Transmsja z Metropolitam Opera na antenie Dwójki w sobotę (12 lutego) o godz. 19:00
"Nixon w Chinach" amerykańskiego kompozytora Johna Adamsa to jedna z nielicznych współczesnych oper, które trafiły na deski wyjątkowo prestiżowego, ale też zachowawczego nowojorskiego teatru. Ba, sobotniego spektaklu wysłuchać można będzie za pośrednictwem radia i obejrzeć w kinach na całym świecie (w ramach systemu Metropolitan Opera Live in HD). W pewnym sensie jedna z najpopularniejszych współczesnych oper powraca do swoich źródeł - o wiele bardziej przypomina ona bowiem monumentalne hollywoodzkie produkcje historyczne niż tradycyjny teatr muzyczny.
Podszyta politycznym sceptycyzmem rekonstrukcja słynnej wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych w Chińskiej Republice Ludowej nie zawsze budziła jednak entuzjastyczne reakcje. Po premierze w 1987 roku krytykowano Adamsa za populistyczny dobór tematu oraz epatowanie chwytliwymi muzycznymi kalkami i hipnotycznymi, rozrywkowymi rytmami. Dwie dekady później "Nixon w Chinach" stał się jednak klasyką gatunku, zaś amerykańskiego kompozytora uznaje się za twórcę nowego kierunku, zwanego pieszczotliwie "CNN opera".
Adamsa można ganić za populizm, warto jednak docenić jego warsztatowe mistrzostwo oraz wyczucie ducha czasów. Tak na prawdę, opowiadając o spotkaniu Richarda Nixona z Mao Tse-tungiem, uczynił to samo co najwybitniejsi kompozytorzy operowi od XVII do XIX stulecia: wykorzystał historię nurtującą współczesnych mu odbiorców i budującą polityczno-kulturową wspólnotę. Tyle, że nie było to już antyczna mitologia czy wielka literatura, lecz historia z pierwszy stron gazet i czołówek serwisów informacyjnych.
Ze względu na rozrywkową pulsację i repetytywną transowość opery Johna Adamsa zwykło się zaliczać do rdzennie amerykańskiego nurtu zwanego minimalizmem. Za pioniera opery minimalistycznej uważa się natomiast Philipa Glassa, dziś znanego szerokiej publiczności głównie jako twórca hollywodzkich ścieżek dźwiękowych. Swoją popularność zbudował on jednak w znacznym stopniu dzięki teatrom operowych. Na całym świecie (także w Polsce) wystawia się jego epickie i miłe dla ucha opowieści o wyprawie Kolumba ("The Voyage"), egipskim prekursorze monoteizmu ("Akhnaten") czy Mahatmie Gandhim ("Satyagraha").
Wziąwszy pod uwagę ilustracyjną nastrojowość tych oper oraz piosenkową chwyllitwość ich melodyki, trudno się dziwić, że Glass szturmem zdobył hollywodzkie salony i nieodwracalnie zmienił oblicze muzyki filmowej. Zanim jednak trafił do kinowego mainstreamu, miał okazję współtworzyć jeden z najbardziej wpływowych obrazów awangardowych lat 80. Mowa o "Koyanisquatsi" Godfreya Reggio. Odwołująca się do proroctw Indian Hopi, apokaliptyczna wizja współczesnej cywilizacji nie zawiera żadnych dialogów ani literacko pojmowanej akcji. Glass i Reggio skonstruowali tę niezwykłą "operę", posługując się wyłącznie muzyką oraz błyskotliwe zmontowanym i wyedytowanym obrazem. Co ciekawe, opatentowane przez nich środki stały się biblią reżyserów teledysków na kolejne dwie dekady.
Philip Glass spożytkował te doświadczenia w kolejnych filmach Reggio, a także w bezprecedensowym dziele "La Belle et la Bête", będącym jednocześnie samodzielną operą oraz ścieżką dźwiękową do słynnego niemego filmu "Piękna i bestia" z 1946 roku (bohaterowie Jeana Cocteau po raz pierwszy przemówili... głosami współczesnych śpiewaków).
W poszukiwaniu symbiozy tradycji operowej oraz nowych możliwości dziesiątej muzy Glass nie był bynajmniej odosobniony. Bardziej eksperymentalnie zorientowany minimalista, Robert Ashley ukończył w 1980 operę "Perfect Lives", będącą - ni mniej ni więcej - serialem telewizyjnym, złożonym z 39 półgodzinnych odcinków wyemitowanych przez Czwarty kanał BBC. Przez kilka tygodni brytyjscy domatorzy spędzali wieczory przy, coenowskiej z ducha, przypowiastce filozoficznej rozgrywającej się na amerykańskiej prowincji.
Jeszcze mniej oczywisty, z muzycznego punktu widzenia, format telewizyjny postanowił zaadaptować bodaj najsłynniejszy minimalista Steve Reich. Wraz z żona, Beryl Korot, przygotował na początku wieku video-operę "Three Tales", opowiadającą o dwuznacznych konsekwencjach gwałtownych przemian technologicznych minionego stulecia. W konwencji kanału Discovery przypomniał więc historie eksplozji sterowca Hindenburg, prób atomowych w atolu Bikini oraz sklonowania owcy Dolly. Dokumentalne materiały filmowe zastąpiły u niego tradycyjną scenografię i choreografię, a przetworzone wypowiedzi ekspertów - konwencjonalny śpiew solistów.
Szkoda, że twórcy nieśmiało na razie eksploatują tak żyzną glebę dla tego typu eksperymentów, jaką stanowić mógłby internet. Być może niedługo, aby wziąć udział w wieczorze operowym, trzeba będzie po prostu odpalić komputer. Na razie wystarczy włączyć Dwójkę.
Transmsja z Metropolitam Opera na antenie Dwójki w sobotę (12 lutego) o godz. 19:00
Program:
John Adams Nixon w Chinach
Wyk. James Maddalena, Janis Kelly, Russel Braun, Robert Brubaker, Richard Paul Fink, Kathleen Kim, Ginger Costa-Jackson, Teresa Herold, Tamara Mumforf; Chór i Orkiestra Metropolitan Opera w Nowym Jorku