Wojska rosyjskie starają się również zdobyć mniejsze miejscowości w Donbasie, ale ich ofensywa w tym regionie ma być skutecznie powstrzymywana. Ponadto wzdłuż całej linii frontu trwa intensywny ostrzał artyleryjski. Rzecznik Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy Ołeksandr Sztupun powiedział, że Rosjanie przeprowadzają ataki rakietowe na infrastrukturę krytyczną i cywilną: "Ponad połowa wrogich rakiet i bezzałogowców została zestrzelona.
Łącznie ostatniej doby najeźdźcy wystrzelili 32 rakiety oraz przeprowadzili 25 ataków lotniczych oraz dokonali 80 ostrzałów rakietami z wieloprowanicowych systemów. Trafione przez wroga zostały obiekty infrastruktury krytycznej i energetycznej w obwodach: wołyńskim, równieńskim, charkowskim, chmielnickim, kirowohradzkim, czerkaskim, zaporoskim, odeskim i mikołajowskim. Na kierunkach wołyńskim i poleskim sytuacja pozostaje bez zmian."
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy informuje również o atakach artyleryjskich na pozycje Rosjan w Nowej Kachowce w obwodzie chersońskim oraz w w obwodzie zaporoskim. Zranionych i zabitych zostało kilkuset Rosjan.
Oprócz tego aktywne jest ukraińskie lotnictwo, które miało przeprowadzić 17 uderzeń na wrogie cele. Ukraińskie wojska rakietowe i artyleria trafiły m.in. skład amunicji i stacje radiolokacyjną agresora.
ISW: "kucharz Putina" tworzy rozbieżności w rosyjskich władzach
Jewgienij Prigożyn, określany jako "kucharz Putina", tworzy rozbieżności w rosyjskich władzach - pisze amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Z Prigożynem związana jest najemnicza firma wojskowa tzw. grupa Wagnera.
Eksperci podkreślają w najnowszej analizie, że Prigożyn "nadal tworzy rozbieżności w rosyjskim rządzie" w związku z budowaną tzw. linią Wagnera - czyli paśmie umocnień na północnym wschodzie Ukrainy. Wydaje się, że wątek ten nie jest zbieżny z rozpowszechnianą przez Kreml narracją na temat przebiegu wojny - czytamy.
Kanały w Telegramie związane z Prigożynem i grupą Wagnera podały, że rosyjscy regionalni urzędnicy wstrzymali rozszerzenie "linii Wagnera", tworzonej wzdłuż linii frontu w obwodzie ługańskim i donieckim oraz w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim.
Prigożyn oskarżył rosyjskich urzędników, których określił jako "wrogich biurokratów", o to, że "bezpośrednio opowiada się przeciwko interesom ludności" i nie broni jej.
Jak podkreśla ISW, "rosyjska społeczność nacjonalistyczna niejednokrotnie oskarżała Kreml o to, że nie jest on w stanie obronić granicy obwodu biełgorodzkiego", graniczącego z Ukrainą. Możliwe, że Prigożyn stara się wzmocnić ich żądania - wskazują analitycy.
"Kreml najpewniej próbuje utrzymać swoje ograniczone ramy wojny, co zapewne będzie irytować społeczność nacjonalistyczną, którą niepokoi brak obrony wokół obwodu biełgorodzkiego" - napisano.
Grupa Wagnera to prywatna firma wojskowa powiązana z prokremlowskim biznesmenem Prigożynem. Jeszcze przed rozpoczęciem prowadzonej na pełną skalę inwazji Rosji na Ukrainę grupa Wagnera została obłożona sankcjami przez USA i Unię Europejską. Firmie najemniczej zarzuca się udział w trwającej od 2014 r. rosyjskiej agresji na ukraiński Donbas oraz "poważne łamanie praw człowieka" w miejscach takich jak Libia, Syria czy Republika Środkowoafrykańska.
Zmobilizowani Rosjanie, którzy odmówili walki, są więzieni
Zmobilizowani Rosjanie, którzy po przybyciu na linię frontu odmówili walki na wschodzie Ukrainy, są więzieni, okupanci wywierają na nich nacisk psychologiczny - przekazał w niedzielę lojalny wobec Kijowa gubernator obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj.
Hajdaj poinformował, że zmobilizowanych, którzy odmówili udziału w walkach, zatrzymano w Kreminnej. Według gubernatora są oni więzieni na terenie jednego z przedsiębiorstw.
Szef władz obwodowych przekazał, że w 488 pułku zmechanizowanym ok. 70 proc. zmobilizowanych po przybyciu na pozycje na linii frontu odmówiło walki.
"Niektórzy uciekli, resztę trzymają pod strażą i wywierając na nich nacisk psychologiczny, próbują sprawić, by powrócili do służby i zostali wysłani do ataku" - napisał Hajdaj w "Telegramie".
Gubernator zwrócił uwagę, że na północy obwodu ługańskiego coraz częściej ludność szantażowana jest przez okupantów wyłączaniem prądu w miejscowościach. To zmusza niektórych ludzi do opuszczania własnych domów - czytamy.
W Siewierodoniecku okupacyjne władze tworzą listy chętnych do zamieszkania w cudzych mieszkaniach.
IAR/PAP/ks