Analitycy zwracają uwagę na potencjalne ryzyko i niepewne korzyści tak ważnej decyzji. Zaznaczają, że ukraińska armia posiada ograniczoną liczbę takich pocisków i nie jest jasne, czy zachodni sojusznicy przekażą Kijowowi więcej rakiet tego typu, a jeśli tak, to jak duża będzie to liczba.
Nie wiadomo, co w tej sprawie postanowi prezydent USA Joe Biden, który spotkał się ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Wołodymyrem Zełenskim w czwartek w Białym Domu. Zełenski lobbuje za tym, by dostać zgodę na wykorzystanie pocisków dalekiego zasięgu i przenieść wojnę na terytorium Rosji.
"NYT" podkreśla, że Kreml często stosuje groźby, by odstraszyć Zachód od dostarczenia Ukrainie bardziej zaawansowanego uzbrojenia. Krytycy Bidena i jego sojuszników oceniają, że są oni zbyt łatwo zastraszani putinowską retoryką. Zwolennicy zaznaczają natomiast, że dzięki temu podejściu udało się uniknąć agresywnej rosyjskiej odpowiedzi.
ZOBACZ TEŻ: Radosław Sikorski za zniesieniem ograniczeń na ataki Ukrainy w głąb Rosji
Akcje odwetowe
Według amerykańskiego wywiadu Rosja mogłaby odpowiedzieć na pozwolenie na użycie rakiet wzmocnieniem działań sabotażowych i podpaleń w Europie, a nawet atakami śmiercionośnymi na amerykańskie i europejskie bazy wojskowe.
Przedstawiciele strony amerykańskiej podkreślają, że rosyjski wywiad wojskowy GRU odpowiada za większość aktów sabotażu, do których doszło w ostatnim czasie w Europie. W ocenie amerykańskiej Władimir Putin w reakcji na potencjalną zgodę na użycie przez Ukrainę uzbrojenia może zdecydować się na rozszerzenie kampanii sabotażowej, a nie na otwarte ataki na obiekty amerykańskie i europejskie bazy, by ograniczyć ryzyko większego konfliktu - czytamy w artykule nowojorskiej gazety.
Ukraina otrzymała od partnerów trzy rodzaje pocisków dalekiego zasięgu: amerykańskie ATACMS, brytyjskie Storm Shadow i francuskie SCALP.
PAP/dad