Białoruska dziennikarka, dysydentka, pracująca w Polsce, otrzymuje groźby
Redakcja Charter97.org musiała wyemigrować do Polski, bo była nękana na Białorusi. Po wyborach na Białorusi w 2010 roku redaktor naczelna Natalia Radzina była aresztowana. Od 2010 roku. Od tego czasu Karta’97 najpierw pracowała z Wilna na Litwie, obecnie redakcja pracuje w Polsce i tutaj publikuje informacje o Białorusi, Rosji i Ukrainie.
To ważne opiniotwórcze medium, publikuje opinie opozycjonistów, analizy niezależnych komentatorów. Jest kością w gardle nie tylko Aleksandra Łukaszenki, ale i Władimira Putina – podaje bowiem obiektywne informacje nie tylko dotyczące sytuacji na Białorusi, ale też sytuacji na Ukrainie i w Rosji. To niezwykle istotna sprawa na Białorusi, gdzie panuje propaganda łukaszenkowska i kremlowska. Do tego portal cieszy się wyjątkowo duzą popularnością, zwłaszcza na tle innych mediów tego rodzaju, odzyskał już bardzo dużą część czytelników, którzy korzystają ze sposobów ominięcia blokady portalu charter97.org na Białorusi.
- Na Białorusi może dojść do dużych protestów. A jeśli Europa nie będzie brała udziału w toczących się tam procesach, jeśli Zachód nie będzie wspierał prodemokratycznych i proeuropejskich sił w tym regionie, to ten stan rzeczy z całą pewnością wykorzysta Rosja. Takie zagrożenie jest poważne. Obecnie niestety mamy do czynienia z niszczeniem przez władze prodemokratycznych, proeuropejskich mediów i organizacji. Na miejsce niezależnych mediów, które zamyka Łukaszenka, pojawiają się rosyjskie media propagandowe. Widzimy, że rosyjska propaganda zajęła pole informacyjne, jeśli chodzi o TV, radio, a po blokadzie Karty 97 – i w Europie. To zachowywanie status quo w relacjach Zachodu i Aleksandra Łukaszenki niesie poważne zagrożenie i to nie tylko dla Białorusi, ale i dla bezpieczeństwa Europy - ostrzega redaktor naczelna Karty'97 Natalia Radzina.
Zapraszamy do lektury wywiadu.
Portal PolskieRadio24.pl, Raport Białoruś: Redakcja portalu Karta’97 była represjonowana na Białorusi, zostaliście dysydentami, po tym, gdy po wyborach prezydenckich 2010 roku trafiłaś do więzienia KGB i groził ci proces i więzienie. Od początku tego roku Kartę’97 na Białorusi objęła blokada - Potem były pogróżki wobec pani, a teraz słychać o tym, że portal jest na granicy przetrwania?
Karta ma teraz bardzo poważne problemy. Zmniejszyła się dla nas znacznie pomoc finansowa. Fundacje pomagające demokracji odmawiają nam wsparcia, nie podając przyczyn, mimo że tłumaczymy, iż sytuacja z wolnością słowa na Białorusi jest krytyczna.
Na Białorusi strona internetowa Karty’97 jest zablokowana, ale Białorusini umieją obchodzić tę blokadę. Nie zatrzymaliśmy się w pracy nawet na jeden dzień, i dziś udało nam się odzyskać już połowę naszych czytelników, którzy nauczyli się, jak czytać nasz portal mimo blokady.
Wcześniej mieliśmy ogromną poczytność: 2,5 miliona unikalnych użytkowników każdego miesiąca i 46 milionów odsłon na miesiąc. To wszystko pokazuje, że ten portal jest potrzebny ludziom, jest dla nich interesujący, bo obchodzą blokadę i czytają nasze informacje.
Martwi nas, że Karta’97 nie dostaje wsparcia, a pieniądze trafiają do organizacji typu gongo, czyli fałszywych organizacji pozarządowych, na przykład tworzonych przez służby specjalne. Problemy mają za to media i organizacje, które naprawdę zajmują się prawami człowieka na Białorusi.
