Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Marlena Borawska 18.11.2010

W poszukiwaniu prawdy o Tu-154

Na miejscu katastrofy w Smoleńsku wciąż można znaleźć szczątki ofiar, ich rzeczy osobiste, a także fragmenty samolotu.
Polscy archeolodzy na miejscu katastrofy SmoleńskiejPolscy archeolodzy na miejscu katastrofy Smoleńskiej źr.PAP/ G.Michałowski

Grupa polskich archeologów pracujących w październiku na miejscu katastrofy Tu-154 w Smoleńsku odnalazła fragmenty kości oraz elementy konstrukcyjne samolotu, jego wyposażenia oraz rzeczy osobiste należące do ofiar.

- Tych fragmentów są tysiące - zdradził profesor Andrzej Buko, który kierował pracą archeologów w miejscu katastrofy samolotu.

Gość "Wieczoru Naukowego" prognozuje, że pod ziemią może znajdować się jeszcze blisko kilkadziesiąt tysięcy fragmentów, pozostałości po wypadku. Detektory metali wskazują na obecność przedmiotów pod powierzchnią terenu, czyli na głębokości od zera do trzydziestu centymetrów.

Dotychczas, jak wyjasniał Buko na miejscu przeprowadzono jedynie badania "nieinwazyjne".

- Staraliśmy się dokładnie zebrać i udokumentować wszystko to, co zalega nadal, czy też zalegało na powierzchni terenu - tłumaczył gość Jedynki.

Badaniom poddano ponad półtora hektara ziemi wokół miejsca katastrofy.

- To jest bardzo dużo, dlatego, że normalnie jest to obszar, który wchodzi w grę w trakcie badań przy inwestycjach typu autostradowego, czy też innych dużych inwestycjach przemysłowych. My w archeologii w ciągu roku badamy zaledwie kilka arów. Tu idzie to w setki - mówił profesor podczas rozmowy z redaktor Dorotą Truszczak.

Polscy
Polski archeolog podczas pracy na miejscu katastrofy Tu-154

Profesor sprostował także informacje dotyczące tego, że Rosjanie utrudniali prace polskim archeologom.

- Robiliśmy co chcieliśmy, mieliśmy zielone światło - zapewniał gość "Wieczoru Naukowego".

Wszystkie fragmenty znalezione przez polskich archeologów na miejscu katastrofy znajdują się w Rosji. Jak wyjaśniał gość Jedynki, do Polski z pewnością wrócą rzeczy osobiste ofiar katastrofy.

- Był to oddzielny, duży karton. Czy on dotarł do kraju? Nie odpowiem, bo tym zajmuje się prokuratura - mówił Buko.

Pozostałe rzeczy dotyczące samolotu i jego wyposażenia pozostają na razie do dyspozycji śledczych.

- Mamy jeszcze tam wrak samolotu, na który składa się to, co widzieliśmy w mediach, czyli ta rozłożona na płycie lotniska część samolotu - mówił profesor.

Jak zdradził podczas rozmowy z Dorotą Truszczak - druga część samolotu znajduje się w trzech dużych, osobnych magazynach znajdujących się na tym samym lotnisku.

- Te największe leżą na płycie lotniska. To, co było w środku samolotu, siedzenia, poszycia, części kadłuba, mechanizmy znajdują się magazynach i podzielone są na trzy części: duże, średnie i małe - wyjaśniał archeolog.

Zdaniem profesora Buko, w magazynach znajduje się około dwóch trzecich samolotu, jedna trzecia wciąż znajduje się na terenie, na którym doszło do katastrofy.

- To już są te znaleziska, których Rosjanie nie dostrzegali. Przy tak niewyobrażalnym rozmiarze katastrofy jest rzeczą niemożliwą, żeby oni wszystko wyzbierali - tłumaczył gość Jedynki.

Co do informacji jakie docierają do Polski, że na miejscu wciąż można znaleźć szczątki i rzeczy osobiste ofiar katastrofy profesor stwierdził, że teoretycznie tak jest.

- Ale tego widzieliśmy nie wiele. To wynika z kilku przyczyn. Po pierwsze ciągle padające deszcze, gliniasta ziemia powodują, że te rzeczy przybierały podobną barwę jaką ma podłoże. W związku z czym, po pierwsze trzeba mieć wyczulone oko, żeby pewne rzeczy odróżnić, czasem, trzeba ich nawet dotknąć - wyjaśniał Buko.

Gość Jedynki przyznał, że zaskoczyło go to, jak wiele fragmentów odnalezionych przez polskich archeologów na miejscu katastrofy.

- Z tym, że powiedzmy sobie jasno, że są to znaleziska, które niekiedy mają wielkość poniżej centymetra - przybliżał skale znalezisk profesor Andrzej Buko.

Aby wysłuchać całej rozmowy z profesorem Andrzejem Buko, wystarczy kliknąć "Wieczór Naukowy" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.

(mb)