Janine di Giovanni zauważa, że w przeszłości stawianie zbrodniarzy wojennych przed wymiarem sprawiedliwości było utrudnione przez wyzwania związane z dokumentowaniem przestępstw w sposób, który spełniałby międzynarodowe normy prawne.
Autorka przytacza kilka przykładów, w tym wojnę domową w Syrii, którą uważa się za jedną z najlepiej udokumentowanych w historii. Jednak do dziś mała część z licznych materiałów przedstawiających popełnione tam zbrodnie została wykorzystana przed sądami, głównie z powodu braku woli politycznej do stworzenia międzynarodowego trybunału mającego osądzić te przestępstwa - podkreśla di Giovanni.
Z inną sytuacją mieliśmy do czynienia w wypadku wojen w byłej Jugosławii i Rwandzie, gdzie mimo powstania specjalnych sądów międzynarodowych, liczba skazanych za zbrodnie wojenne była śmiesznie niska w porównaniu ze skalą tych przestępstw, liczbą zabitych i rozmiarem zniszczeń - opisuje autorka "Foreign Affairs". W obu przypadkach, gdyby od początku rzetelnie zbierano dowody zbrodni i identyfikowano sprawców, ten bilans byłby z pewnością inny - ocenia pisarka.
Rosyjska kampania terroru wymierzona w ludność cywilną Ukrainy może być więc napędzana również poczuciem bezkarności - zaznacza di Giovanni. "Kreml doskonale zdaje sobie sprawę z okropnych zbrodni, których Rosja dopuściła się podczas wojen czeczeńskich, wojny w Gruzji w 2008 r. i wojny domowej w Syrii, za które nie spotkały ją niemal żadne międzynarodowe konsekwencje (...) rosyjscy dowódcy mogą kalkulować, że podobne zachowanie na Ukrainie również ujdzie im płazem" - zauważa dziennikarka.
Część problemu leży też w niezwykle powolnym tempie międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości – dodaje di Giovanni. Identyfikacja sprawców zbrodni w Jugosławii i Rwandzie trwała tyle, że większość oskarżonych zestarzała się lub umarła - uzupełnia.
Wielu obserwatorów ma w związku z tym sceptyczny stosunek do międzynarodowych trybunałów. Jak pisze dziennikarka, sam Putin być może liczy na to, że nawet wydany za nim przez Międzynarodowy Trybunał Karny nakaz aresztowania nie stanowi dla niego większego zagrożenia, ze względu na powolność międzynarodowych mechanizmów prawnych.
Zdaniem di Giovanni niezbędna jest więc determinacja w skrupulatnym zbieraniu dowodów rosyjskich zbrodni na Ukrainie, by nie powtórzyły się sytuacje z przeszłości. Jak zaznacza pisarka, będzie to o tyle łatwiejsze, że okropne zbrodnie popełniane podczas tej wojny są niemal od samego początku dobrze dokumentowane, w wyraźnym celu użycia tych materiałów podczas procesów.
Jeśli jednak te wszystkie wysiłki mają zakończyć się sukcesem, to niezbędne będzie powołanie specjalnego trybunału międzynarodowego, który osądzi zbrodnie popełnione na Ukrainie - podkreśla autorka "Foreign Affairs". Niezależnie od tego, praktykowany tam nowy, prowadzony na bieżąco sposób dokumentowania naruszeń praw człowieka może, przy odpowiednim wsparciu wspólnoty międzynarodowej, ustanowić nowy standard, który będzie wykorzystywany również podczas innych konfliktów - komentuje.
Już teraz widać, że wysiłki zmierzające do rozliczenia Rosjan przez międzynarodowy wymiar sprawiedliwości spotkały się z szerokim międzynarodowym poparciem, większym niż w wypadku poprzednich wojen, a sprawa osądzenia zbrodni będzie kluczowa dla odbudowy ukraińskiego społeczeństwa po wojnie i obrony jej demokracji przed przyszłymi zagrożeniami - konkluduje di Giovanni.
PAP/ks