Co zamierzacie zrobić?
Zwróciliśmy się do naszych czytelników z apelem o pomoc finansową. Oczywiście to nie starcza. Ale jesteśmy wdzięczni tym, którzy nam przysyłają choć kilka dolarów, bo wszystkim dziś jest bardzo ciężko. Jednak nawet w tak trudnej sytuacji ludzie dzielą się ze swoim ulubionym portalem z trudem wysupłanymi pieniędzmi.
Białorusini mają nie tak wiele niezależnych mediów do dyspozycji. W ostatnim czasie problemy mają pracujące jeszcze na Białorusi agencja informacyjna BelaPAN czy portal informacyjny tut.by. Dziennikarzom zarzucono rzekome nielegalne korzystanie z zasobów państwowej agencji informacyjnej, część trafiła do aresztu, w związku z postepowaniem nałożono zakaz opuszczania Białorusi, na takich dziennikarzy jak Iryna Leuszyna, redaktor naczelna agencji BiełaPAN, Tacciana Karawiankowa (BiełaPAN), Pauluk Bykouski, Haliny Ułasik i Hanna Kałtyhina z portalu TUT.by.
Gdy blokowano stronę internetową Karty 97’ mówiliśmy, że jeśli nie będzie reakcji międzynarodowej i skoordynowanej akcji wszystkich niezależnych mediów białoruskich, także wewnątrz kraju, to represje będą się nasilać. Gdy zablokowano Kartę’97, to portal tut.by i agencja BelaPAN (które w odróżnieniu od Karty’97, wciąż działają na terytorium Białorusi, nie na emigracji, red.), nie wsparły nas dość aktywnie. Te media napisały o nas, ale na Białorusi nie było poważnej wspólnej akcji dziennikarskiej w naszej obronie.
Nasza sytuacja jest bardzo poważna już od dłuższego czasu. Problemy z finansowaniem mają i inne niezależne ważne media: rosyjska ”Nowaja Gazieta”, nadająca na Krym telewizja ATR. Mam również sygnały od mediów w Azerbejdżanie, z których wynika, że pomoc dla nich ze strony zachodnich instytucji ”zmniejszyła się 10 razy”.
Jak to jest, skoro wszyscy wokół mówią o jakiejś mitycznej walce z propagandą Rosji? Mówi się, jakoby na tę walkę przeznaczano miliony euro. Dlaczego zatem mamy problem?
Karta 97 istnieje już 20 lat. Dlaczego zatem musimy chodzić z wyciągniętą ręką i prosić o środki, bo jesteśmy na granicy przetrwania?
Redaktor naczelna Karty'97 Natalia Radzina
Karta 97 (charter97.org) wciąż pracuje w Polsce.
Jesteśmy za to bardzo wdzięczni, dziękujemy ministerstwu spraw zagranicznych za zaproszenie nas do Polski. Cieszymy się, że możemy tutaj żyć, pracować, nie obawiać się o to, czy nas nie aresztują, nie zabiorą komputerów, tak jak to było na Białorusi. Jesteśmy bardzo wdzięczni Polsce za schronienie i za wsparcie okazywane portalowi charter97.org.
Zaprosiło nas tutaj polskie MSZ i od 2011 roku okazuje nam stale wsparcie. Jednak obecnie wsparcie różnych międzynarodowych instytucji dla nas znacznie się zmniejszyło. Podnoszę ten temat po to, by i inne państwa pomagały Polsce we wspieraniu niezależnych białoruskich mediów.
Na Białorusi ma się teraz zmienić prawo.
Dotyczy to m.in. Internetu. Konieczna będzie rejestracja autorów komentarzy, resort będzie otrzymywał spisy dziennikarzy, którzy zamieszczają informacje na stronach internetowych. Władza w ten sposób stara się odebrać Białorusinom wszelkie możliwości wyrażenia krytyki wobec polityki władz.
