15 września Komisja Europejska zniosła unijny zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Polski, Bułgarii, Rumunii, na Słowację i na Węgry. Bruksela zobowiązała natomiast Kijów do przedstawienia mechanizmu ograniczenia napływu ziarna do Unii, by nie doprowadzić do destabilizacji sytuacji w pięciu przyfrontowych państwach.
Polska, Słowacja i Węgry wprowadziły natomiast własne zakazy, a Ukraina złożyła skargę na nie do Światowej Organizacji Handlu. Komisja Europejska rozmawia teraz z Ukrainą na temat systemu zezwoleń na eksport, by nie zakłócić sytuacji na rynkach w pięciu krajach, Polska chce przenieść tę dyskusję na unijne forum. - Chcemy, żeby ten proces był przejrzysty i zakładał udział wszystkich 27 państw członkowskich Unii Europejskiej - podkreślił ambasador Polski przy Unii Andrzej Sadoś w rozmowie z brukselską korespondentką Polskiego Radia Beatą Płomecką.
Dodał, że dzisiejsza dyskusja ma dotyczyć także wyzwań wspólnej polityki rolnej.
Po złożeniu przez Kijów skargi w WTO Warszawa chce rozmów na temat nadmiernego importu tylko w gronie 27-mki, dziś na szczeblu ambasadorów, a później także na szczeblu ministerialnym i odmawia dyskusji w ramach tak zwanej platformy zbożowej z udziałem Komisji, pięciu przyfrontowych krajów oraz Ukrainy. - Ze względu na bezpieczeństwo procesowe- wyjaśnił ambasador Polski przy Unii.
Bruksela jutro organizuje konsultacje w tym formacie. Polska uważa, że warunkiem udziału w rozmowach jest wycofanie skargi przez Ukrainę.
Część unijnych dyplomatów uważa, że jeśli wkrótce rozpocznie się postępowanie przed WTO w tej sprawie, to zamknięte zostanie okno możliwości rozwiązania problemu na drodze dialogu. W sporze z Ukrainą w Światowej Organizacji Handlu Polskę, Słowację i Węgry będzie reprezentować Komisja Europejska, a w delegacji będą także eksperci z tych trzech krajów.