W rozreklamowanym wcześniej na Białorusi programie telewizyjnym "W centrum uwagi" skrytykowano również rosyjskie kanały telewizyjne za to, że nie zainteresowały się uroczystościami w Brześciu, a pokazały protesty na Białorusi.
Dziennikarz Jury Prakopau, prowadzący program, powiedział, że twierdza brzeska jako pierwsza w 1941 roku została napadnięta przez wojska hitlerowskie i tym samym jest symbolem. - Prezydenta Miedwiediewa oczekiwano, ale nie doczekano się. Potem było - jak się wyraził - głupie tłumaczenie ze strony jak zawsze - dodał prowadzący - anonimowego źródła na Kremlu, że to prezydenta Białorusi oczekiwano w Moskwie. W takim wypadku lepiej byłoby, aby to źródło milczało - mówił prowadzący program.
Jury Prakopau zwrócił uwagę, że na uroczystości do Brześcia nie przyjechały również ekipy centralnych kanałów rosyjskiej telewizji. - Ich też zaproszono - powiedział prowadzący program - ich również oczekiwano i także nie doczekano się ich przyjazdu.
Czołowy dziennikarz informacyjny białoruskiej rządowej telewizji skrytykował też federalne rosyjskie kanały telewizyjne za to, że pokazywały protesty organizowane na Białorusi przez internet. Zwrócił uwagę, że w rosyjskich mediach od pewnego czasu Białoruś jest przedstawiana głównie w negatywnym świetle.
IAR, agkm