Bolesław Wieniawa-Długoszowski był jedną z najbarwniejszych postaci II Rzeczpospolitej. Stały bywalec warszawskich kawiarni i kabaretów już za życia był owiany legendą. Prasa rozpisywała się o jego wyczynach, dzięki czemu wiele z nich przetrwało w formie anegdot do dziś.
Z zawodu był lekarzem - z wyróżnieniem ukończył studia medyczne na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Postanowił jednak zająć się sztuką i wyjechał najpierw do Berlina, potem do Paryża, który wówczas uchodził za stolicę artystów. Tam właśnie spotkał Józefa Piłsudskiego, który przyjechał do Francji na inspekcję oddziału. W liście do brata napisał: "Znalazłem wodza, czuję się żołnierzem".
Po wybuchu I wojny światowej, w wieku 33 lat, został powołany w skład 1. Kompanii Kadrowej. Jako żołnierz słynął z brawurowej odwagi. Z czasem Bolesław Wieniawa-Długoszowski został osobistym adiutantem Józefa Piłsudskiego i jednym z jego najbardziej zaufanych współpracowników. Z polecenia marszałka wypełniał tajne misje dyplomatyczne, w czym pomagała mu znajomość kilku języków obcych.
Równocześnie z karierą wojskową i dyplomatyczną Bolesław Wieniawa-Długoszowski realizował się jako literat i malarz.
W latach 1938-1940 był ambasadorem Polski we Włoszech. Po wybuchu II wojny światowej, dzięki jego przyjaźni z ministrem spraw zagranicznych Włoch, możliwa była masowa ewakuacja polskich żołnierzy z Rumunii i Węgier do Francji przez terytorium Italii. Stanowiło to duże osiągnięcie, bo Włochy formalnie były sojusznikiem III Rzeszy.
Antypiłsudczykowsko nastawiony Władysław Sikorski odsunął Wieniawę-Długoszowskiego od spraw wojskowych, a w marcu 1942 roku powierzył mu przedstawicielstwo dyplomatyczne na niewiele znaczącej Kubie. Był to cios dla generalskiego honoru i prawdopodobna przyczyna tego, że - jak się oficjalnie podaje - Bolesław Wieniawa-Długoszowski 1 lipca 1942 roku wyskoczył z tarasu na trzecim piętrze domu, w którym mieszkał w Nowym Jorku. Okoliczności jego śmierci do dziś są jednak przedmiotem dyskusji historyków.
Pogrzeb generała odbył się w Ameryce. Szczątki sprowadzono do Polski w 1990 roku i pochowano na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
IAR/PP