„Nigdy nie żałowaliśmy swojej decyzji. Przez wszystkie lata ciężkiej pracy, której wymaga realizacja nowego, ambitnego projektu, budziliśmy się z przekonaniem, że postąpiliśmy właściwie. Cieszy nas każdy dzień, pomysły, które wdrażamy w naszym otoczeniu. Doceniamy to, że mamy swoje miejsce, jesteśmy sobie szefami i wreszcie mamy czas dla siebie” - przyznaje Maciej Mimiec.
„Czas pandemii, niełatwy dla turystyki, był oczywiście wyzwaniem. Niemniej, jakbyśmy zostali w Londynie, też trudno powiedzieć czy byśmy mieli w tym czasie pracę. Restauracja, w której pracowałem, była zamknięta prawie prze rok, a wizja życia na zasiłku nie jest zachęcająca, ani przyszłościowa. Tu mieliśmy przestrzeń, strefę bez maseczek, bo wszędzie daleko, a w momentach odmrażania gospodarki, gości spragnionych klimatycznych miejsc i smacznej kuchni” - wyjaśnia gość audycji „Kierunek: Polska”.
O powrocie z Londynu w Bieszczady, otwarciu pensjonatu i radości z gotowania oraz o życiu z dala od pandemii, Maciej Mimiec opowiedział Małgorzacie Frydrych.