Minister Ławrow powiedział, że Mińsk i Moskwę niepokoją niebezpieczne tendencje związane ze "zniekształcaniem historii" z okresu drugiej wojny światowej. - Podobnie jak rusofobia budzi zaniepokojenie fałszowanie naszych dziejów. Oba te zjawiska w szeregu europejskich państw stają się niemal oficjalną ideologią - mówił minister.
Z kolei minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej powiedział, że ważnym czynnikiem współpracy Białorusi i Rosji w ONZ i innych organizacjach międzynarodowych jest przeciwdziałanie fałszowaniu historii. Dodał, że "wszystko co jest związane z drugą wojną światową oraz bohaterskimi czynami radzieckich żołnierzy jest święte zarówno dla Białorusinów jak i Rosjan".
Niezależni białoruscy komentatorzy zwracają uwagę, że szef rosyjskiej dyplomacji właśnie Mińsk wybrał na miejsce do mówienia o rusofobii w Europie i fałszowaniu historii. Białoruś jest jednym z niewielu krajów w Europie zaliczanych do sojuszników Rosji i mających podobną oficjalną wizję historyczną.
Białoruś chce wraz z Rosją walczyć z "fałszowaniem historii"
Białoruś zamierza wraz z Rosją walczyć z "fałszowaniem historii" – powiedział we wtorek na wspólnym posiedzeniu MSZ Białorusi i Rosji szef białoruskiej dyplomacji Uładzimir Makiej. Wcześniej jeden z deputowanych zapowiedział utworzenie białoruskiego IPN.
- Białoruś i Rosja nie po raz pierwszy podejmują kroki na rzecz przeciwdziałania pewnym siłom, które próbują zmniejszać wkład ZSRR w uwolnienie Europy i Azji od faszyzmu – mówił Makiej, otwierając w Mińsku środowe posiedzenie, w którym uczestniczył też rosyjski minister Siergiej Ławrow.
Gospodarz spotkania wskazał, że dzisiaj ten temat nabiera szczególnego wydźwięku w związku ze zbliżającymi się jubileuszami: w roku 2019 przypada 75. rocznica wyzwolenia Białorusi "z rąk najeźdźców niemiecko-faszystowskich", a w 2020 roku "75-lecie Wielkiego Zwycięstwa".
Minister Ławrow wskazał, że oprócz "niebezpiecznych tendencji, związanych z wypaczaniem historii wojny", niepokojąca jest również "narastająca rusofobia, która w pewnych krajach europejskich wynoszona jest wręcz do rangi oficjalnej ideologii". - W tych warunkach naszym wspólnym zadaniem jest kontynuowanie wysiłków na rzecz przeciwdziałania tym destrukcyjnym planom przy wykorzystaniu wszelkich dostępnych instrumentów politycznych i prawnych – zaznaczył.
Artykuł o "IPN-ie"
Prezydencka gazeta "Biełaruś Siegodnia" opublikowała w ostatnich dniach artykuł deputowanego Ihara Marzaluka, który apeluje, by Białoruś utworzyła własny instytut pamięci narodowej.
Instytucja ta powinna być jego zdaniem centrum koordynacyjnym i eksperckim, które pozwoli - jak to ujął - "wyraźnie i precyzyjnie określać priorytety Białorusi i obiektywny obraz przeszłości, stale monitorować politykę historyczną sąsiadów i oponentów, operatywnie reagować na próby zafałszowywania i wypaczania historii Białorusi".
Zdaniem Marzaluka najważniejszym problemem jest "fragmentaryczne i rozproszone podejście do historii państwa, państwowości". Dlatego też wezwał on do zwołania kongresu historyków białoruskich, którzy mieliby zmierzyć się z tym problemem.
"Potakuje Ławrowowi"
Publicysta Alaksandr Kłaskouski w rozmowie z PAP zwrócił uwagę na to, że choć słowa ministra Makieja i inicjatywa Marzaluka mieszczą się w pojęciu "polityki historycznej", to mają różne zabarwienie.
- Wypowiedź Makieja należy umieścić w odpowiednim kontekście – to formalne potakiwanie Ławrowowi, trudno oczekiwać innych słów w czasie takiego spotkania" – ocenił ekspert. - Zwłaszcza że dla Rosji są to tematy ważne, bolesne, a z różnych stron padały pod adresem Białorusi zarzuty, oczywiście nie ze strony oficjalnej, tylko w mediach, że oddala się od rosyjskiego traktowania pamięci o roli ZSRR- wskazał komentator.
Kłaskouski uważa, że w ostatnich latach pod wpływem działań Rosji na Ukrainie można dostrzec pewne ostrożne próby Mińska "wzmacniania białoruskich nut w podejściu do historii". - Wynika to z obawy, że ktoś pewnego dnia powie: skoro mamy wspólną historię, to dlaczego nie mielibyśmy być jednym państwem – ocenił komentator.
- Właśnie w tym kontekście widziałbym inicjatywę posła Marzaluka. Raczej jest to na razie taki balon próbny, ale w :Sowieckiej Białorusi" (do niedawna taka była nazwa prezydenckiej gazety) nic nie drukuje się przypadkowo – wskazał Kłaskouski.
- Deputowany Marzaluk z całą pewnością ma wiedzę historyczną, ale nie jest to człowiek daleki od władzy, dlatego pomysł ten wzbudził pewne kontrowersje. W środowiskach niezależnych mówi się o tym, by najpierw oddzielić to, co jest rzeczywiście narodowe, od sowieckiego i rosyjskiego – podkreślił rozmówca PAP.
PAP/IAR/agkm
INFORMACJE O BIAŁORUSI: RAPORT BIAŁORUŚ >>>