We wtorek portal Politico podał, że rząd Orbana sygnalizuje gotowość do kompromisu w sprawie unijnej pomocy dla Ukrainy w wysokości 50 mld euro, którą zablokował na unijnym szczycie w grudniu.
Warunkiem zniesienia weta przez Budapeszt w tej sprawie ma być poddawanie finansowania corocznym przeglądom. Plan Budapesztu zakłada przekazywanie co roku Ukrainie 12,5 mld euro w formie dotacji i pożyczek, czyli w sumie 50 mld euro w ciągu czterech lat, czyli tylu, ile zakłada propozycja Komisji Europejskiej.
Jak donosi Euronews, to nie jedyne żądanie Węgier, które domagają się ponadto przedłużenia na dwa lata czasu na wykorzystanie przysługujących im środków z funduszu odbudowy, które wciąż pozostają zamrożone.
KE odblokowuje Budapesztowi fundusze
Komisja Europejska oświadczyła w połowie grudnia, że odblokowała Węgrom 10,2 miliarda euro zamrożonych funduszy polityki spójności. Jej zdaniem Budapeszt spełnił warunki dotyczące niezależności sądownictwa.
Jednak od grudnia zamrożone są środki w ramach funduszu odbudowy, którego wartość dla Węgier wynosi 10,4 mld euro, w tym 6,5 mld w dotacjach oraz 3,9 mld w pożyczkach.
W celu ich odblokowania Budapeszt musi wypełnić warunki postawione przez KE. Jak na razie z KPO Węgry otrzymały dostęp do 920 mld euro zaliczek.
Nadzwyczajny szczyt unijny, podczas którego państwa członkowskie zdecydują o finansowej pomocy dla Kijowa, odbędzie się 1 lutego.
"Dobrze widzieć, że Komisja Europejska przygotowuje plan B na 1 lutego, zgodnie z którym wsparcie finansowe udzielone Ukrainie mogłoby być zarządzane poza budżetem UE. To dobra decyzja! Plan B Komisji jest węgierskim planem A!" – napisał Orban na portalu X po doniesieniach Politico.
Meloni chce wpłynąć na Orbana
Bloomberg poinformował w środę, że premier Włoch Giorgia Meloni stara się przekonać Orbana do wycofania swojego weta w tej sprawie i poprawy stosunków z Kijowem, w tym podejścia do ukraińskich aspiracji dołączenia do UE.
Według agencji mogłoby to utorować drogę dla Fideszu, partii Orbana, do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR), do której należy m.in. ugrupowanie Meloni – Bracia Włosi, Prawo i Sprawiedliwość (PiS), Szwedzcy Demokraci czy hiszpańska partia Vox.
"Wzmocniłoby to ECR przed wyborami europejskimi tego lata, w których oczekuje się, że ugrupowania skrajnie prawicowe zyskają na popularności" – komentuje Bloomberg.
Obecnie eurodeputowani Fideszu od 2021 roku nie należą do żadnej z grup politycznych PE. Wcześniej zasiadali we frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL), jednak odeszli z niej, uprzedzając prawdopodobne z niej wykluczenie.
Po wyborach do PE w 2019 roku Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy mieli 62 mandatów, tj. 8,2 proc. wszystkich miejsc. Bloomberg ocenia, że po dołączeniu Fideszu do frakcji miałaby ona szansę stać się trzecią co do wielkości w PE po czerwcowych wyborach.
PAP/dad