Sobotnia Szkoła Sióstr Dominikanek w Żółkwi jest jedną z najpopularniejszych placówek oświatowych w mieście. Każdego roku do pierwszej klasy zgłasza się więcej dzieci, niż siostry mogą przyjąć. Nawet teraz, w czasie wojny, uczy się tu 30 pierwszoklasistów. Łącznie do szkoły uczęszcza ponad 160 dzieci.
05:24 Sobotnia Szkoła Sióstr Dominikanek w Żółkwi_PRdZ.mp3 Sobotnia Szkoła Sióstr Dominikanek w Żółkwi. Materiał przygotował Eugeniusz Sało
– Ze względu na wojnę nie pracujemy teraz przy klasztorze, tylko w szkole państwowej. Uczniowie mają dwie godziny języka polskiego i godzinę katechezy – powiedziała s. Sara Łakoma ze Zgromadzenia Sióstr Św. Dominika w Żółkwi. – Staramy się wychowywać ich w duchu chrześcijańskim, pokazywać im to, co piękne, choć czasem alarm przerywa nam pracę, schodzimy do schronów, ale pracujemy dalej. Chętnych do nauki jest wielu. Dzieci, jak to dzieci, jedni uczą się dobrze, inni uczą się troszeczkę mniej, ale chcemy dać im taką radość bycia ze sobą i być z nimi w takim normalnym życiu. Mimo że oni myślami często są gdzieś daleko na wschodzie, często są z wojną, to jednak chcemy, żeby ich przyszłość była budowana na wartościach. Chcemy ich tego uczyć – dodała siostra dominikanka.
Fot. Karina Wysoczańska/ Nowy Kurier Galicyjski
Do szkoły uczęszczają dzieci w różnym wieku, różnych narodowości i wyznań. Przychodzą tu by razem odkrywać zawiłości polszczyzny, uczyć się religii i po prostu być ze sobą. Aktywnie biorą udział w olimpiadach i konkursach językowych. Często są też ich laureatami.
– Tutaj jest bardzo ciekawie. Lubię uczyć się polskiego i dowiadywać się więcej o Jezusie. Jest tu lepiej niż w zwykłej szkole. Mamy trzy lekcje dziennie. A w zwykłej szkole mamy aż sześć lekcji, na których chce mi się spać – powiedziała Olenka, uczennica sobotniej szkoły.
– Podoba mi się tu taka miłość i przyjaźń od sióstr. Czuje się tu bardzo dobrze. Są tu miłe dzieci, jest wesoło i przyjemnie – podzieliła się wrażeniami Waleria, uczennica szkoły w Żółkwi.
Po wybuchu wojny uczniowie tej szkoły zaangażowali się też w pomoc uciekinierom wojennym. W pierwszych dniach rosyjskiej inwazji młodzież przygotowywała gorące posiłki na granicy. Teraz przy klasztorze sióstr dominikanek pomagają też rozdawać pomoc humanitarna najbardziej potrzebującym mieszkańcom miasta.
Eugeniusz Sało
dad