Śpiewanie kolęd jest tak bardzo mocno wpisane w polską tradycję, że kolędujemy aż do 2 lutego, czyli do święta Ofiarowania Pańskiego. I aby trwać w tej świątecznej atmosferze, w Mościskach, w obwodzie lwowskim, po raz pierwszy zorganizowano festiwal kolęd i pastorałek. W miejscowym domu kultury wystąpiły zespoły parafialne z całego dekanatu.
Wszystkich zebranych przywitał ks. Władysław Derunow, proboszcz parafii Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Mościskach. – Na ziemi mościskiej w okresie Bożego Narodzenia jest pozdrowienia „Dzieciątko się nam narodziło – cały świat rozweseliło”. Tak odpowiadają na to powitanie – zaznaczył.
W wydarzeniu wziął udział konsul Rafał Kocot, kierownik Wydziału Polonii i Polaków Konsulatu Generalnego RP we Lwowie. Dyplomata podkreślił, że niektóre kolędy i pastorałki można usłyszeć tylko w tych miejscowościach na ziemi mościskiej.
Podczas przeglądu kolęd i pastorałek wystąpiły zespoły parafialne z Mościsk oraz pobliskich miejscowości – Krysowic, Strzelczysk, Pnikuta, Czyszek, Trzcieńca i Sądowej Wiszni. Kolędy brzmiały we własnych aranżacjach muzycznych po polsku i po ukraińsku.
Festiwal Kolęd i Pastorałek w Mościskach
– Zespół "Betlejem składa się od starszych do najmłodszych. Co rocznie dochodzą nowi uczestnicy, którzy grają i śpiewają na chwałę Panu – powiedziała Lilia Danyłko z parafii Matki Bożej Fatimskiej w Krysowicach. – Przyjechaliśmy zaśpiewać kolędy i pastorałki "Wśród nocnej ciszy", "Chrystos sia rożdaje", "U temnoti nad mistom" i "Pastorałka od serca do ucha".
– Jest to takie swoje bogactwo lokalne. Jest taka kolęda „Betlejemskie pole” u nas bardzo często śpiewana w Mościskach czy na przykład zespół ze Strzelczysk tak bogato na swój sposób zaśpiewał, że do serca to dochodzi – powiedział Andrzej Kuper z parafii Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Mościskach.
– Ja też się uczę kolęd. Więc piękne one były takie, nigdy niesłyszane. Więc cel jest taki, aby zachować bogactwo, to dziedzictwo w tych ludziach, którzy oni otrzymali ze swoich domów czy parafii – podsumował ks. proboszcz Władysław Derunow.
W czasach sowieckich, aż do lat 90-ch XX wieku mieszkańcy pobliskich wiosek chodzili do klasztoru w Mościskach, który jako jedyny był otwarty. Idąc pieszo nawet kilkanaście kilometrów wspólnie kolędowali.
Festiwal Kolęd i Pastorałek w Mościskach
– Kiedyś było tak, że przychodziliśmy do kościoła przede mszą i przez pół godziny kolędowaliśmy. To były różne kolędy, takie starodawnie, każdy starał się kolędować takie, których później nie było podczas mszy. Pomimo tego, że chodziliśmy siedem kilometrów pieszo, ale człowiek szedł z radością, bo to był okres świąteczny – podkreśliła Stanisława Koleśnicka, parafia Przenajświętszego Serca Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi w Strzelczyskach.
Każdy zespół otrzymał pamiątkowy dyplom. Dzieci i młodzież z parafii przygotowały specjalne upominki dla wszystkich uczestników festiwalu kolędniczego. – Piękne aniołki, do tego coś słodkiego, więc mam nadzieje, że będzie to miła niespodzianka. Tak jak powiedział ksiądz proboszcz od serca do serca – podsumowała Teresa Kuc, parafianka z Mościsk.
Organizatorzy festiwalu kolęd i pastorałek już zaprosili wszystkie zespoły na kolejną edycję imprezy, za rok.
Eugeniusz Sało
Fot. Andrzej Borysewicz/ Nowy Kurier Galicyjski