Minister Zbigniew Rau i premier Mateusz Morawiecki "mieli również liczne okazje do bezpośrednich spotkań i rozmów z obecnym wicekanclerzem i najprawdopodobniej przyszłym kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Minister Rau spotkał się z nim ostatni raz w lipcu br., a już po wyborach rozmawiał z nim także telefonicznie" - podkreślił Szymon Szynkowski vel Sęk.
Minister przypomniał przy okazji, że "w 2022 r. będziemy obchodzić 50 rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych z Republiką Federalną Niemiec i że to właśnie socjaldemokratyczny kanclerz Willy Brandt stał wówczas, 50 lat temu, na czele niemieckiego rządu".
Zdaniem Szymona Szynkowskiego vel Sęk "nowy rząd to szansa na przełamanie impasu w kilku istotnych, w szczególności dla Polonii, sprawach". - Z zadowoleniem przyjęliśmy długo oczekiwaną gwarancję rządu federalnego sfinansowania remontu Domu Polskiego w Bochum i rozpoczęcie prac utrzymaniowych na fasadzie budynku oraz akceptację projektu remontu - dodał.
- Oczekujemy, że z życzliwym wsparciem nowego rządu niemieckiego, uda się już bez dalszej zwłoki przeprowadzić docelowe prace remontowe w tym ważnym dla Polonii obiekcie. Mamy również bardzo konkretne oczekiwania co do uwzględnienia w umowie koalicyjnej, zawiązującej przyszły rząd federalny, najważniejszych polskich kwestii - podkreślił Szynkowski vel Sęk. Minister wyraził nadzieję, że "odpowiedni zapis, podkreślający rangę dwustronnych relacji, zostanie zawarty w tej umowie".
Wśród istotnych zagadnień według Szynkowskiego vel Sęk pozostaje kwestia "wzniesienia w Berlinie pomnika poświęconego polskim ofiarom niemieckiej agresji, jak również zapis o konieczności systemowego wsparcia nauczania języka polskiego w postaci specjalnego funduszu - powinny, z racji swojej wagi dla wzajemnych relacji, również zostać ujęte w zapisach umowy koalicyjnej".
Konfrontacyjna polityka wobec Polski
Minister przywołał wypowiedź kanclerz Angeli Merkel, która powiedziała o konieczności porzucenia konfrontacyjnej polityki wobec Polski. - Dla nas dzisiaj znaczenie mają przede wszystkim czyny, a nie deklaracje - podkreślił.
Dalej zaznaczył, że "kontynuowanie kursu karcenia wybranych państw członkowskich przez instytucje Unii Europejskiej, w dłuższej perspektywie nieuchronnie doprowadzi do jej atrofii". Podkreślił też, że "cieszy fakt, że środowiska eksperckie czy świat biznesu dostrzegają to ryzyko i zdecydowanie warto docenić ich wysiłki. To jednak, czego dzisiaj najbardziej potrzebujemy, to pilne działanie unijnych instytucji, prowadzące do załagodzenia niepotrzebnych, sztucznie wywołanych napięć".
Pani kanclerz Merkel "potwierdziła rzecz dla nas oczywistą - jest to potrzebny sygnał, ale pytanie pozostaje, czy nasi unijni partnerzy potrafią zdobyć się nie tylko na refleksję, ale też na konkretne działania w duchu tej refleksji" - mówił wiceszef MSZ.
Minister przywołał oświadczenie Niemieckiej Komisji Stosunków Gospodarczych z Europą Wschodnią, która oceniła, że "opóźnienia w rozdziale środków unijnych uderzają także w niemieckie przedsiębiorstwa." Zwrócił też uwagę na fakt, że "głos niemieckiego biznesu wyraźnie pokazuje, jakie zagrożenia płyną z czysto arbitralnych, nieosadzonych w prawie wspólnotowym, decyzji, a w konsekwencji z nieuczciwego wykorzystywania unijnych mechanizmów i środków finansowych do nacisków politycznych".
"Spekulacje o polexicie są wysoce nieodpowiedzialne"
- Podzielam tezę przewodniczącego Komisji Wschodniej Niemieckiej Gospodarki, Olivera Hermesa, że spekulacje o Polexicie są wysoce nieodpowiedzialne - mówił Szynkowski. - Za chwilę również dla Brukseli stanie się jasne, że uderzenie w polską gospodarkę oznaczać będzie wyłącznie osłabienie potencjału całej Unii Europejskiej, bez żadnych spodziewanych politycznych zysków - podkreślił minister. - Oby ta refleksja nie przyszła za późno - dodał.
- Trudno dzisiaj oszacować skalę skutków tej samozwańczej kampanii, wymierzonej w założeniu w Polskę i Węgry, a tak naprawdę w najbardziej żywotne interesy całego europejskiego projektu - mówił Szynkowski. - Pewne jest natomiast, że za faktyczne osłabianie Unii i prowokowanie antyunijnych nastrojów w czasach, gdy solidarność narodów jest tak bardzo potrzebna, brukselscy zwolennicy karania Polski i Węgier poniosą pełną polityczną odpowiedzialność - stwierdził.
- Jestem przekonany, że głosy sprzeciwu wobec arbitralnych decyzji blokujących należne Polsce środki na podźwignięcie gospodarki z kryzysu wywołanego pandemią, będą pojawiać się coraz częściej, wyraźnie rezonując w europejskiej przestrzeni publicznej - zauważył na koniec minister Szymon Szynkowski vel Sęk.
PAP/ho