Teraz też wszczyna się sprawy karne przeciwko blogerom, za posty w Facebooku lub innych sieciach społecznościowych. Prześladuje się nadal dziennikarzy freelancerów, dziennikarzy pracujących na Białorusi dla Biełsatu.
Również problemy mają dziennikarze pracujący na Białorusi dla takich mediów jak Karta’97 (charter97.org) czy Radio Racja.
Wobec pani w lecie tego roku ktoś wystosował groźby – grożono pani śmiercią. Wcześniej Karta’97 była prześladowana na Białorusi, pani trafiła do więzienia KGB. To oznacza, że musicie bardzo poważnie podchodzić do waszego bezpieczeństwa. Czy coś można dla was zrobić w tej sprawie?
Przeszliśmy już przez bardzo trudne czasy, przez wydarzenia, które można określić jako straszne, nękanie, represje. Pracowaliśmy zupełnie bez zapłaty, bo to dla nas misja, dług, nie praca zarobkowa.
Jednak bardzo trudno pracować, gdy nieustannie brakuje środków. A to teraz rzeczywistość Karty’97 i innych niezależnych mediów na Białorusi.
Chcę, żeby portal nadal pracował i nadal o tym myślę. W tym celu bardzo potrzebne jest nam wsparcie obrońców praw człowieka, działaczy, polityków. I w ostatnim czasie dla przetrwania portalu potrzebne jest wsparcie finansowe. To jest teraz nasze największe zmartwienie.
Tymczasem w formularzu w prawie grantów dla mediów niezależnych jest pytanie, jak lokalna władza odniesie się do tego projektu. A jak może się odnieść dyktatura?
Chciałabym zaapelować do międzynarodowych instytucji, by powróciły do wsparcia demokracji, niezależnych organizacji, niezależnych projektów.
Ostatnio słychać często, że Białorusi Zachód poświęca mniej uwagi. Dlaczego tak się dzieje?
To ślepota, krótkowzroczność, obojętność. Rozmowy z Mińskiem nie mogą dotyczyć tylko gospodarki – czasem politycy rozmawiający tylko o gospodarce zwani są u nas komiwojażerami.
Niektórzy politycy tłumaczą koncentracje na kwestiach gospodarczych tym, że zależy im, by nie dopuścić do destabilizacji Białorusi, by nie było drugiej Ukrainy etc.
Jednak Aleksander Łukaszenka nie jest w stanie poprzez swoje rządy utrzymać stabilizacji na Białorusi, nigdy nie wprowadzi reform politycznych, gospodarczych. A obecnie na Białorusi mamy duży ekonomiczny kryzys, większość społeczeństwa nienawidzi Aleksandra Łukaszenki. Od\n dyktatorskimi metodami rządzi na Białorusi ponad 20 lat.
Na Białorusi może dojść do dużych protestów. A jeśli Europa nie będzie brała udziału w toczących się tam procesach, jeśli Zachód nie będzie wspierał prodemokratycznych i proeuropejskich sił w tym regionie, to ten stan rzeczy z całą pewnością wykorzysta Rosja.
Takie zagrożenie jest poważne. Obecnie niestety mamy do czynienia z niszczeniem przez władze prodemokratycznych, proeuropejskich mediów i organizacji.
Na miejsce niezależnych mediów, które zamyka Łukaszenka, pojawiają się rosyjskie media propagandowe. Widzimy, że rosyjska propaganda zajęła pole informacyjne, jeśli chodzi o TV, radio, a po blokadzie Karty 97 – i w Europie.
To zachowywanie status quo w relacjach Zachodu i Aleksandra Łukaszenki niesie poważne zagrożenie i to nie tylko dla Białorusi, ale i dla bezpieczeństwa Europy.
Redaktor naczelna Karty'97 Natalia Radzina
Jest pani redaktor naczelną portalu Karta’97. Wcześniej latem tego roku otrzymałaś groźby od anonimowej osoby na swój adres e-mail. Może masz jakieś podejrzenia, z czym one były związane? Może z jakąś określoną publikacją?
