„Święta tylko z rodziną”. Zbigniew Starowicz o pięknej i trudnej Afryce

Ciekawość świata zaprowadziła mnie do Afryki. I choć Kongo urzekło mnie swoją kulturą i pięknem, po dwóch latach wiem, że dla rodzinnej osoby tak długi czas rozłąki z bliskimi, to udręka. Wspólnie spędzony czas, zwłaszcza czas świąteczny, jest nie do zastąpienia – przyznaje Zbigniew Starowicz po powrocie z Konga.

Szkoła African Music School kształci około setki uczniów w wieku od 6 do 18 lat

shutterstock.com

Kongijski rynek pracy różni się diametralnie od polskiego. Większość mieszkańców boryka się ze skrajną biedą. Przedsiębiorcom nie opłaca się mechanizacja czy robotyzacja produkcji bo ludzie do każdej pracy przyjdą. Wszystko na swoich barkach i nogach, w rękach przeniosą i zrobią. I pracują niestety za symboliczne kwoty. A i tak ci, którzy pracują są w lepszej sytuacji od osób, które mieszkają na ulicach i stałego zatrudnienia nie mają. Często jedzą jedną bagietkę na dwa dni, i dla nich to jest norma, choć ja tego nie potrafię zrozumieć – mówi Zbigniew Starowicz.

Pracowałem w firmie założonej przez Kongijczyka z belgijskimi korzeniami. Co ważne, studiował w Łodzi, dzięki czemu mogłem z nim rozmawiać po polsku. Jak ważny to aspekt życia codziennego człowiek przekonuje się dopiero daleko od ojczyzny, w miejscu, w którym trudno spotkać Polaków. I myślę, że ta samotność, odosobnienie, odległość dzieląca mnie z rodziną i krajem, była decydująca. Przesądziła o powrocie. Znam ludzi, którzy wyjeżdżali na dłużej ale były to małżeństwa albo całe rodziny, i ich wyjazdy były bardziej znośne, bo byli razem. Emigracji jednoosobowej, kiedy rodzina zostaje w Polsce, nie polecam. Za to Afrykę jak najbardziej. Jeśli będę mógł tam kiedyś pojechać z rodziną na urlop, zrobię to z przyjemnością - mówi gość audycji Kierunek: Polska.

Ze Zbigniewem Starowiczem o pięknej i trudnej Afryce, emigracji zarobkowej w Kongo i świętach poza domem, rozmawiała Małgorzata Frydrych.

Na audycję „Kierunek: Polska” zapraszamy w każdy wtorek o 17.45.