym przez kolejne trzy dni i noce. Podpalili ogrody, termy na Palatynie, pałac Salustiusza, Basilica Aemilia, rezydencję na Awentynie, Świątynię Pokoju oraz wiele innych budynków. Zdewastowali również bazylikę Jana i Pawła oraz katakumby. Trupy przewalały się po ulicach, a Goci w dzikim szale napełniali sakwy łupami, po drodze niszcząc, gwałcąc i zabijając.
Choć wspomnienia historiografów na temat walk w mieście były przepojone wszelkimi okropnościami, wszyscy byli zgodni, co do jednego – najazd Alaryka był jedną z najbardziej „cywilizowanych grabieży”, jakie kiedykolwiek w historii spotkało starożytne miasto. Gocki król miał ponoć wyznaczyć miejsca, w których bezbronna ludność mogła się schronić i zachować życie. Św. Augustyn kilka lat po tym wydarzeniu napisał: „Bóg [dopuścił], że Rzym zdobyty został przez barbarzyńców, ale takich, co wbrew zwyczajom dotychczasowych wojen, wszystkich chroniących się w miejscach świętych przez szacunek dla religii chrześcijańskiej oszczędzili. […] W taki oto sposób Pan prawdziwy i Rządca wszechrzeczy i na Rzymian zesłał chłostę, acz umiarkowaną […].” (św. Augustyn, Państwo Boże V, 23)
Katarzyna Kakiet