Trudno mi powiedzieć. Wiemy, że to co robimy, ogólnie nie podoba się i władzom Białorusi i Rosji. Pracujemy 16 godzin na dobę, piszemy prawdę o tym, co się dzieje, mówimy o tym głośno. Trudno powiedzieć, co taki mail mogło spowodować. Zapewne marzą o tym, żebyśmy przestali pracować. Jednak nas jest wielu i będziemy pracować dalej, wszystkim ust się nie zamknie.
Może niektórzy chcieliby zapytać pani, jako praktyka, jak wspierać białoruskie niezależne społeczeństwo?
Trzeba interesować się, rozumieć, co się dzieje na Białorusi, wspierać te rzeczywiście niezależne media, organizacje, ruchy polityczne. Tymczasem granty przeznaczone na wspieranie demokracji otrzymują czasem pseudoniezależne organizacje związane z władzami.
Mogłaby pani opowiedzieć o sobie? Dlaczego zdecydowała się pani na pracę w Karcie’97?
To było ponad 20 lat temu. Gdy tylko pojawiła się taka społeczna organizacja, od razu wiedziałam, że to struktura, która naprawdę chce zmienić sytuację na Białorusi. Widziałam, że to szczerzy, uczciwi, odważni, utalentowani, kreatywni ludzie. A przy tym wszystkim ci ludzie rzeczywiście postawili przed sobą cel, by zmienić obecną sytuację. Byli gotowi poświęcić swój dobrobyt, swoje zdrowie, swoje życie, po to by życie w naszym kraju stało się lepsze, by doprowadzić do zmian.
Takiej szczerości nie widziałam nigdzie indziej. Może i była – ale takiej koncentracji tej szczerości nie spotkałam nigdzie takiej jak w Karcie’97. Chciałam stać się częścią tego zespołu.
Redaktor naczelna Karty'97 Natalia Radzina
Jak to było? Co robiła pani na początku?
Na początku pracowałam w niezależnych gazetach. Potem jednak zaczęto je zamykać. Około 2001 roku zrozumiałam, że trzeba pracować już w Internecie. Gazety trzeba było rejestrować w ministerstwie informacji i w każdym momencie mogły zostać zamknięte. Nie chciałam być zależna od woli władz, rozumiałam, że jest szansa na nieskrępowaną pracę w Internecie.
Oczywiście minęło parę lat i Aleksander Łukaszenka zajął się i mediami internetowymi. Dlatego musieliśmy emigrować do Polski i tutaj pracować. To daje nam możliwość nieskrępowanej pracy, pozostawiania niezależnymi dziennikarzami, dostarczania Białorusinom obiektywnych informacji.
W 2011 roku tragiczną śmiercią zmarł jeden z członków i założyciel Karty’97, dziennikarz Oleg Bebenin. Jaka to była osoba?
To niezwykły, bardzo utalentowany człowiek. Był zapalony do swojej pracy. On wprawiał w ruch różne działania, stale działał, był niezwykle twórczy. Gdy go nam zabrakło – było to dla nas olbrzymią tragedią. Brakuje mi go do tej pory. Wiem, że będzie mi go brak przez całe życie.
Codziennie pracujecie od rana do nocy. Zamieszczacie dużo materiałów, jest ciężko?
Grupa dziennikarzy pracuje od 6 rano do 10 wieczorem. Są zmiany redaktorów.
Co jest waszą motywacją? Bo jest ciężko na co dzień, to ciężka praca.
Trzeba doprowadzić to dzieło do końca. Zajmujemy się tym już 20 lat. A poza tym – wiemy o tym, że wszystkie Karty – które powstawały – zwyciężyły w ostatecznym rachunku, czy to w Polsce, czy w Czechach. Zatem myślę, że również Karta’97 zwycięży.
Taką też mam nadzieję.
***
Z Natalią Radziną, redaktor naczelną portalu Karta'97 rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio.pl/PolskieRadio24.pl