Prezentacja najnowszej książki znanej białoruskiej pisarki Swietłany Aleksijewicz "Czas second hand" zgromadziła w sobotę na targach książki w Mińsku tłum czytelników.
Autorka przekonywała, że to, czy zajdą zmiany na Białorusi, zależy od każdego mieszkańca.
Spotkanie z Aleksijewicz, która nie ukrywa bardzo krytycznego stosunku do obecnych władz Białorusi, odbywało się na niewielkim stoisku wydawnictwa Biełkniha, gdzie mieściło się na stojąco najwyżej 30-40 osób. Część czytelników próbowała tłoczyć się na zewnątrz stoiska lub słuchać pisarki, wychylając się nad jej głową za barierkę na pierwszym piętrze. Słowa pisarki były jednak ledwo słyszalne przez mikrofon, a poza tym zagłuszał je występ zespołu na pobliskiej scenie.
Książka "Czas second hand" - piąta i ostatnia część cyklu Aleksijewicz poświęconego dziedzictwu komunizmu "Głosy utopii" - została wydana przez rosyjskie wydawnictwo Wriemia. Na Białorusi - jak powiedziała pisząca po rosyjsku Aleksijewicz - jej książki nie są drukowane już od 20 lat. Wyjątkiem jest opublikowanie ostatnio po białorusku książki "Czas second hand" przez małe, prywatne wydawnictwo Łohwinau.
Aleksijewicz powiedziała, że pięć części cyklu "Głosy utopii" to właściwie jedna książka, która opowiada o tym, jak żyli ludzie w przestrzeni sowieckiej, jak to życie się skończyło i jak trudno się z nim rozstawać. - Chciałam pokazać, co z człowiekiem robi utopia, co z nim robi idea - zaznaczyła podczas spotkania. - W ciągu ponad 70 lat sowieckiego laboratorium marksizmu-leninizmu został wyhodowany odrębny typ człowieka - homo sovieticus.(…) Wydaje mi się, że znam tego człowieka, jest mi dobrze znany, przy nim, tuż obok przeżyłam wiele lat. On - to ja. To moi znajomi, przyjaciele, rodzina. Socjalizm się skończył. A my zostaliśmy - cytuje wydawca słowa autorki w "Czas second hand".
Opisując podczas spotkania sytuację na Białorusi, autorka oceniła, że tutaj "czas w ogóle stanął w miejscu" i nadal trwa pożegnanie z komunizmem, a ludzie ratują się, zamykając się w swoim domu, w kręgu bliskich. Młode pokolenie opisała jako ludzi "dość serwilistycznych, dość materialistycznych, którzy przystosowują się do sytuacji".
- Tylko studenci, młodzież z dużych miast, to ci ludzie, o których marzyliśmy. Ale też raz na pięć lat wychodzą (protestować) na plac, potem ich wyrzucają z uniwersytetów, a oni rozjeżdżają się po całym świecie. A my znów zostajemy z niczym - powiedziała.
Apelowała jednak, by nie rozpaczać, gdyż najważniejsze zadanie wykonano: komunizm został pokonany. - A młodym chciałabym powiedzieć: szykujcie się do przyszłości, ona kiedyś nadejdzie, to będzie normalna europejska przyszłość(…) Wierzę, że czas zmierza ku jakiemuś mianownikowi i okres wszelkiego totalitaryzmu jednak się kończy. Już nie będzie można robić Korei Północnej w centrum Europy - zaznaczyła.
Podkreśliła, że wszystko zależy od każdego człowieka w osobna i każdy powinien sam dokonać wyboru, określić wewnętrzne kryteria, którymi będzie się kierować.
- Największa bitwa odbywa się nie na barykadzie, nie na Płoszczy (placu Październikowym w Mińsku, gdzie odbywają się protesty) czy Majdanie, tylko wewnątrz człowieka. Kiedy podejmuje on decyzję: pójdzie na Majdan czy nie, wyda jakąś książkę czy nie, wyrzuci studenta, który był na Płoszczy, czy nie (...). Wszystko zależy od nas. Można mówić i nic nie robić, czekać, że ktoś inny zrobi, a można samemu odrobinę zmian urzeczywistnić - zaznaczyła.
Jeden z obecnych na spotkaniu nauczycieli zapytał pisarkę, jak zachować godność w obecnym systemie białoruskiej edukacji. Aleksijewicz odparła, że poczucie godności trudno dziś zachować wszystkim. - Wyjście jest jedno: spokojnie robić swoje i w miarę swoich sił mnożyć dobro, a nie zło - powiedziała.
Aleksijewicz jest laureatką licznych nagród za granicą, m.in. prestiżowego niemieckiego wyróżnienia Pokojowa Nagroda Księgarzy Niemieckich oraz Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus. Na Białorusi nie dostała żadnych oficjalnych nagród. W tym roku otrzymała jedynie nagrodę młodych niezależnych przedsiębiorców Brend Person.
Pisarka po 10-letnim pobycie w Niemczech, gdzie wyjechała m.in. w proteście przeciwko sytuacji na Białorusi, od roku znów mieszka w Mińsku
PAP/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś